Katarzyna Mlek - Zapomnij patrząc na słońce

Katarzyna Mlek, Zapomnij patrząc na słońce, Oficynka, 2013, 256 stron.

Zapomnij patrząc na słońce” kojarzyła mi się przez rozpoczęciem lektury z dwoma rzeczami – świetną, zapadającą w pamięć okładką i krążącymi mi gdzieś po głowie pozytywnymi recenzjami tego tytułu. Wiadomo jednak, że ile osób, tyle opinii i chociaż nastawienie miałam raczej pozytywne, to brałam pod uwagę, że pomysł autorki na poprowadzenie fabuły może szybko rozbić się o mur moich oczekiwań. Z lekkim dystansem, aby uczucie ewentualnego rozczarowania mnie później nie przygniotło, zaczęłam czytać. Wraz z przelatującymi stronami miałam wrażenie, że ta książka jest inna niż się spodziewałam. Jednocześnie jest to pozycja, która zaskoczyła mnie tym, jak niezwykła i świetna się okazała.

Hanka ma dopiero kilka lat, ale codzienność do której musiała się przyzwyczaić daleka jest od wyobrażenia o szczęśliwym i beztroskim dzieciństwie, które powinno stać się jej udziałem. Zapracowany ojciec, księgowy w kopalni, mimo że nie poświęca jej tyle czasu, ile powinien to jednak jest dla niej swego rodzaju ostoją. Bieda wciska się wszelkimi możliwymi szczelinami do tej śląskiej rodziny, a Janusz jako jej głowa zwyczajnie stara się łatać dziury jak tylko potrafi najlepiej. Problem stanowi jednak matka Hanki – Sabina. Wiecznie rozwrzeszczana i niezadowolona, zupełnie nie wpisuje się w obraz troskliwej rodzicielki – dużo lepiej wychodzi jej nieustanne narzekanie, topienie smutków w alkoholu i próby podrywania co drugiego mężczyzny na osiedlu. Dla córki i męża w tym planie dnia po prostu brakuje miejsca. Czasami jednak Sabina poświęca uwagę Hance – w chwilach gdy często bez powodu na nią krzyczy lub, co gorsze, podnosi na nią rękę. 

Czytaj dalej

Top 10: najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2014 roku


Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
[U autorki akcji możecie poczytać o Top 10 więcej i zapoznać się z poprzednimi rankingami]


Moje Top 10 prezentuje się tak [kliknij na tytuł aby przenieść się na filmwebową stronę o filmie] :
1.   Wilk z Wall Street [premiera – 3 stycznia]
2.   Biegnij, chłopcze, biegnij [premiera 10 stycznia]
3.   Sekretne życie Waltera Mitty [premiera 17 stycznia]

Czytaj dalej

Alessandro da Ripabottoni - Święty Ojciec Pio. Cyrenejczyk dla wszystkich



Alessandro da Ripabottoni, Święty Ojciec Pio. Cyrenejczyk dla wszystkich  [Il beato Padre Pio da Pietralcina. Cireneo di tutti], tłum. o. Gracjan Franciszek Majka, Wydawnictwo M, 2012, 440 stron.

Kilka dni temu
. Myślę o Ojcu Pio i przed oczami mam film będący dziełem włoskiego reżysera Gulia Base o bardzo wymownym tytule: „Ojciec Pio: między niebem a ziemią”. A właściwie widzę głównie jeden kadr – Ojciec Pio z wyciągniętymi rękami, które są owinięte bandażami i specjalnie zapieczętowane, aby dowieść (lub obalić) prawdziwość posiadanych przez niego stygmatów.

Teraz
. Po lekturze książki autorstwa Alessandra da Ripabottoniego „Święty Ojciec Pio. Cyrenejczyk dla wszystkich.” wcześniej wspomniany kadr znacznie się poszerza ukazując dużo więcej ponad to, co zapamiętałam z ekranu. Teraz widzę człowieka, którego droga do Boga była o wiele bardziej zawiła i niejednoznaczna niż mi się wcześniej wydawało, a jego niezmącona wiara i posłuszeństwo wobec woli Najwyższego jeszcze długo pozostaną mi w pamięci.

Czytaj dalej

Dennis Lehane - Nocne życie

Dennis LehaneNocne życie [Live by Night], tłum. Maciejka Mazan, Prószyński S-ka, 2013, 504 strony

Pamiętam Joego z „Miasta niepokoju” – nastoletniego chłopca, który już wówczas wykazywał pewną krnąbrność charakteru i nie był bezwarunkowo podporządkowany zasadniczemu ojcu pełniącemu funkcję kapitana policji. W „Nocnym życiu” stał się jednak mężczyzną nie tylko zbuntowanym, ale też mającym zupełnie inny pomysł na życie niż można by oczekiwać po osobie z tak zwanego dobrego domu. Nieważne, że była to raczej fasada rodzinnej sielanki, której fundamenty zaczęły się chwiać dużo wcześniej – dla świata zewnętrznego obrazek pozostawał ten sam. Thomas Coughlin nie mógł jednak dłużej udawać, że jego najmłodszy syn przestrzega norm powszechnie obowiązujących mieszkańców Bostonu – Joe stał się bowiem człowiekiem „wyjętym spod prawa”, obracającym się w towarzystwie ludzi, których trudno uznać za wzór uczciwości. Sam zresztą również od nich nie odstawał, angażując się w działalność, którą z powodzeniem można określić jako „gangsterską”.

