Annie Darling – Mała księgarnia samotnych serc

22.06.2017


Annie Darling, Mała księgarnia samotnych serc [The little bookshop of lonely hearts], tłum. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik, Czarna Owca, 2017, 396 stron.

Do historii o miłości nie ciągnie mnie może jakoś szczególnie, ale nie powiem też, żebym miała coś przeciwko nim. Tym jednak, co przede wszystkim skusiło mnie w debiutanckiej powieści Annie Darling, była wizja umieszczenia akcji w księgarni. Oczami wyobraźni widziałam od razu klimatyczne miejsce pełne książek, które staje się świadkiem kiełkującego uczucia. Nie pomyliłam się w tych przeczuciach za bardzo, chociaż dwójka głównych bohaterów „Małej księgarni samotnych serc” częściej obrzuca się kąśliwymi uwagami niż wyznaje sobie miłość, a Bookends lata świetności ma dawno za sobą i jest na skraju upadku.

Dla Posy Morland londyńska księgarnia niemal od zawsze była prawie jak dom. Związani byli z nią jej rodzice - aż do chwili tragicznego wypadku, w którym zginęli - a później ona sama przez lata w niej pracowała. Gdy jej właścicielka – kochana Lavinia – zostawia jej po śmierci to miejsce, dziewczyna jest zaskoczona, ale przede wszystkim przerażona. Ma dwa lata (a w praktyce znacznie mniej) na podźwignięcie Bookends z finansowego dołka i tak naprawdę zerowe doświadczenie w byciu szefową. Czy miłość do książek wystarczy, by odnieść sukces?

Posy to taka trochę sierotka Marysia, która z jednej strony musiała po śmierci rodziców wziąć pełną odpowiedzialność za młodszego brata (i naprawdę nieźle sobie z tym poradziła), ale z drugiej na wiele rzeczy reaguje w pierwszej chwili bezradnością i silnymi emocjami. Byłoby to pewnie nieco denerwujące (no dobrze, momentami jest), ale na szczęście dziewczyna potrafi wziąć się w garść i stawić czoło problemom. Po drodze towarzyszyć będzie temu sporo chwil zwątpienia, garść łez i poczucia beznadziejności, ale też trudno oczekiwać, żeby w tej zupełnie nowej sytuacji wszystko przebiegało gładko. Tym bardziej, że nad Posy wisi widmo oddania księgarni wnukowi Lavinii – Sebastianowi, który nie raz i nie dwa w obcesowy sposób da jej odczuć, że lepiej by było, gdyby się od razu poddała albo przynajmniej robiła wszystko tak, jak on wymyślił.

Rozwój relacji tych dwojga – mimo zgryźliwości i pozornej niechęci - jest  łatwy do przewidzenia. Annie Darling dosyć długo droczy się z czytelnikiem, ale od początku nie ma wątpliwości do czego to wszystko zmierza. Tak naprawdę nie sądzę jednak, żeby autorka stawiała na fabularne zaskoczenia, tym bardziej, że w całej tej historii tak dużą rolę odgrywają romanse, które Posy po prostu uwielbia. Sebastian wprawdzie nie patrzy na nią maślanymi oczami, a „żyli długo i szczęśliwie” wydaje się w ogóle do nich nie pasować, ale całość i tak toczy się dosyć schematycznie i przewidywalnie. „Mała księgarnia samotnych serc” ma jednak raczej ogrzewać serce i pobudzać od uśmiechu, a nie wstrząsać niespodziewanymi wydarzeniami.


Annie Darling na tyle zgrabnie operuje piórem, że łatwo się w jej debiucie zaczytać. Czasami tylko słowne utarczki i reakcje bohaterów wydają się trochę przerysowane, a zakończenie – takie odniosłam wrażenie – zbyt szybkie, ale gdy potraktuje się tę historię z pewnym przymrużeniem oka i nastawi na lekką lekturę, przy której można się odprężyć, to będzie to całkiem dobry wybór. Tym bardziej, że bohaterowie – mimo braku jakichś głębokich portretów psychologicznych – są wyraziści i dają się lubić (lub wręcz przeciwnie, co nadal jest plusem, bo nie są czytelnikowi obojętni).

Dobrze się przy „Małej księgarni samotnych serc” bawiłam, a chociaż dużych porywów serca nie uświadczyłam, to książka - podobnie jak czytana przeze mnie całkiem niedawno „Dziewięć kobiet, jedna sukienka” Jane L. Rosen - pozwoliła mi miło spędzić czas. I wiecie – motyw księgarni to dla miłośnika książek nie byle jaki atut, a u Annie Darling przez cały czas jesteśmy blisko pasji czytania i chęci spełnienia związanych z tym marzeń. Moja wymarzona księgarnia wyglądałaby zupełnie inaczej niż ta, którą chciała stworzyć Posy Morland, ale jej wizja mimo to wzbudziła we mnie ciepłe uczucia.


  Garść cytatów:

Lepiej spędzić noc z dobrą książką niż jakimś nieudacznikiem, który nawet nie postara się włożyć czystej koszuli”. (s. 82)  

Nigdy nie odczuwała samotności ani strachu w pokoju pełnym książek”. (s. 183)

No i były też książki.
Każda z nich czekała, aby ktoś ją kupił, dał się jej porwać, pokochał ją. Być może słowa wydrukowane na stronach okażą się tymi słyszanymi od dawna, które ktoś skrywał w głębi duszy i nie była w stanie ich wypowiedzieć na głos?(s. 382)

~~*~~

Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Zobacz również

18 komentarze

  1. Takie książki, które nie szarpią sercem czytelnika też są potrzebne, chociażby po to właśnie, by odpocząć od tych, które wstrząsają :) To dobrze, gdy przy książce można się wyciszyć, jednocześnie się nie nudząc :) Będę ją miała na uwadze, gdy właśnie takiej pobudzającej do uśmiechu książki będę szukać :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuzanno, bardzie zgrabnie to ujęłaś :) "Mała księgarnia samotnych serc" to dawka humoru, książek i romansu i sprawdza się jako miły przerywnik.

      Usuń
  2. „Lepiej spędzić noc z dobrą książką niż jakimś nieudacznikiem, który nawet nie postara się włożyć czystej koszuli”. :D Świetny cytat. Książka raczej nie dla mnie, bo lubię pogłębione portrety psychologiczne bohaterów. Tytuł mnie odpycha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie ta książka była świetną rozrywką. I ten wątek księgarni - właśnie on mnie tak zachęcił do lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki o książkach to miła opcja - zdecydowanie :)

      Usuń
  4. To idealna propozycja dla każdego książkoholika :) Muszę poznać tę historię, tym bardziej, że porusza właśnie wątek księgarniany. I dodatkowo wielobarwna, poniekąd optymistyczna i z pewnością przyciągająca wzrok okładka. Zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Jeśli nastawisz się na lekką, niezobowiązująca lekturę, to może Ci się spodobać :)

      Usuń
  5. Ojej! Jak to się stało, że przeoczyłam tę książkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie wiem Aniu, nie wiem - takie przeoczenie! A serio to dużo ostatnio było nowości, więc mogła Ci nie wpaść w oko :)

      Usuń
  6. Książka o książkach? Jestem na TAK! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam też mocno "Księgę wieszczb" Eriki Swyler - tam pojawia się motyw księgi, która determinuje życie bohaterów :) I oczywiście serię Cmentarz Zapomnianych Książek C. R. Zafóna

      Usuń
  7. Chętnie bym przeczytała, choć przyznaję, że tytuł jest jakiś taki... pretensjonalny? :) Ale sama książka wydaje się w porządku - na zimowy wieczór byłaby w sam raz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ten tytuł jakoś mi nie do końca się zgrywa z charakterem powieści :) Jest nieco zbyt ckliwy :)

      Usuń
  8. Motyw z księgarnia i ksiazkoholik już nadstawia uszu:) skoro ksiazka pozwoliła Ci się odprężyć i spędziłaś z nią miło czas mimo pewnych mankamentów, będę miała na względzie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem skłonna sięgnąć po ten literacki debiut, skoro można z nim miło spędzić czas :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy