Jurek, Ewelina, Ania i Rafał po
niepowodzeniach w kraju ojczystym, wyjechali do Anglii by tam podjąć pracę.
Każde z nich ma ze sobą mniejszy lub większy bagaż doświadczeń, który często
daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Jurek to blisko
czterdziestoletni facet, który po utracie pracy w Polsce, bezowocnych
poszukiwaniach nowej oraz rozwodzie z żoną podjął decyzję o wyjeździe. Trudne
relacje byłych małżonków mają swoje odbicie w nastoletniej córce, ale też w
samym Jurku, który po nieudanym związku pełen niepewności rozpoczyna nową
znajomość na emigracji. Ewelina po ukończeniu studiów biologicznych liczyła na
dobre zatrudnienie – okazało się jednak, że perspektywy są mało optymistyczne,
a niewielka miejscowość z której pochodzi nie była wymarzonym miejscem do
życia. Poza tym niedawno rozstała się z chłopakiem, który okazał się zupełnie
inny niż się jej początkowo wydawało – to wszystko sprawiło, że mimo pewności
siebie ze swoistą rezerwą podchodzi do
mężczyzn. Ania i Rafał tworzą parę już od dłuższego czasu – niestety w ich
związku coraz częściej obecne są spięcia, a gdy na horyzoncie pojawia się
ktoś trzeci, wszystko się może zdarzyć.
Obraz sielskiego życia, które na nas czeka za
granicą to już od dosyć dawna przestarzałe i nieco naiwne przeświadczenie.
Ireneusz Gębski pokazuje w swojej książce, że rzeczywistość jest daleka od
takich wyobrażeń, a Anglia nie stanowi ziemi obiecanej dla emigrantów. A już na
pewno nie jest nią hotel Sheraton. Najniższa płaca, faworyzowanie wybranych
pracowników i tym samym gorsze traktowanie innych, to sytuacje z którymi nasi
bohaterowie spotykają się na co dzień. W
tym wszystkim każdy z nich ma swoje oczekiwania, marzenia i plany, których realizacja
nie jest wcale tak łatwa jak mogło im się wcześniej wydawać. Zastana rzeczywistość
to codzienne troski, zmartwienia, kłótnie, ale też chwile drobnych przyjemności
i uśmiechów radości. Pod tym akurat względem życie w Anglii nie różni się
przesadnie od tego w Polsce. W obu przypadkach można mieć szczęście i trafić na
przykład na intratną posadę i w pełni realizować się zawodowo lub mimo
wykształcenia i ambicji pracować w
miejscu, które dalekie jest od ideału (bądź też nie mieć zatrudnienia wcale). Niezależnie
też od miejsca pobytu trzeba sobie jakoś radzić z osobistymi problemami, które
niejednokrotnie kładą się cieniem na codzienne życie.
Z drugiej strony gdyby jednak cała historia
miałaby mieć szerszy i bardziej pogłębiony zakres wolałabym, że pewne elementy
prezentowały się nieco inaczej. Mam tu na myśli szczególnie dialogi – niektóre
napisane całkiem dobrze, inne zupełnie w moim odczuciu nienaturalne. Dodatkowo
nieco irytowały mnie angielskie wtrącenia – chociaż w tym przypadku rozumiem,
że miało to na celu budowanie pewnego klimatu i być może rzeczywiście Polacy w
Anglii w ten sposób rozmawiają. Miałam też wrażenie, że autor nadużywa tzw. mądrości życiowych –
trzeba przyznać, że dostosowane były do treści danego fragmentu, ale jednak według mnie było ich zbyt wiele przy różnych okazjach i przez to z czasem
brzmiało to mało autentycznie. Dużo bardziej podobały mi się za to opisy, w
szczególności miejsc – w tym przypadku dało się poczuć faktyczny klimat angielskich
ulic, a także swobodne pióro autora w ich tworzeniu. Szkoda, że tej
naturalności i lekkości zabrakło w dialogach.
W ogólnym rozrachunku muszę przyznać, że
fabuła miała potencjał, który niestety nie do końca został wykorzystany. Sam obraz
realiów emigracji został jednak zaprezentowany przez autora interesująco i bez
niepotrzebnego koloryzowania, tam gdzie więcej tak naprawdę było codziennej
szarości. Żałuję, że dialogi niekoniecznie do mnie trafiły, a sama powieść nie
była bardziej rozbudowana – będę jednak mimo wszystko miło wspominała tę
książkę, żywiąc nadzieję, że być może innym razem autor skuteczniej mnie zachwyci.
Garść cytatów:
„Wszędzie jest ten sam syf, tylko w innych
proporcjach”. (s. 38)
----------
Za książkę dziękuję autorowi.
Za książkę dziękuję autorowi.
Zgadzma się ze stwierdzeniem, że książka odzwierciedla klimat emigracji. To główny pozytyw tej powieści.
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć mało optymistyczny to klimat, ale i nie przerysowany w skrajną formę.
UsuńMi książka podobała się o wiele bardziej, tak, Polacy tak mówią w Anglii, mieszają słowa po ang z polskim - sama tak robiłam i to bardzo często, to zupełnie naturalne. Zgadzam się, że ukazano tutaj prawdziwy obraz emigracji.
OdpowiedzUsuńSama w Anglii nie byłam, dlatego ciężko mi było stwierdzić czy takie wtrącenia są tam wśród Polaków naturalne - dzięki Tobie wiem, że tak jest w rzeczywistości :)
UsuńZbyt krótkie książki od razu budzą moją nieufność;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, ale czasami autorowi udaję się na niewielkiej przestrzeni umieścić wszystko to, co buduje obraz książki. Tutaj nie do końca tak było :)
UsuńSzkoda, że autor nie wykorzystał do końca potencjału książki, ale mimo wszystko intryguje mnie temat emigracji. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPomijając te elementy, które akurat mi nie bardzo przypadły do gustu, sam temat emigracji autor zaprezentował ciekawie :)
UsuńNie przepadam za czytaniem nie do końca udoskonalanymi książkami.
OdpowiedzUsuńZa dużo takich powieści czytałam, przez co zastanawiam się, czy pisarz jest po prostu grafomanem, czy może nie przeczytał swoich wypocin. ;/
W tej książce nie ma nic, co bym przeczytała - wybacz ;/
Nie mam czego Ci wybaczać :) W tym przypadku grafomania to jednak za duże słowo. Czytałam kilka recenzji tej książki i były osoby, którym książka podobała się bardziej :) mi nie do końca przypasowała, ale z drugiej strony jako całość nie było aż tak źle :)
UsuńKsiążkę czytałam jakiś czas temu i również uważam, że autor ma potencjał, lecz nie do końca go wykorzystał.
OdpowiedzUsuń