Still Alice, reż. Richard Glatzer, Wash Westmoreland, 2014

19.03.2017


Still Alice, reż. Richard Glatzer, Wash Westmoreland, 2014

Nie przywiązałam się do Alice z filmu Richarda Glatzera  i Washa Westmorelanda tak mocno, jak do Alice z książki „Motyl” Lisy Genovy, bo tym razem potrafiłam patrzeć na jej zmagania z pewnej odległości, nieco z boku. Mimo to w czasie seansu nie zabrakło emocji, a produkcję uważam za naprawdę udaną – nieprzesadzoną, oszczędną i dobrze pokazującą walkę o siebie i swoje wspomnienia.

Alice Howland w jednej chwili świętuje swoje urodziny, a niedługo później słyszy od lekarza coś, czego zdecydowanie się nie spodziewała – Alzhaimer o wczesnym początku. Wprawdzie zaczęła zauważać, że zapomina pewne rzeczy, czasem nie potrafi znaleźć w głowie odpowiednich słów i zdarzyło jej się stracić orientację w miejscu, które zna, ale przecież ma jeszcze tyle życia przed sobą, tyle planów. Nawet nie wie, jak szybko choroba zacznie ją pozbawiać tego, na co tak ciężko pracowała i co tak bardzo kocha.

Julianne Moore skradła ten film (otrzymała zresztą za tę rolę Oscara), sprawiając, że nikt nawet nie zbliżył się do tego, jak genialnie wykreowała graną przez siebie postać. W niewielkiej obsadzie pojawiają się poza nią między innymi Alec Baldwin, Kristen Stewart, Kate Bosworth i Hunter Parrish, ale musze przyznać, że żadne z nich nie zrobiło na mnie dużego wrażenia. Pewnie znalazłabym kilka momentów, kiedy któreś z nich dało o sobie wyraźniej znać, ale to nie ich mam przed oczami, gdy myślę o tym filmie i to nie ich emocje udzieliły mi się w trakcie oglądania. Nie wiem czy autorka „Motyla” tak sobie wyobrażała Alice, ale dla mnie Julianne Moore była bardzo bliska tego, jak ja chciałam tę postać widzieć na ekranie. Na początku silna, niezależna i pewna siebie kobieta sukcesu, z czasem staje się coraz bardziej zależna od innych i nie może już ufać swoje pamięci, a w efekcie nie może ufać sobie.

Ma się wrażenie, że z każdą minutą Alice jakby blaknie i traci to, co ją dawniej napędzało – siłę swojego umysłu. Ten proces w filmie wydaje się przebiegać jeszcze szybciej niż w książce i chyba to tempo jest jedynym elementem, który nieco mnie deprymował. Z drugiej strony pokazanie jak szybko Alzhaimer sieje spustoszenie w życiu głównej bohaterki sprawia, że jeszcze silniej odczuwa się wewnętrzny sprzeciw wobec wszystkiego, co choroba tak niespodziewanie odbiera Alice.

Żałuję odrobinę, że tak późno zabrałam się za seans, bo gdyby od lektury książki minęło mniej czasu, wówczas mogłabym lepiej porównać wrażenia, które oba dzieła we mnie wywołały. Chociaż kto wie, czy  wtedy nie czepiałabym się mniej znaczących elementów, zamiast skupić się na tym, ile emocji znalazło się w tej produkcji i jak pięknie nienachalna jest historia Alice na ekranie. Warto przeczytać i warto obejrzeć.


 ~~*~~
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony filmu.

Przeczytaj opinię o książce

Zobacz również

26 komentarze

  1. Ja jeszcze nie czytałam książki, więc najpierw chciałabym zacząć od niej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam już jakiś czas temu, ale pamiętam, że zrobiła na mnie duże wrażenie. I póki co "Motyl" to była najlepsza powieść autorki, którą czytałam. Inne jej książki tak mnie nie poruszyły. Filmu nie miałam jeszcze okazji oglądać, ale bardzo bym chciała sprawdzić, jak historia Alice została przedstawiona na ekranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam do tej pory trzy książki Genovy - "Motyl" i mnie poruszył najbardziej, chociaż nie brakowało mi też emocji przy "Lewej stronie życia" i "Kochając syna". Przede mną jeszcze w najbliższym czasie "Sekret O'Brienów" :)

      Usuń
  3. Oglądałam film - bardzo dobry. Książka w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam tego filmu, ale mam w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam i nie oglądałam, ponieważ unikam historii o tematyce choroby czy zmagania się z cierpieniem, jednak nie wykluczam, że dla tego tytułu zrobię wyjątek. Chyba szybciej obejrzę film, bo obawiam się, że książka pogrążyłaby mnie w przygnębieniu na dłuższy czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciężka tematyka, więc rozumiem. Mimo wszystko mam nadzieję, że poznasz tę historię - czy to w wersji książkowej, czy filmowej.

      Usuń
  6. Poza Julianne Moore obsada nie do końca przypadła mi do gustu, Ale to o nią przecież chodziło.

    Zarówno książka, jak i film bardzo przypadły mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Udało mi się przeczytać książę, a potem zobaczyć film. Historia mnie oczarowała, a gra aktorska głównej bohaterki pobiła wszystko. Jest to jedna z historii, które długo pozostaną w mojej pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wywołuje mnóstwo emocji i zapada w pamięć na długo.

      Usuń
  8. Przede mną zadanie - najpierw przeczytać książkę, a później obejrzeć film. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie czytałam książki i nie widziałam filmu, ale rozejrzę się najpierw za książką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisa Genova świetnie się odnalazła w trudnej tematyce, to spora sztuka.

      Usuń
  10. Koniecznie muszę zobaczyć ten film, ale najpierw chciałabym dorwać książkę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ani nie czytałam, ani nie oglądałam, ale planuję nadrobić. A co będzie pierwsze - jeszcze nie wiem. Ale może właśnie film, bo zauważyłam, że lepiej mi się ogląda, gdy nie włączam w sobie tego automatycznego detektywa, który zaczyna porównywać każdą scenę z książką i poszukuje błędów i niedopracowań. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama mimo wszystko wolę poznać najpierw książkę, ale rozumiem Twoje podejście :)

      Usuń
  12. Muszę koniecznie obejrzeć. Nie czytałam książki i nie znajdę na nią pewnie na razie czasu, ale film obejrzę na pewno.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy