Eric-Emmanuel Schmitt - Małe zbrodnie małżeńskie

16.03.2014


Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł: Małe zbrodnie małżeńskie
Tytuł oryginału: Petits crimes conjugaux
Tłumaczenie: Barbara Grzegorzewska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 100

Przez „Małe zbrodnie małżeńskie” można przemknąć w mgnieniu oka, zastanawiając się co takiego ma w sobie ten tytuł, że w części czytelników wzbudza zachwyt. Gdy jednak trochę szerzej otworzy się oczy i bez pośpiechu przeczyta się ten krótki pod względem ilości stron utwór, może się okazać, że mimo objętości, niesie on ze sobą refleksję o wiele głębszą i bardziej pouczającą niż mogło się nam w pierwszej chwili wydawać.

Gilles wraca do domu, który w istocie jest dla niego nieznanym miejscem. Stracił pamięć i nie ma pojęcia kim był i kim właściwie jest. Jedynym punktem zaczepienia staje się jego żona Lisa, ale dowiadywanie się o sobie wszystkiego, wymagać będzie od mężczyzny zaufania do, akurat w tej chwili, obcej mu kobiety. Ich małżeństwo trwa już piętnaście lat i może się okazać, że niewiele ma wspólnego z tym, co opowiada mu na temat ich związku Lisa. Nie ma pewności czy kobieta mówi prawdę czy tworzy własną wersje przeszłości, wykorzystując amnezję męża. 

Chciałoby się wiele o tej książce napisać, ale ze Schmittem jest tak, że trudno oddać własnymi słowami to, co on znacznie zgrabniej zbudował swoimi. Charakterystyczna prostota języka przeplata się tu z trudnymi do rozwikłania dylematami i całym szeregiem pytań – o miłości, małżeństwie, ale nie tylko. Chyba przede wszystkim o ludzkiej złożonej psychice, która czasem plącze się w tak skomplikowany węzeł, że trudno jednoznacznie stwierdzić czego człowiek pragnie, co czuje i dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. Tylko czy tak nie jest i w naszym codziennym życiu, że często sami nie potrafimy siebie zrozumieć i komplikujemy swoje wybory tylko dlatego, że zbyt wiele okoliczności staramy się wziąć pod uwagę i zbyt wiele myśli konstruujemy w głowie?

Schmitt pokazuje po raz kolejny, że prosta z pozoru historia może stać się wstępem do rozważań niełatwych i jednocześnie bardzo wartościowych i potrzebnych. Rozpisane na dwa głosy „Małe zbrodnie małżeńskie” to dowód na to, że autor nie tylko umiejętnie operuje słowem, dzięki czemu bardzo dobrze się go czyta, ale także zachęca do refleksji. A każdy znaleźć tu może coś innego i w inny sposób odkrywać to, co za pomocą Lisy i Gillesa przekazać chce nam Schmitt. Jestem pewna, że do tego tytułu jeszcze wrócę.


  Garść cytatów:

Masz swoją teorię: nasza epoka jest tak komfortowa, że stara się leczyć sumienie, ale nie uda jej się wyleczyć nas z tego, że jesteśmy ludźmi”. (s. 15/16)

Żyjesz jak ktoś, kto wierzy w życie, Piszesz jak ktoś, kto w nie nie wierzy”. (s. 37)

Zaufanie to nie jest coś, co się posiada. To coś, czym się obdarza”. (s. 87) 

Zobacz również

12 komentarze

  1. To jedna z moich ulubionych książek - nie Schmitta, ale ogólem.
    Czytałam ją już dwa razy, a Ty swoją recenzją sprawiłaś, że mam ochotę raz jeszcze sięgnąć po "Małe zbrodnie małżeńskie". To mały majstersztyk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że Schmitt w pozornie prostych historiach potrafi wiele zawrzeć :)

      Usuń
  2. Czytałam już wiele pozytywnych opinii na temat tej książki. Mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym ją kiedyś przeczytać, myślę już o niej od dłuższego czasu. Może mi się kiedyś uda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią przeczytam w najbliższej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Czekam na Twoje wrażenia :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dorobek pisarski ma spory więc jest w czym wybierać :)

      Usuń
  7. Schmitt jest niebanalny. Uwielbiam go za spostrzegawczość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym nawet, że czasem z banalnych historii potrafi wyciągnąć znacznie więcej niż można się było spodziewać :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy