Ryszard Kalisz - Ryszard i kobiety

25.07.2013


Autor: Ryszard Kalisz
Tytuł: Ryszard i kobiety
Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 144

Nie trzeba w jakiś szczególny sposób interesować się polityką, aby chociaż kojarzyć stosunkowo barwną postać Ryszarda Kalisza. Abstrahując jednak na chwilę od jego działalności stricte politycznej byłam zwyczajnie ciekawa jak poradził sobie z napisaniem książki, która dotyka tematu ważnego, a mianowicie miejsca kobiet w życiu publicznym oraz dodatkowo także prywatnym samego autora. W tym drugim przypadku nie ma raczej mowy o zwierzeniach specjalnie kontrowersyjnych – więc jeśli ktoś takich się spodziewa, to może się nieco rozczarować. Jest w tym wszystkim mimo to sporo osobistych opowieści, jak chociażby tych dotyczących tego jakie kobiety i w jaki sposób ukształtowały Pana Kalisza.

Punkt wyjścia do rozważań stanowi miejsce płci pięknej w dziedzinie, którą autor zna bardzo dobrze – w polityce. Ta natomiast przez długi czas była wyłącznie domeną mężczyzn, na co wskazują chociażby krótko przytoczone urywki historii. Nie jest to jednak jedyna działalność, w której kobiety były (w niektórych miejscach globu nadal są) ograniczane i traktowane przedmiotowo – wystarczy chociażby przyjrzeć się wciąż jeszcze gdzieniegdzie aktualnym modelom postrzegania kobiety jako istoty niższej i mniej ważnej niż mężczyzna. Kalisz porusza zresztą nie tylko kwestię szeroko rozumianego równouprawnienia, ale także wpisujące się w tę problematykę inne zagadnienia: aborcja, in vitro czy wreszcie uwarunkowania prawne sytuacji kobiet w państwie  i to nie tylko w odniesieniu do Polski.

Pewne jest, że tematyka, którą porusza Ryszard Kalisz jest istotna i warto wiedzieć o niej więcej, niezależnie od tego czy jest się kobietą czy mężczyzną. I chociaż z niektórymi poglądami autora  nie mogę się zgodzić (a właściwie to pewne stwierdzenia wywoływały u mnie zdecydowany sprzeciw i wewnętrzny zgrzyt), to jednak szanuję jego punkt widzenia i ten aspekt jako taki nie podlega u mnie ocenie. Jeśli jednak biorę do ręki książkę to mam pełne prawo ustosunkować się do stylu autora czy, szerzej, jego zdolności pisania – a w tym przypadku niestety nie było najlepiej. 

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to niezdecydowanie jeśli chodzi o język. I tak mamy tu bardzo mądre i wyszukane słownictwo jak „felicytologia” (co ciekawe, wytłumaczone, ale dopiero przy użyciu go po raz drugi) czy „nupturienci” w opozycji do dosyć potocznych zwrotów jak chociażby: „zwalają to na…”. Wydaję mi się, że lepiej byłoby się zdecydować jaką formę ma mieć książka, bo takie przeplatanie się różne stylistyki nie wpływa dobrze na jej odbiór. Gdyby jednak autor tylko w tej kwestii nie sprostał moim oczekiwaniom, byłoby to raczej drobne uchybienie, ale przyznam, że niestety jest ich w tej pozycji znacznie więcej. 

Być może zabrzmi to zbyt krytycznie, ale w moim odczuciu Pan Kalisz niespecjalnie sprawdził się w roli pisarza – powtórzenia, zdania niepoprawne językowo, a przede wszystkim brak płynności, to główne czynniki, które sprawiały, że czytanie szło mi dosyć opornie. Niby całość okraszona została ciekawymi dygresjami, opisem bogatych doświadczeń autora i niewątpliwie szerokiej znajomości tematu o którym pisze, ale koniec końców zrobiła na mnie wrażenie tylko pozornie uporządkowanej treści. Chwilami przewracając stronę i trafiając na zupełnie nowy wątek sprawdzałam czy czasem nie pominęłam jakiejś kartki, bo kolejne zdania nijak nie łączyły się z dopiero co czytanym tekstem. Oczywiście wszystko toczyło się wciąż wokół tego samego tematu, ale przeskoki były zbyt szerokie i zbyt słabo ze sobą połączone. Trochę tak jakby książka była zlepkiem różnych  osobno pisanych fragmentów. I mimo, że pod koniec to uczucie nieco straciło na silę, to i tak nie mogę stwierdzić by pozycję tę czytało mi się dobrze. 

Temat (nie)obecności kobiet w przestrzeni publicznej czy szerzej kwestia równouprawnienia to tematyka na tyle szeroka, że nie sposób opowiedzieć o niej na przestrzeni nieco ponad 140 stron (przy dużej czcionce i dodatkowo zamieszczonych zdjęciach). Z drugiej strony nie jest to przecież pozycja naukowa po której można by oczekiwać chociaż częściowego wyczerpania tematu. Być może stąd, mnie osobiście denerwujące, generalizowanie w niektórych przypadkach czy pobieżne potraktowanie ważnych przecież kwestii. Jeśli jednak potraktujemy tę książkę jako pewne zasygnalizowanie określonych problemów i zagadnień to można uznać, że Ryszard Kalisz dobrze sobie poradził. 

Ciekawa tematyka i dające się odczuć żywe zainteresowanie tematem nie przełożyło się jednak niestety na umiejętności pisarskie. Ten brak płynności o którym wspominałam wcześniej sprawia, że nie jest to pozycja, którą czyta się dobrze. Jeżeli jednak interesuje Was problematyka o której w niej mowa – być może warto przymknąć na to oko. Sama chwilami musiałam przymykać jedno i drugie, a do tego powstrzymywać zgrzytanie zębami nad stylem Pana Kalisza, ale dotrwałam do końca. I właściwie nie żałuję tego spotkania, nawet jeśli nie było ono do końca satysfakcjonujące – pozwoliło mi bowiem pochylić się na kwestiami o których być może w tym zabieganiu nie miałabym zbyt szybko okazji się zastanawiać. 


  Garść cytatów:

Na temat społecznej i obywatelskiej roli kobiety w Polsce toczy się debata emocjonalna. Konserwatyści są za utrzymaniem istniejącego stanu rzeczy. (…) Twierdzą, że w dobrej, trwałej rodzinie nikt nikogo nie maltretuje. W konkubinatach bardzo często”. (s. 8)

Zobacz również

28 komentarze

  1. Polityk ten nie należy do moich ulubionych postaci naszej sceny politycznej, więc raczej podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama szczerze mówiąc sięgnęłam po tę pozycję raczej z przypadku, ale problematyka, którą porusza Pan Kalisz jest z pewnością warta uwagi. Wiadomo jednak, że nie ma co się zmuszać do czytania książek na które nie mamy ochoty :)

      Usuń
  2. Chociaż zgadzam się z Kaliszem światopoglądowo to jednak nie przeczytam. Jeszcze moje przekonania polityczne zachwiałyby się pod wpływem jego koszmarnego języka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tak do końca koszmarny (zdarzały mi się pozycję gdzie było duuużo gorzej), ale według mnie specjalnych zdolności pisarskich to Pan Kalisz nie posiada :)

      Usuń
  3. Zdecydowanie nie dla mnie, po prostu nie leży mi taka tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło wspominam lekturę tej książki, choć więcej w niej zdjęć pana Kalisza niż refleksji na temat kobiet. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o zdjęcia to ich koncepcja jakoś do mnie delikatnie mówiąc nie trafiła, ale już nie chciałam tej pozycji jeszcze więcej dokładać :)

      Usuń
  5. Kiedy zobaczyłam okładkę pomyślałam: Tak, muszę ją przeczytać! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! Ciekawa jestem więc Twoich odczuć po lekturze :)

      Usuń
  6. Postać faktycznie barwna, ale chyba jednak nie na tyle, bym chciała przeczytać tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście barwna, ale jeśli na książkę nie masz ochoty to nie ma co się zmuszać :)

      Usuń
  7. W zasadzie mogę się podpisać pod tym, co napisała AnnRK. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten Pan działa mi na nerwy...:P Raczej nie chciałabym się denerwować czytając tę pozycję więc podziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak to szkoda nerwów. Czytanie powinno być przyjemnością :)

      Usuń
  9. Nie znosze tego pana, dlatego wolę się trzymać z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja bym mogła przymknąć oko na umiejętności pisarskie, bo sama tematyka bardzo mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - tematyka jest naprawdę warta poznania. Szkoda, że Pan Kalisz nie zachwyca warsztatem pisarskim, ale z drugiej strony ktoś inny może mieć odmiene odczucia w tym względzie :)

      Usuń
  11. Nie jestem jakoś specjalnie zainteresowana postacią tego człowieka, więc nie sądzę bym po tę książkę w najbliższej przyszłości miała sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś lubię Kalisza, ale w życiu nie przeczytałabym tej książki. Sam tytuł mnie dobija, jakby był jakimś Casanovą od siedmiu boleści :D

    Nominowałam Cię do nowej zabawy "Nie niszcz książek, używaj zakładek"
    http://basiapelc.blogspot.com/2013/07/nie-niszcz-ksiazek-uzywaj-zakadek-czyli.html#more
    Mam cichą nadzieję, że z chęcią się z nami pobawisz:D Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko znajdę chwilę przyjrze się zabawie bliżej ;) a wracając do książki - tytuł jest nieco mylący bonie jest to pozycja o stricte prywatnych stosunkach Pana Kalisza z kobietami. Raczej chodzi tu o szersza perspektywę dotykającą oczywiście w pewnym stopniu życia osobistego, ale tylko w koniecznym zakresie.

      Usuń
  13. hmm, chyba to nie książka dla mnie. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety, zupelnie ta ksiazka do mnie nie przemawia, raczej odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię Kalisza, ale książki nie przeczytam. Pozdrawiam, Livresland :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę że językowo książka trochę leży. Jej tematyka też niespecjalnie mnie zainteresowała więc chyba jednak spasuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli tematyka Cię nie zainteresowała to nie namawiam :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy