Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt – Grób w górach

7.07.2019


Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt, Grób w górach [Fjällgraven], tłum. Alicja Rosenau, Czarna Owca, 2019, 492 strony.
Sebastian Bergman, tom 3.

Nie będę ukrywała, że do tej pory najmocniej porwał mnie pierwszy tom serii z Sebastianem Bergmanem. „Ciemne sekrety” zaintrygowały mnie bohaterami, usatysfakcjonowały kryminalną zagadką i zaostrzyły apetyt na kolejne powieści Michaela Hjortha i Hansa Rosenfeldta. „Uczeń” zrobił na mnie nieco mniejsze wrażenie, ale nie nudziłam się w trakcie lektury, natomiast „Grób w górach” czytałam dosyć długo i czegoś mi w nim zdecydowanie zabrakło.

Makabryczne odkrycie w górach stawia na nogi Krajową Policję Kryminalną. Kilka ciał, które już od jakiegoś czasu musiały leżeć zapomniane pod ziemią, to początek trudnego śledztwa. Nie wiadomo kim byli, ale jedno jest pewne – ktoś ich z zimną krwią zamordował. Torkel wraz ze swoim zespołem i Sebastianem Bergmanem, którego włącza do sprawy, będą próbowali wyjaśnić przebieg wydarzeń.

Reporter Lennarth Stridh zajmie się sprawą zniknięcia przed laty dwóch Afgańczyków. Dla żony jednego z nich – Shibeki – to promyk nadziei na odkrycie prawdy, bo chociaż urzędnicy starali się ją przekonać, że mężczyzna zbiegł ze względu brak prawa pobytu, to ona nigdy nie uwierzyła, że tak po prostu zostawił ją i dzieci. Co ciekawe postępowanie o uzyskanie azylu zostało utajnione, a Lennarth wie, że nie jest to typowe w takich przypadkach i coś w tej sprawie ewidentnie nie gra…



Doskonale wiem, jaki mam przede wszystkim problem z „Grobem w górach” – kryminalna zagadka przez większą część książki mnie zupełnie nie intrygowała. Może na początku trochę tak, ale z czasem śledztwo jakby się rozlazło i pozostawało gdzieś na dalszym planie, przez co nie czułam żadnego napięcia związanego z wyjaśnieniem sprawy odkrytych w górach ciał. Bardzo mozolnie tym razem się wszystko toczyło, za mało było jakichś podkręcających atmosferę zwrotów akcji i właściwie dopiero pod koniec poczułam, że ciekawi mnie rozwiązanie. Często odkładałam książkę na bok i jakoś nie czułam nieodpartej chęci, by szybko do niej wrócić i dowiedzieć się co dalej. Tym razem warstwa kryminalna nie spełniła moich oczekiwań, mimo że na końcu wszystko dosyć zgrabnie (chociaż niespecjalnie zaskakująco) się ze sobą spięło.

Tym, co mnie przy tej serii trzyma na pewno są bohaterowie. Ostatnio trochę mniej intryguje mnie sam Sebastian Bergman (ciągle liczę na wyraźniejsze pokazanie jego umiejętności jako profilera), który w tej części skupia się przede wszystkim na swoich relacjach z Vanją, a bardziej pozostała część ekipy. Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt za każdym razem odkrywają trochę bardziej poszczególne postacie i robią to na tyle sprawnie, że w trakcie czytania mam wrażenie, że rzeczywiście jestem blisko poszczególnych członków zespołu i nawet trochę przeżywam ich rozterki. To dla bohaterów, a nie dla kryminalnej zagadki do „Grobu w górach” wracałam. Nie zmienia to faktu, że gdzieś ten balans pomiędzy wątkami obyczajowymi, a kryminalnymi się zachwiał i wolałabym, żeby również śledztwo mnie do powieści przyciągało.

Szwedzkiemu duetowi na pewno udało się przy okazji tych kilku spotkań sprawić, że przywiązałam się do bohaterów i dlatego serię na pewno będę kontynuować. Jednocześnie nie ukrywam, że „Grób w górach” mnie nie porwał i brakowało mi bardziej fascynującej zagadki kryminalnej i napięcia związanego ze śledztwem. Liczyłam na więcej wrażeń, a właściwie dopiero pod koniec mocniej się zaangażowałam w tę historię. Dobrze było sprawdzić co dzieje się u Bergmana, Torkela, Vanji, Billego i Ursuli, ale mam nadzieję, że autorzy w kolejnym tomie silniejszy akcent położą nie tylko na warstwę obyczajową, ale też kryminalną i od książki nie będę się mogła oderwać.


  Garść cytatów:

Jedyny błąd , jaki mógł popełnić, to nie mieć odwagi. Wojownicy się boją, teraz to rozumiał. To, co nazywano odwagą, to była zdolność działania mimo strachu”. (s. 438)

To dziwna rzecz, śmierć, myślał. Człowiek jest przekonany, że powinien się jej bać, ale ona pojawiała się razem z wiedzą o tym, jak rzeczy wyglądały naprawdę”. (s. 460)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Sebastian Bergman

           
         

Zobacz również

4 komentarze

  1. Szkoda, że nie czujesz się do końca usatysfakcjonowana lekturą. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję :) Serii jednak nie porzucam, bo polubiłam jej bohaterów :)

      Usuń
  2. A ja cały czas zbieram się do tej serii, chyba musi swoje odczekać...chociaż fajnie, że bohaterowie są do "polubienia", to już naprawdę dużo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dla lubianych bohaterów chce się serię kontynuować ;)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy