Gilly Macmillan – Perfekcyjna dziewczyna

7.01.2018



Gilly Macmillan,  Perfekcyjna dziewczyna [The perfect girl], tłum. Tomasz Wyżyński, Świat Książki, 2017, 400 stron.

Styl Gilly Macmillan poznałam przy okazji jej debiutanckiej książki „Dziewięć dni” – historii o zaginionym chłopcu, próbach jego odnalezienia i matce, która musi sobie radzić nie tylko ze ściskającym serce strachem o swoje dziecko, ale też bezlitosną oceną ze strony ludzi. To była świetna powieść, dlatego wiedziałam, że jeżeli brytyjska pisarka stworzy kolejną, to nie będę długo zastanawiała się nad lekturą. Wobec „Perfekcyjnej dziewczyny” miałam jednak spore oczekiwania, bo wiedziałam już, że Gilly Macmillan potrafi budować napięcie i zaskakiwać, a jednocześnie nie stroni od poruszania ważnych problemów. Niektóre z tych elementów w jej najnowszej książce znalazłam, ale nie ukrywam, że zrobiła ona na mnie mniejsze wrażenie niż debiut.

Gdy nastoletnia Zoe zaczyna grać na fortepianie czuje się jakby wkraczała do zupełnie innego świata. Ten, który czeka na nią po wybrzmieniu ostatnich akordów utworu jeszcze przed kilkoma laty mógł jej zaoferować głównie oskarżycielskie spojrzenia. Po przeprowadzce miały zacząć z matką nowe życie i do pewnego momentu wydawało się, że wszystko układa się po ich myśli. Nowy rozdział, nowe miasto, nowy dom, nowa rodzina. Ale przeszłość ma to do siebie, że nigdy nie znika i uderza w najmniej oczekiwanym momencie. Ktoś znany przed laty znowu nazwie Zoe morderczynią, a śmierć po raz kolejny znajdzie się blisko. Tym razem zupełnie nieoczekiwanie wyciągnie łapy po jej matkę.

Każdy z nas popełnia błędy, ale co, kiedy jedna decyzja prowadzi do tragedii? Gilly Macmillan ponownie sięgnęła po temat, który niesie ze sobą sporo pytań i refleksji. Stworzyła Zeo – grzeczną, poukładaną, szalenie inteligentną i utalentowaną dziewczynę – i wrzuciła ją w wir wydarzeń, które sprawiają, że ląduje ona w poprawczaku. Jeden moment, który zmienił wszystko. Wyrok wydał sąd, ale autorka zostawia czytelnikowi pole do własnej oceny, jednocześnie stawiając główną bohaterkę w obliczu kolejnej tragedii. Kto jest odpowiedzialny za śmierć jej matki?

W „Perfekcyjnej dziewczynie” nie należy ufać nikomu. Gilly Macmillan ograniczyła liczbę bohaterów, których możemy wziąć na celownik i uznać za winnych, ale dzięki temu atmosfera jest bardziej niepokojąca. Autorka dawkuje informacje, powoli odkrywa kolejne elementy tej historii i przez długi czas można się spodziewać wszystkiego. Każdy wydawał mi się podejrzany, analizie poddawałam kolejne słowa i ruchy bohaterów i przez dłuższy czas liczyłam się z tym, że i tak może na końcu czekać na mnie rozwiązanie, którego nie przewidziałam. Tak było w przypadku poprzedniej powieści autorki „Dziewięć dni”. Niestety, „Perfekcyjna dziewczyna” wypadła pod tym względem trochę gorzej – Gilly Macmillan wymyśliła wprawdzie zakończenie, które fabularnie dobrze wpisuje się w poruszone wcześniej kwestie winy i właściwie nie jest wcale przesadnie oczywiste, ale moim zdaniem nie przedstawiła go w taki sposób, żebym poczuła, że to jest ten kulminacyjny moment, na który z takim napięciem czekałam. Prawdę mówiąc do ostatnich stron liczyłam jeszcze na jakieś silniejsze uderzenie.

Po tak udanym debiucie, jakim było „Dziewięć dni” wiem, że miałam wobec „Perfekcyjnej dziewczyny” bardzo duże oczekiwania. I Gilly Macmillan udało się im sprostać, ale tylko częściowo. Poczułam się wciągnięta w historię Zoe, czekałam w napięciu na kolejne wydarzenia, zastanawiałam się nad tym, jak ocenić postępowanie poszczególnych bohaterów i gryzłam się myślą o tym, jak niewiele trzeba, by życie zaczęło biec zupełnie innym torem niż do tej pory. Zakończenie jednak nie wywołało we mnie tak silnych emocji, jak się spodziewałam i czułam, że potencjał tej historii nie został do końca wykorzystany. Dlatego moje drugie spotkanie z autorką uznaję za dobre, ale mniej satysfakcjonujące niż poprzednie.




 Garść cytatów:

Uważajcie, czego pragniecie, bo wszystko ma swoją cenę”. (s. 14)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Świat Książki.

Zobacz również

13 komentarze

  1. Ja póki co mam w planach „Dziewięć dni”. A potem zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczość autora, ale swoją recenzją mocno zachęciłaś mnie, by to zmienić.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka potrafi budować napięcie i to jest spory atut :) Tutaj trochę zabrakło mi jakiegoś mocniejszego uderzenia na koniec, ale to ciekawa powieść :)

      Usuń
  3. Dziewięć dni było świetne. No nic, pewnie i tak przeczytam, chociaż nie będę się nastawiała na rewelacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może Tobie Gosiu druga książka autorki spodoba się w pełni :) Trzymam kciuki!

      Usuń
  4. Nie znam "Dziewięciu dni", ale już wiem, że muszę nadrobić. Chociaż kusi mnie, żeby zacząć od książki ciut gorzej ocenionej, żeby potem otrzymać efekt wow i uniknąć rozczarowania :) Rany, ale pyszne ciastka na zdjęciu! Przynajmniej wyglądają na takie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w tym pewna logika :) Ja liczę na to, że kolejna książka autorki, kiedy się pojawi, znowu mnie całkiem zachwyci.

      A ciastka pyszne, ale jakoś szybko zniknęły! :)

      Usuń
    2. Trzymam kciuki, żeby tak było :)

      Nie dziwię się, że szybko zniknęły :D

      Usuń
  5. Niedawno ją czytałam i bardzo mi się podobała :-) Widzę po Twojej recenzji, że teraz muszę koniecznie sięgnąć po poprzednią książkę autorki :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie słyszałam o tej książce :) dobrze, że trafiłam do Ciebie, bo wydaje się, że przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy