Jest, jak jest, i będzie, co będzie [Jonas Jonasson - Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął]

Jonas Jonasson, Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął, Świat Książki, 2013, 416 stron.

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął to książka, której zdecydowanie nie można odmówić oryginalności, a główny bohater – Allan Karlsson – raz po raz wymyka się wszelkim schematom. Nie jest to tytuł zmieniający życie i otwierający przed czytelnikiem zupełnie nowe spojrzenie na świat, ale nie oznacza to, że nie warto po niego sięgnąć. Fabuła i wyrazistość bohaterów dostarczają takiej porcji rozrywki, że poświęcony jej czas absolutnie nie wydaje mi się stracony.

Tytułowe zniknięcie stulatka nie ma w sobie nic z magii, bo Allan tak po prostu stwierdził, że nie ma ochoty świętować swoich okrągłych, trzycyfrowych urodzin w domu spokojnej starości i oknem postanowił opuścić nielubiane miejsce. Mimo podeszłego wieku (może by się za takie określenie na mnie obraził, ale na szczęście nie brakuje mu dystansu do wszystkiego i wszystkich) i bolących kolan, wędruje w kapciach przez całe miasto, by ostatecznie na dworcu zabrać walizkę (bo właściwie czemu nie), którą miał pewnemu mężczyźnie przypilnować. Wsiada do autobusu bez specjalnego planu, nawet nie spodziewając się jak wiele wyzwań, niekoniecznie łatwych i przyjemnych, jeszcze go czeka.

Jonas Jonasson pozwala czytelnikowi etapami poznawać Allana. Najpierw stulatek wydawał mi się po prostu dosyć rezolutnym mężczyzną, któremu znudził się pobyt w domu spokojnej starości. W miarę jak dowiadywałam się o nim więcej, zaglądając między innymi w jego przeszłość, przestał być tylko sędziwym, acz pełnym werwy staruszkiem, a stał się postacią tak niezwykłą, że niemal nieprawdopodobną. Konstruowanie bomb atomowych, spotkania z kluczowymi politykami najróżniejszych państw, wojny, podróże pełne niebezpieczeństw, ale i niezwykłych wrażeń – Allan Karlsson zdecydowanie może się pochwalić niebanalną przeszłością. O dziwo, o ile może się to wszystko wydawać trochę absurdalne, to jednocześnie zupełnie nie wyczuwa się w tym irytującego przerysowania. Głównych bohater jest ogromnie barwy, a przy tym szalenie prostolinijny i nieskomplikowany. „Jest, jak jest, i będzie, co będzie” to jego dewiza, z którą idzie przez życie, prawie zupełnie nie przejmując się tym, co go spotyka. Ten spokój w absolutnie każdej sytuacji jest godny pozazdroszczenia, a chociaż czasem, nie raz i nie dwa, można by się zastanowić czy w jego postępowaniu nie brakuje jakiejś głębszej refleksji i czy to, co robi jest słuszne, to sposób w jaki poprowadzona jest historia w pewnym sensie wymusza pochodzenie do wszystkiego z pobłażaniem, bez nadmiernej powagi.

Z głównym bohaterem nie sposób się nudzić, ale autor nie traktuje po macoszemu żadnej z postaci pojawiającej się w historii. Jest między innymi złodziejaszek Julius niespecjalnie lubiany w swoim mieście, ale z Allanem, po kilku kieliszkach, szybko znajduje wspólny język, stając się jego towarzyszem; Benny – prawie weterynarz, prawie literaturoznawca i jeszcze kilkanaście takich „prawie”, a przez chwilę właściciel budki z jedzeniem; komisarz Aronsson, próbujący rozwikłać jaki związek ma stuletni staruszek z członkami niebezpiecznej grupy Never Again i tajemniczymi, domniemanymi morderstwami. Nie zabraknie też Stalina, Mao Zedonga, Kim Ir Sena i kilku prezydentów Stanów Zjednoczonych. Ach i nie można zapominać i słoniu. Tak, słoń też będzie!


Szwedzki pisarz ma fantazję, to trzeba przyznać. Jest nieprzewidywalnie, niebanalnie i zabawnie. Właściwie to zarówno sama historia jak i sposób jej przedstawienia mają w sobie świeżość, której często mi w książkach brakuje. Oczywiście możliwe, że ktoś już te czy inne motywy wykorzystał, ale dla mnie Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął był, poza doskonałą rozrywką, także okazją do poznania Allana, który niemal do ostatniej strony potrafił mnie zaskoczyć.

Garść cytatów:

Gdy dostało się od życia nadgodziny, można sobie pozwolić na pewną swobodę”. (s. 14)

Jest, jak jest, i będzie, co będzie”. (s. 39)


~~*~~

W najbliższym czasie mogą pojawić się pewne problemy z dostępem do bloga, ze względu na mniej lub bardziej udane próby zmiany jego adresu ;-) Powinno bez problemu ustawić się przekierowanie, ale zdarzyć się może wszystko, więc informuję, że blog będzie niedługo dostępny pod adresem k-czyta.pl ;)

Czytaj dalej

Zapraszam na morderstwo! [Agatha Christie - Morderstwo odbędzie się]

Agatha Christie, Morderstwo odbędzie się [A Murder is Announced], tłum, Tadeusz Jan Dehnel, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2014, 304 strony.

W „Gazetce” wśród informacji o jamnikach i innych tego typu ważkich dla małej społeczności sprawach pojawia się ogłoszenie o mającym się odbyć morderstwie w domu jednej z mieszkanek Chipping Cleghorn Letycji Blackclock. Sytuacja niecodzienna, bo i trudno sobie wyobrazić, że morderca z wyprzedzeniem informuje o swoich zamiarach. Nic więc dziwnego, że wielu upatruje w tym ingerencji jakiegoś żartownisia, ewentualnie zaproszenia do zabawy w detektywa. Tyle tylko, że wskazanego dnia o ustalonej godzinie rzeczywiście ktoś pada martwy…

Spotkałam się dosyć przelotnie z Panną Marple przy okazji opowiadania ze zbioru „Tajemnica gwiazdkowego puddingu”. „Morderstwo odbędzie się” miało być szansą na poznanie tej intrygującej bohaterki lepiej. Mocno na to liczyłam i pewnie dlatego czuję się jednak pod tym akurat względem trochę rozczarowana. Panna Marple odegrała kluczową rolę w rozwiązaniu zagadki zabójstwa, ale jej działania miały raczej charakter zakulisowy. Ledwie kilka razy pojawia się w całej historii i chociaż jej umiejętność powiązania pozornie nieznaczących elementów układanki robi wrażenie, to jednak nie czuję, że znam ją teraz dużo lepiej. Miałam nadzieję, że dostanę szansę do przebywania dłużej w jej towarzystwie, tak jak zwykle ma to miejsce w przypadku Herkulesa Poirot, ale tym razem schowała się gdzieś na drugim planie.

Pierwsze skrzypce, nawet bardziej niż inspektor prowadzący śledztwo, odgrywają osoby, które uczestniczyły w wydarzeniach w domu Letycji. A przekrój osobowości jest spory – od wiecznie niezadowolonej, rozkrzyczanej kucharki Mitzi i rozgadanej, dobrodusznej Dory, przez nie biorącego niczego na poważnie Patryka i jego bardzo ułożoną siostrę Julię, aż po innych mieszkańców miasteczka, którzy w większości niby przypadkiem stali się świadkami zabójstwa, chociaż w rzeczywistości przyciągnęło ich niecodzienne ogłoszenie. I jak nietrudno się domyślić - każdy staje się podejrzany.

Agatha Christie podsuwa mnóstwo możliwych tropów i rozwiązań, a czytelnik próbuje dopasować do siebie wszystkie poszlaki tak, aby w logiczny sposób dało się wykryć kto jest winny. Problem jedynie w tym, że przynajmniej kilka scenariuszy z powodzeniem można by uznać za prawdopodobne, a koniec końców prawda okazuje się zupełnie zaskakująca. Zawsze gdy zakładam swój płaszcz detektywa i staram się rozgryźć przygotowaną przez Królową Kryminałów zagadkę, wiem, że mogę się spodziewać wszystkiego. Siła powieści „Morderstwo odbędzie się” tkwi w tym, że takie zakończenie nawet nie przemknęło mi przez myśl. Zupełnie dałam się wyprowadzić w pole, a to jest coś, co w kryminałach cenię szczególnie.

Panna Marple pokazała, że liczy się nawet najmniejsza poszlaka, a równie ważne jak rekonstrukcja wydarzeń jest słuchanie tego co i jak mówią świadkowie. Podziwiam jej umiejętności, ale mam nadzieję, że następnym razem poznam ją jeszcze bliżej i książkę zamknę bez niedosytu. Na szczęście sama zagadka - niemal tak dobra jak te z „I nie było już nikogo” czy „Morderstwo w Orient Expressie” - skutecznie podnosi ocenę całości.

Garść cytatów:

-Trzeba będzie starannie przesłuchać świadków. Niech opowiedzą drobiazgowo o wszystkim, co widzieli.
-Z pewnością każdy z nich widział coś zupełnie innego. (s. 47)

Człowiek zostaje zupełnie sam, gdy odchodzi ktoś ostatni, kto pamięta.(s. 205/206)


Czytaj dalej

Plany czytelnicze 7/2015

Przygotowałam sobie stos książek, które planuję przeczytać w najbliższym czasie :)


1. Agatha Christie - Morderstwo odbędzie się.  Spotkania z Królową Kryminałów chyba nigdy mi się nie znudzą.

2. Dennis Lehane - Pułapka zza grobu. Ciekawa jestem czym zaskoczy mnie trzeci tom z Kenzie i Gennaro w rolach głównych.

3. Zygmunt Miłoszewski - Uwikłanie. Pierwsza książka autora po jaką sięgam. Jestem ogromnie ciekawa czy mi się spodoba.

4. Jim Butcher - Rycerz lata. Dzisiaj swoją premierę mają tom piąty i szósty serii, więc to dobra chwila, by po raz czwarty spotkać się z Harrym Dresdenem.

5. Jonas Jonasson - Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął. Mnóstwo dobrego słyszałam o tej książce i liczę na porządną dawkę nietuzinkowego humoru.

6. Diane Chamberlain - Prawo matki. Autorka jakoś kojarzy mi się z Jodi Picoult, chociaż to jedynie przeczucie, bo "Prawo matki" będzie pierwszym z nią zetknięciem.

7. Stephen King - Dziewczyna, która kochała Toma Gordona. Akurat ten tytuł zbiera różne opinie, ale może odnajdę w nim to, co w Kingu lubię szczególnie - porządny rys psychologiczny bohaterów.


Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć więcej czasu na czytanie, bo w ostatnim czasie bywało z tym różnie :)

Czytaj dalej

Carlos Ruiz Zafón - Gra anioła

Carlos Ruiz Zafón, Gra anioła [El Juego del Angel], tłum. Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas, MUZA, 2013, 605 stron.

Wiedziałam, że trudno będzie kolejny raz o taki sam zachwyt, jaki wzbudził we mnie „Cień wiatru”, dlatego jakoś mimowolnie odwlekałam ponowne sięgnięcie po prozę Carlosa Ruiza Zafóna. Nie był to jednak jedyny powód – zdawałam sobie sprawę, że „Gra anioła” to moje przedostatnie spotkanie z hiszpańskim pisarzem (chociaż oczywiście mocno liczę, że stworzy kolejne książki, które staną się czyimiś – być może moimi - przyjaciółmi) i zwyczajnie próbowałam odsunąć o siebie tę perspektywę. Problem w tym, że nie potrafiłam długo pozbawiać się przyjemności powrotu do Barcelony i odkrywania tajemnic, które tym razem postanowił zaserwować czytelnikowi autor.



David Martin odkrywa Cmentarz Zapomnianych Książek i zgodnie z zasadami tego miejsca wybiera jeden tytuł. Jego historia zaczyna się jednak znacznie wcześniej, gdy pisarskie ambicje prowadzą go pozornie wyżej w redakcyjnej hierarchii, a w istocie wiążą się z nienawistnymi spojrzeniami współpracowników, których traktował prawie jak rodzinę. Jedyną zresztą jaką miał. Mijają lata, a marzenia o wielkim sukcesie przygniotła codzienność, w której zmuszony jest pisać pod pseudonimem, dla wydawców skupionych jedynie na napełnianiu własnych kieszeni. Gdy wydaje się, że David stoi już na krawędzi, z której lada moment spadnie, zjawia się ktoś, zdający się mocno wierzyć w jego talent pisarski. Zleca mu napisanie książki, proponując przy tym nie tylko pieniądze. Takie umowy zawsze mają jednak drugie dno i przyjdzie czas, że trzeba będzie się z tym zmierzyć.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy