Krzysztof Koehler - Wnuczka Raguela

9.02.2015


Autor: Krzysztof Koehler
Tytuł: Wnuczka Raguela
Wydawnictwo: M
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 247

Gdy książka sprawia, że wychodzimy poza swój bezpieczny azyl i zatapiamy się w przedstawionej na jej kartach historii, czując jakby chwile w niej zawarte działy się naprawdę, to oznacza, że słowa które się na nią składają naprawdę na nas oddziałują. Tak czułam się wielokrotnie w czasie lektury „Wnuczki Raguela”, a chociaż powieść nie zachwyciła mnie w stu procentach, to były w niej momenty tak autentycznie przejmujące, że zapadnie mi w pamięć na długo.

Stwierdzenie, że w ludziach dominuje obojętność wobec tego, co ich bezpośrednio nie dotyczy nie jest niczym odkrywczym, ale w żaden sposób nie wyjaśnia skąd to zapatrzenie jedynie we własne sprawy i spojrzenie prześlizgujące się po tym, czego wolimy nie widzieć. Tak jest łatwiej – po prostu. Łatwiej jest założyć, że ktoś zasłużył na to, co ma, a skoro znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji to powinien się z nią mierzyć sam; łatwiej udawać zabieganych, zamyślonych i mocno czymś zajętych niż poświęcić chwilę na poznanie czyjejś historii; łatwiej skrytykować niż spróbować zrozumieć. Dobro wymaga zaangażowania, wyjścia poza wypracowane ramy codzienności, często przełamania swoistego lęku przed nieznanym i pójścia o krok dalej niż zwykle. Budujemy mury, nie zastanawiając się kto i dlaczego jest po drugiej stronie – Krzysztof Koehler w swojej książce pokazuje nam jedną z możliwych odpowiedzi.

Chłopak jest bezdomny, a każdy kolejny dzień to wielka niewiadoma. Może znajdzie w śmietnikach tyle jedzenia, że głód nie będzie mu tak bardzo doskwierał, a noc spędzi gdzieś pod dachem, a nie gołym niebem. A może będzie musiał walczyć o każdy kęs i poddać się swoistej hierarchii i niepisanym zasadom obowiązującym wśród innych bywalców parków i opuszczonych zabudowań. Czy zwykły dotyk dłoni może nadać życiu sens? Odmienić je na zawsze? Dla Chłopaka  takie wydarzenie okazuje się przełomem, ale nie takim, który nagle uwolni go od bezdomności i wszystkiego co się z nią wiąże – spotkanie z pewną dziewczyną będzie miało jednak znaczenie.

Bohaterowie, przynajmniej Ci pierwszoplanowi, nie mają u Koehlera imion, co od razu przywodzi na myśl uniwersalność całej historii typową dla przypowieści. Autor nie stawia się jednak w roli wszystkowiedzącego moralizatora, a raczej pokazuje nam wycinek rzeczywistości, z której wnioski musimy wyciągnąć sami. Nie znajdziemy tu oczywistych odpowiedzi, ale odkrywając codzienność bezdomnych zyskamy szansę spojrzenia na pewne sprawy z innej perspektywy. Możliwość to trochę iluzoryczna bo zyskana z wygodnej pozycji czytelnika, ale wcale nie bezwartościowa. Jeśli  lektura wzbudza refleksje to jej efekty mogą być znacznie bardzo długotrwale niż tylko do kilku chwil po zamknięciu książki.

Wnuczka Raguela” ze swoimi sugestywnymi, często krótkimi zdaniami, sprawnie uchwyconą rzeczywistością i bohaterami, w których losy nie sposób się nie zaangażować była dla mnie doświadczeniem naprawdę cennym. Nie we wszystkich jej elementach odnalazłam się w pełni (swoiste przeskoki w akcji, niektóre rozwiązania fabularne), ale wydają się one tylko drobnym zgrzytem, który traci na znaczeniu, gdy pomyślę o emocjach, które w sobie ta książka kryje. Nienazwanych, nieoczywistych, a jednak dostrzegalnych. Otwierające się przed dziewczyną drzwi i ciepły obiad na stole, bilet wciśnięty do ręki chłopakowi w pociągu – wszystko to, co pokazuje, że ktoś bezdomnych widzi, ale i zachowania skrajnie przeciwne. Zwyczajna ludzka życzliwość ukazana jako kontrast wobec obojętności lub jawnej wrogości. To historia w którą warto się niespiesznie zatopić i pomyśleć czy nam samym nigdy nie zdarza się odwracać wzroku i przyspieszać kroku.

Garść cytatów:

(…) umorusani, w przepoconych setki razy strojach, na inny, bardziej poważny bal przygotowani.(s. 14)

(…) miał takie ciągłe poczucie, że jest coś, co wyżera jego życie od środka, co je pustoszy, wyjaławia; jakby coś go patroszyło, zjadało.
No ale jak powiedzieć o tym ludziom, którzy nie mają nic poza swoją obecnością, a i tej zresztą już nie bardzo nawet mają kiedy się dziwić.(s. 64)


----------
Za książkę dziękuję Wydawnictwu M.

 --------

Zobacz również

16 komentarze

  1. Ostatnio czytałam wiele recenzji tej książki, przyznam że nabrałam na nią chęci !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem nie dla mnie... Ostatnio pogrążam się w świecie wykreowanym przez Cassandrę Clare albo w bajkach braci Grimm...to zdecydowanie przyjemniejsza tematyka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam u Ciebie, że się wciągnęłaś w książki C. Clare :)

      Usuń
  3. Naprawdę dobra książka. Niełatwa w odbiorze ale moim zdaniem ważna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobała mi się i to bardzo. Ale też czułam momentami, że mnie jednak nie do końca zachwyca. Tak jakby troszenieczkę czegoś w niej brakowało. Lektura warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że podobne wrażenia miałyśmy, zgadzam się, że to naprawdę wartościowa książka.

      Usuń
  5. Tyle pozytywnych elementów książki wymieniłaś, że pozostaje mi jedynie dopisać tę książkę do listy "Must have" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, czekam na Twoje wrażenia :)

      Usuń
    2. Obiecuję, że jak tylko zdobędę powieść napiszę coś o niej :)

      Usuń
  6. Książkę już wpisałam na moją listę obowiązkowych do przeczytania. Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła, albowiem lubię powieści w takim klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po przeczytaniu tytułu odniosłam wrażenie że akcja książki osadzona będzie w czasach II wojny światowej. Piękna recenzja, a książka musi być wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest bardzo przyziemna, bez patosu, nadmiernego przerysowania, ale to działa na jej plus. Pod niektórymi względami rzeczywiście jest wspaniała.

      Usuń
  8. Interesująca, ale zdecydowanie na "inny czas". Tyle co skończyłam "Nieme wołanie" Duckettów i potrzebuję niezobowiązującego fantasy, by odreagować ludzką obojętność. Byłabym jednak hipokrytką, gdybym stwierdziła, że mnie ona nie dotyczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem to dawkowanie sobie takich niełatwych tematycznie książek, sama robię podobnie.

      Usuń
  9. To na pewno trudna książka, ale warto takie czytać. Słyszałam już o niej i mam jej lekturę w planach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale może kiedyś ja przeczytam ;-)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy