Agatha Christie – Tragedia w trzech aktach



Agatha Christie, Tragedia w trzech aktach [Three Act Tragedy], tłum. Anna Mencwel, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, 234 strony.

Uwielbiam to, jak świetnie bawię się przy książkach Agathy Christie i z jaką przyjemnością sięgam po kolejne tytuły. Nie wiem tylko czy was nimi w tym roku nie zanudzę, ale ufam, że dzielnie to moje pisanie o nich zniesiecie, a kto wie – może nawet zachęcę was do spotkania z Królową Kryminału? „Tragedię w trzech aktach”, o której dziś chciałam co nieco napisać, na pewno mogę polecić jako historię, gdzie pojawia się naprawdę dużo możliwych rozwiązań zagadki, więc w trakcie czytania zdecydowanie jest się nad czym głowić. A to coś, co szczególnie lubię.

Czytaj dalej

Dennis Lehane – Brudny szmal



Dennis Lehane, Brudny szmal [The Drop], tłum. Maciejka Mazan, Prószyński i S-ka, 2014, 196 stron.

Zapomniałam już jak bardzo lubię książki Dennisa Lehane’a, ale właściwie trudno się dziwić skoro od naszego ostatniego spotkania minęło ponad pięć lat, a od lektury ulubionych powieści („Rzeka tajemnic”, „Miasto niepokoju”, „Wyspa skazańców”, „Gdzie jesteś, Amando?”) jeszcze więcej. Wystarczyła jednak chwila z „Brudnym szmalem”, kilkanaście stron zaledwie, żebym poczuła taką cudownie znajomą radość czytania.

Czytaj dalej

Gareth Rubin – Dom Klepsydry



Gareth Rubin, Dom Klepsydry [The Turnglass], tłum. Robert Waliś, Albatros, 2024, 234/214 stron.

Pierwszy raz miałam do czynienia z powieścią tetbeszką, czyli taką, która zawiera w sobie dwie historie - jedna obrócona do góry nogami w stosunku do drugiej.  Nie zliczę ile razy zastanawiałam się czy „Dom Klepsydry” zacząć od niebieskiej czy od czerwonej okładki, czy przenieść się najpierw do Anglii z lat 80. XIX wieku, czy może jednak do Stanów Zjednoczonych z lat 30. XX wieku. I nawet teraz, gdy jestem już po lekturze, nie powiem wam która opcja jest lepsza, bo wybierając jedną z nich zastanawiałam się później jakby to było zacząć odwrotnie. A może najlepiej czytać rozdział z jednej i rozdział z drugiej strony? Pojęcia nie mam, ale fakty są takie, że w moim przypadku przygodę zaczęłam od strony czerwonej.

Czytaj dalej

Daphne du Maurier – Generał i panna


Daphne du Maurier, Generał i panna [The King's General], tłum. Anna Bańkowska, Albatros, 2024, 446 stron.

Już od jakiegoś czasu jestem pewna, że chciałabym przeczytać wszystkie książki  Daphne du Maurier, bo dotychczasowe spotkania z jej prozą („Moja kuzynka Rachela”, „Rebeka”, „Oberża na pustkowiu”, „Kozioł ofiarny”, „Ptaki i inne opowiadania”) uznaję za więcej niż udane. Podoba mi się klimat, jaki potrafi kreować ta angielska pisarka i to uczucie zaangażowania w historię, jakie zazwyczaj czuję. Piszę zazwyczaj, bo z „Generałem i panną” było trochę inaczej – to szalenie barwna powieść i z łatwością potrafiłam sobie wyobrazić, że jestem dokładnie tam, gdzie są bohaterowie, ale nie przywiązałam się do ich losów na tyle mocno, żebym z wypiekami na twarzy przewracała kolejne strony.

Czytaj dalej

Valérie Perrin - Zapomniane niedziele



Valérie Perrin, Zapomniane niedziele [Les oubliés du dimanche], tłum. Joanna Prądzyńska, Albatros, 2024, 382 strony.

Dobrze pamiętam swoje poprzednie spotkania z Valérie Perrin („Życie Violette”, „Cudowne lata”) i to uczucie, że jej wrażliwość jest mi bliska, a emocje, które z taką delikatnością odmalowuje w swoich powieściach zdecydowanie do mnie przemawiają. Mimo to i za pierwszym, i za drugim razem czegoś trudno uchwytnego brakowało mi do totalnego zachwytu i przekonania, że dałam się całkowicie porwać opowiadanej historii. Teraz jednak nadeszły „Zapomniane niedziele”, w których – nie waham się tego napisać - zakochałam się bez reszty i które czułam całą sobą.

Czytaj dalej

C. J. Tudor - Spojrzenie w mrok



C. J. Tudor, Spojrzenie w mrok [A Silver of Darkness], tłum. Tomasz Wyżyński, Czarna Owca, 2023, 296 stron.

Do tej pory z C. J. Tudor spotkałam się literacko kilka razy przy okazji jej powieści ("Kredziarz", "Zniknięcie Annie Thorne", "Płonące dziewczyny", "Inni ludzie") i niezmiennie miło je wspominam. Mam z autorką taką relację (w rzeczywistości wiem o niej tylko ja :-) ), opierającą się na tym, że ona tworzy historie, które wciągają mnie od pierwszych stron i sprawiają, że czuję taką czystą przyjemność czytania, a ja natomiast dosyć łatwo godzę się z sytuacją, gdy nie wszystkie elementy okazują się poprowadzone tak, jak bym chciała. Zawsze wspominam szczerze o tym, jeśli coś mi nie grało, ale to nie zmienia faktu, że bardzo lubię pióro autorki i sięgam po kolejne tytuły bez wahania. Byłam jednak ciekawa czy i w krótszej formie, jaką są opowiadania, również tak dobrze się odnajdę, bo zawsze drzemie we mnie obawa, że zanim zdążę się w daną opowieść zaangażować, to ona już się skończy.

Czytaj dalej

Sarah Moss - Nocne czuwanie



Sarah Moss, Nocne czuwanie [Night Waking], tłum. Paulina Surniak, Czwarta Strona, 2017, 486 stron.

Miałam gdzieś z tyłu głowy, że "Nocne czuwanie" to może być historia, która mnie poruszy. Takie przynajmniej zagnieździło się we mnie przeczucie, gdy kiedyś natknęłam się na nią w kilku miejscach. Znacie to? Czytacie gdzieś o jakiejś książce i w środku pojawia się taki impuls, który mówi wam, że koniecznie musicie zapisać ten tytuł, że to wszystko brzmi jak coś dla was. I czasami rzeczywiście okazuje się później, że poznana opowieść cudownie z wami rezonuje, wpisuje się w wasze doświadczenia lub po prostu trafia wam do serca. Bywa też jednak tak, że taka książka nie porusza was tak mocno, jak się tego spodziewaliście, chociaż czujecie, że kogoś innego może nie raz i nie dwa poważnie szarpnąć od środka. Cóż, ten drugi przypadek dobrze opisuje moje spotkanie z "Nocnym czuwaniem".

Czytaj dalej

Krótkie podsumowanie lutego

 Nieco spóźnione, ale jest - książkowe podsumowanie lutego. Drugi miesiąc roku zaczął się całkiem dobrze, ale pod koniec myśli zajęły mi inne, trudne dla mnie, tematy i nie potrafiłam wrócić do czytania i blogowania. To jednak opowieść na inny czas, a ja wolę teraz skupić się na tym, co zawsze pozwalało mi złapać oddech i przenieść w zupełnie inną rzeczywistość, czyli na książkach.



Czytaj dalej

Agatha Christie - Śmierć lorda Edgware'a



Agatha Christie, Śmierć lorda Edgware'a [Lord Edgware Dies], tłum. Agnieszka Bihl, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, 252 strony.

Kiedy Jane Wilkinson w rozmowie z Herkulesem Poirot z wielkim przekonaniem stwierdza, że musi się pozbyć swojego męża, a ten później zostaje zamordowany, to zdaje się to zbyt wielkim zbiegiem okoliczności. Gwoli ścisłości kobiecie chodziło tak naprawdę o rozwód, do którego detektyw miał przekonać lorda Edgware'a, ale i tak jest wystarczająco dużo innych okoliczności, które na wstępie wskazują na jej winę. Czy jednak rzeczywiście sprawa jest tak oczywista?

Czytaj dalej

R.J. Palacio, Erica S. Perl - Biały ptak



R.J. Palacio, Erica S. Perl, Biały ptak [White Bird. A Wonder Story], tłum. Maria Olejniczak-Skarsgård, Albatros, 2024, 272 strony.

Przekonałam się już przy okazji powieści "Cudowny chłopak" oraz "Pony", że R. J. Palacio potrafi tworzyć historie, które trafiają mi do serca. A jednak pamiętam, że nie zdecydowałam się na lekturę "Białego ptaka", gdy został wydany kilka lat temu w formie graficznej, bo miałam wrażenie, że zbyt wiele kiedyś czytałam literatury wojennej i niezwykle przejmujących obozowych wspomnień, by fikcja literacka związana z tym okresem historii zdołała mnie poruszyć. I nadal z dużą ostrożnością podchodzę do takich książek, ale postanowiłam jednak dać tej opowieści szansę.

Czytaj dalej

Camilla Läckberg - Kukułcze jajo



Camilla Läckberg, Kukułcze jajo [Gökungen], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2023, 544 strony.

Byłam pewna, że będę chciała przeczytać "Kukułcze jajo", czyli jedenasty tom (kiedy to się stało?!) serii o Fjällbace. Zdążyłam się przywiązać do bohaterów i klimatu, który tworzy w swoich powieściach Camilla Läckberg. A jednak cztery lata, które minęły od ostatniego spotkania ("Czarownica") sprawiły, że niewiele szczegółów z niego pamiętałam, mimo że było ono udane (to akurat pamiętam :)). Trochę więc z obawami, czy nie będę czuła się zagubiona, zasiadłam do lektury. I wiecie co? Czytało mi się tę książkę tak dobrze, jakby żadnej przerwy nie było.

Czytaj dalej

Krótkie podsumowanie stycznia

Chciałabym napisać, że w pierwszy miesiąc roku weszłam z przytupem, ale prawdę mówiąc styczeń mnie raczej przygniótł i właściwie cieszę się, że już się skończył :) Zanim jednak przewrócę kartkę w kalendarzu i zaplanuję, co zrobić, żeby luty był lepszy, to podsumuję styczeń czytelniczo.



Czytaj dalej

Hwang Bo-reum - Witajcie w księgarni Hyunam-dong



Hwang Bo-reum, Witajcie w księgarni Hyunam-dong [어서 오세요, 휴남동 서점입니다], tłum. Dominika Chybowska-Jang, Albatros, 2024, 384 strony.

Powieść, której fabuła związana jest z księgarnią i książkami? Zdecydowanie nie trzeba mnie długo namawiać - sięgam w ciemno! Dokładnie tak było z historią stworzoną przez Hwang Bo-reum, do której od razu się uśmiechnęłam, jak tylko ją zobaczyłam w zapowiedziach. Miałam nadzieję, że będzie to taka otulająca i ogrzewająca serce lektura, przy której spędzę kilka miłych godzin. Czy tak było? W pewnej mierze tak, ale nie ukrywam, że nie przekonała mnie w stu procentach.

Czytaj dalej

Bonnie Kistler - Nasz dom płonie


Bonnie Kistler, Nasz dom płonie [House on Fire], Czwarta Strona, 2019, 480 stron.

Kip świętuje dostanie się na wymarzone studia i pełnoletność pukającą do drzwi. Świetna impreza się dla niego jednak kończy, gdy widzi na niej swoją przyrodnią młodszą siostrę. Doskonale wie, że to oznacza wcześniejszy powrót rodziców do domu i solidne kłopoty na horyzoncie. Jeśli jednak się pospieszą, być może uda się wyskok zatuszować. Problem w tym, że po drodze Kip i Chrissy mają wypadek i oboje lądują na komisariacie policji. Chłopak pił alkohol i wsiadł za kółko, więc nie wygląda to dobrze. Prawdziwy dramat rozgrywa się jednak dopiero dzień później, gdy dziewczyna umiera. Jak silne są więzi w tej patchworkowej rodzinie, by trzymała się razem w obliczu tragedii? Co, gdy okaże się, że mąż i żona nagle stają po dwóch stronach barykady?

Czytaj dalej

Stephen King - Miasteczko Salem



Stephen King, Miasteczko Salem [Salem's Lot], tłum. Arkadiusz Nakoniecznik, Prószyński i S-ka, 2012, 528 stron.

Od początku wiadomo, że Salem, a właściwie Jerusalem, w pewnym momencie opustoszało, ale tak naprawdę nikt nie mówi o tym, co tam się w rzeczywistości wydarzyło. Nie oznacza to wcale, że nikt tego nie wie, ale strach potrafi skutecznie zatykać usta. Można sobie na potrzeby tego, czy innego artykułu łatwo wytłumaczyć zniknięcia niektórych mieszkańców, można też - dawniej tam mieszkając - udawać, że nic się nie wydarzyło, ale są osoby, które nie potrafią zapomnieć, które wciąż się boją, a we śnie dopadają ich swoimi mackami przerażające wspomnienia...

Czytaj dalej

Krótkie podsumowanie grudnia

Wiem, że wszędzie hulają już w najlepsze podsumowania roku, ale nie byłabym sobą, gdybym nie podzieliła się z Wami najpierw krótkim podsumowaniem grudnia :) Bez zbędnego przedłużania przypomnę Wam o książkach, które czytałam w poprzednim miesiącu.



Czytaj dalej

Michelle Paver - Przepaść



Michelle Paver, Przepaść [Thin Air], tłum. Maciej Miłkowski, Czwarta Strona, 2018, 272 strony.

Osiem lat temu zanurzyłam się w powieści "Cienie w mroku" Michelle Paver i później nie raz i nie dwa podawałam tę książkę przy różnych okazjach jako przykład mroźnej, niepokojącej i pełnej napięcia historii. Nadal wspominam to wrażenie zbliżającego się niebezpieczeństwa i podskórne ukłucia strachu. Nie ukrywam więc, że liczyłam, iż podobne emocje dostarczy mi "Przepaść" tej autorki, która na swoje pięć minut czekała już wystarczająco długo.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy