Stuart Turton - Morderstwo u kresu świata
16.06.2025Wyobrażam sobie jak Stuart Turton siada przy biurku i zaczyna tworzyć historię, do której wrzuca mnóstwo elementów, mocno nimi potrząsa i to wszystko się w trakcie rozwoju akcji kotłuje, buzuje i zderza ze sobą tak, że omal nie wybucha. Jest w tym i moc wyobraźni i umiejętność tworzenia szalenie sugestywnej powieści. Jest także precyzyjne rozmieszczenie wszystkich wątków, które pozornie poplątane, przyprawiające o zawrót głowy, tak naprawdę od początku do końca mają swoje miejsce. Takie właśnie jest „Morderstwo u kresu świata”, które wciągnęło mnie od pierwszych stron i utwierdziło w przekonaniu, że po książki Turtona mogę sięgać w ciemno.
Apokalipsa przyszła pod postacią śmiercionośnej mgły, zabrała ze sobą większość ludzkości i ograniczyła świat do jedynego bezpiecznego kawałka ziemi - niewielkiej wyspy. Mieszka na niej obecnie nieco ponad sto dwadzieścia osób, w tym jedynie trzech tzw. nestorów pamiętających rzeczywistość sprzed zagłady. Mieszkańcy osady żyją w jasno ustalonym rytmie, zaangażowani w budowanie społeczności zgranej, bezpiecznej i życzliwej. W swej ufności w ustalony porządek nie zadają zazwyczaj zbyt wielu pytań - może poza Emory, która mam w sobie niespożytą ciekawość, ale i niepewność wynikająca z braku odpowiedzi. W tej oazie spokoju zdaje się nie być miejsca na zło, ale ono i tak przychodzi i to w dramatycznej postaci - morderstwa. Wskazanie winnego jest jedynym sposobem na powstrzymanie całkowitej zagłady, ale problem w tym, że nawet sam sprawca może nie zdawać sobie sprawy, że nim jest...
W niektóre historie zatapiam się od pierwszych stron i „Morderstwo u kresu świata” było jedną z nich. Uwielbiam ten entuzjazm, który krąży mi w żyłach, gdy rozdział po rozdziale czuję, że trafiłam na książkę z półki tych „moich". Poprzednie dwie powieści autora („Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” i „Demon i mroczna toń”) również na nią trafiły, a chociaż każda jest zupełnie inna to łączy je skomplikowana, zagadkowa fabuła, którą aż chce się rozsupłać i rzeczywistość przemawiająca do wyobraźni. Oj lubię takiego Stuarta Turtona, lubię bardzo.
Jest tu też, jak to u tego pisarza bywa, garść refleksji nad ludzką naturą i tym, co drzemie w człowieku, czasem wcale nie tak głęboko. Pod ta rozrywkową warstwą, która wynika z potrzeby rozwiązania zagadki mamy też wizję świata postapokaliptycznego, która wcale nie wydaje się nieprawdopodobna. Mamy głos w głowie - Abi - słyszany przez mieszkańców osady, mający za zadanie o nich dbać. Pytanie tylko czy taka ochrona to jeszcze troska czy zniewolenie?
Mogłabym tę książkę rozkładać na czynniki pierwsze, zaznaczyć, że i tak na pierwszym miejscu nadal plasuje się „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”; mogłabym wskazać jakieś mniej lub bardziej drobne elementy, które pewnie można było ugryźć lepiej, ale prawda jest taka, że ta radość z czytania, która mi przy „Morderstwie u kresu świata” towarzyszyła jest nie do przecenienia. I z jednej strony mam ochotę polecać książki Stuarta Turtona każdemu, skoro mi podobają się tak bardzo, ale z drugiej zdaje sobie sprawę, że tworzone przez niego historie są na tyle pokręcone, że nie wszyscy się w nich odnajdą. Jeżeli jednak cenicie wciągające historie, z wymagającą skupienia fabułą, ciekawie wykreowanym światem i dawką szaleństwa - powieści Turtona mogą być też jednymi z „waszych”.
Garść cytatów:
„Największe osiągnięcia zawsze niosły ze sobą największe ryzyko”. (s. 9)
„Możesz kochać kogoś tak bardzo, że ta osoba nie jest w stanie przebywać z tobą w jednym pomieszczeniu”. (s. 43)
„(...) wszystko, czego się boimy, prędzej czy później i tak nas odnajdzie, dlatego nie ma sensu przed tym uciekać”. (s. 84)
„Porażka to nie tragedia, jeżeli zmierzasz we właściwym kierunku”. (s. 374)

11 komentarze
Nie wiem na pewno, czy to jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam więc, mimo że mi bardzo się podobała :)
UsuńJa akurat lubię pokręcone historie więc mam wielką ochotę poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie powinna Ci się spodobać ♥
Usuń"Siedem śmierci..." mam u siebie na półce i jeżeli mi się spodoba to pewnie sięgnę również i po tę powieść.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :) U mnie właśnie od niej zaczęła się przygoda z Turtonem.
UsuńRaczej powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńTo wciągająca powieść :)
UsuńWłaśnie skończyłam tę książkę i jestem pod wielkim wrażeniem :) Dokładnie opisałaś moje odczucia, można byłoby przyczepić się do niektórych wątków, ale nie ma takiej potrzeby, bo całość jest spójna, a frajda z czytania była ogromna. To było moje pierwsze spotkanie z autorem, ale na pewno nie ostatnie :)
OdpowiedzUsuńAch, cieszę się bardzo, że Ci się podobała ♥ Ciekawa jestem jakie wrażenie zrobią na Tobie pozostałe historie :)
UsuńTeż jestem ciekawa :) Niedawno kupiłam "Demona i mroczną toń", a "Siedem śmierci..." dostałam w prezencie jakiś czas temu.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)