Druga połowa lat 20. i lata 30. XX wieku w Stanach Zjednoczonych to okres rozkwitu działalności takich ludzi jak Joe – prohibicja wymusiła nielegalną produkcję alkoholu, a na porządku dziennym stało się tworzenie zakamuflowanych gorzelni i kasyn. Pieniądze płynęły strumieniami do kieszeni tych, którzy potrafili wykorzystać ludzkie słabości i dawali mieszkańcom amerykańskich miast to, co było oficjalnie niedostępne. Władza natomiast spoczywała w rękach najbardziej obrotnych gangsterów mających wpływy w niezliczonej ilości miejsc – z policją włącznie. Ciągłe zyski, życie na krawędzi i zgodnie z zasadami, które można samodzielnie ustalać – to kusząca perspektywa, której Joe w pełni uległ. Ten świat nie zna jednak litości i wykorzysta każde potknięcie, a cena jaką przyjdzie za nie zapłacić  może być bardzo wysoka.

Czytaj dalej

Martyna Wojciechowska - Zapiski (pod)różne


Martyna Wojciechowska, Zapiski (pod)różne, G+J RBA, 2011, 200 stron.

Jeżeli Martyna Wojciechowska miała zamiar obudzić swoją książką duszę prawdziwego podróżnika, która kryję się w czytelniku, to trafiła na takiego, u którego próżno jej szukać. Jestem domatorką. Fascynują mnie wprawdzie ciekawe miejsca czy niecodzienne (z naszej perspektywy) zwyczaje, ale najlepiej odkrywa mi się je w zaciszu własnego domu i za pomocą książek. Ktoś mógłby powiedzieć, że przy takim dystansie do miejsc czy ludzi nie da się ich poznawać, ale czy każdy przeczytany przez nas tytuł nie jest w jakimś sensie kolejną podróżą? Dzięki Martynie Wojciechowskiej mogłam się ostatnio przenieść do wielu różnych zakątków Ziemi, a każdy z nich był na swój sposób wyjątkowy i niepowtarzalny.

Czytaj dalej

Top 10: świąteczne prezenty książkowe

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
[U autorki akcji możecie poczytać o Top 10 więcej i zapoznać się z poprzednimi rankingami]


Dziś przyszła pora na... Świąteczne prezenty książkowe



Trudno było stworzyć taką listę ograniczając się tylko do 10 pozycji książkowych i dlatego właśnie oparłam się na pierwszej myśli - gdybym zastanawiała się dłużej, pewnie musiałabym ją co najmniej kilkakrotnie modyfikować i poszerzać. A prezentuje się tak:



Czytaj dalej

Jodi Picoult - Krucha jak lód


Jodi Picoult, Krucha jak lód [Handle with care], tłum. Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka, 2010, 616 stron.

Najtrudniej pisać o książkach, które wywołują w nas największe emocje. Mimo bogactwa języka każde słowo wydaje się wówczas za małe i nie w pełni oddające to, co działo się w nas w trakcie lektury. I o ile sama czasami nie w pełni potrafię oddać uczucia, które mi towarzyszyły przy czytaniu, o tyle Jodi Picoult doskonale potrafi sprawić, że stworzona przez nią historia to ciągłe balansowanie na granicy całej palety emocji – od przejmującego smutku przez niewypowiedzianą  złość i niedowierzanie, aż po zwątpienie i totalny miszmasz emocjonalny (w którym znajdzie się również miejsce na uśmiech). Krucha jak lódchwyta za serce od pierwszych stron, by w jednej chwili spowodować jego przyspieszone bicie, w drugiej wywołać niemal fizyczny ból, a w jeszcze innym momencie sprawić, że na jedną małą chwilę zatrzymuje swój bieg. 

Willow jest jak wierzba. Nie tylko dlatego, że właśnie to dosłownie oznacza jej imię, ale ponieważ mimo swojej choroby, która jest przyczyną niezwykle delikatnej struktury kości, wewnętrznie jest jak to drzewo - ma siłę, której nie można ot tak złamać. Osteogenesis Imperfecta (OI) to nazwa, która zdeterminowała jej życie. Już w łonie matki doszło do pierwszych złamań, a tuż po urodzeniu  pojawiły się kolejne. Wystarczy kichnięcie, gwałtowniejsze zatrzymanie się samochodu, zwyczajny upadek, a lista złamanych kości może się powiększyć. Mając 5 lat, bo właśnie wówczas ją poznajemy, Willow doświadczyła kilkudziesięciu takich urazów, a przy tym wszystkim nadal pozostaje po prostu dzieckiem, które na wiele różnych sposobów jest wyjątkowe i to nie przez stosunkowo niski wzrost czy pojawiające się niebieskawe zabarwienie tęczówki oczu. Chcesz wiedzieć ile kilogramów szminki zużywa kobieta w czasie swojego życia? Kto wynalazł nożyczki? Ile waży serce żyrafy? Willow to dziewczynka nad wyraz rozwinięta jak na swój wiek i która takich ciekawostek zna tysiące. Każdy kolejny dzień jest dla niej okazją do nauczenia się (i innych) czegoś nowego, a jednocześnie wyzwaniem, które może zakończyć się złamaniem. Zresztą nawet sen nie stanowi dla niej całkowitej oazy bezpieczeństwa – w trakcie niego również mogą powstawać mikrourazy kruchych jak lód kości.

Czytaj dalej

Ireneusz Gębski - W cieniu Sheratona

Ireneusz Gębski, W cieniu Sheratona, Warszawska Firma Wydawnicza, 2011, 162 strony.

Jurek, Ewelina, Ania i Rafał po niepowodzeniach w kraju ojczystym, wyjechali do Anglii by tam podjąć pracę. Każde z nich ma ze sobą mniejszy lub większy bagaż doświadczeń, który często daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Jurek to blisko czterdziestoletni facet, który po utracie pracy w Polsce, bezowocnych poszukiwaniach nowej oraz rozwodzie z żoną podjął decyzję o wyjeździe. Trudne relacje byłych małżonków mają swoje odbicie w nastoletniej córce, ale też w samym Jurku, który po nieudanym związku pełen niepewności rozpoczyna nową znajomość na emigracji. Ewelina po ukończeniu studiów biologicznych liczyła na dobre zatrudnienie – okazało się jednak, że perspektywy są mało optymistyczne, a niewielka miejscowość z której pochodzi nie była wymarzonym miejscem do życia. Poza tym niedawno rozstała się z chłopakiem, który okazał się zupełnie inny niż się jej początkowo wydawało – to wszystko sprawiło, że mimo pewności siebie ze swoistą rezerwą podchodzi do mężczyzn. Ania i Rafał tworzą parę już od dłuższego czasu – niestety w ich związku coraz częściej obecne są spięcia, a gdy na horyzoncie pojawia się ktoś trzeci, wszystko się może zdarzyć.

Obraz sielskiego życia, które na nas czeka za granicą to już od dosyć dawna przestarzałe i nieco naiwne przeświadczenie. Ireneusz Gębski pokazuje w swojej książce, że rzeczywistość jest daleka od takich wyobrażeń, a Anglia nie stanowi ziemi obiecanej dla emigrantów. A już na pewno nie jest nią hotel Sheraton. Najniższa płaca, faworyzowanie wybranych pracowników i tym samym gorsze traktowanie innych, to sytuacje z którymi nasi bohaterowie spotykają się  na co dzień. W tym wszystkim każdy z nich ma swoje oczekiwania, marzenia i plany, których realizacja nie jest wcale tak łatwa jak mogło im się wcześniej wydawać. Zastana rzeczywistość to codzienne troski, zmartwienia, kłótnie, ale też chwile drobnych przyjemności i uśmiechów radości. Pod tym akurat względem życie w Anglii nie różni się przesadnie od tego w Polsce. W obu przypadkach można mieć szczęście i trafić na przykład na intratną posadę i w pełni realizować się zawodowo lub mimo wykształcenia i ambicji pracować w miejscu, które dalekie jest od ideału (bądź też nie mieć zatrudnienia wcale). Niezależnie też od miejsca pobytu trzeba sobie jakoś radzić z osobistymi problemami, które niejednokrotnie kładą się cieniem na codzienne życie.

Czytaj dalej

Michael H. Brown - Po drugiej stronie


Michael H. Brown, Po drugiej stronie [The Other Side]. tłum. Mariusz Szerocki, Wydawnictwo M, 2013, 256 stron.

W literaturze spotykamy się z  bardzo różnym traktowaniem zaświatów – jedne opowieści przerażają swoją grozą albo wręcz negują istnienie czegokolwiek poza doczesnością, inne dają nadzieję i pociechę, prezentując różne wizje życia po życiu. Po raz ostatni w te rejony ludzkiego postrzegania wybrałam się przy okazji czytania książki C. S. Lewisa „Podział ostateczny i chociaż nie była to lektura łatwa, to w jakimś sensie pozwoliła mi nieco bardziej otworzyć się na tę tematykę. Trzeba zauważyć, że w przypadku książki Michaela H. Browna o której będzie dziś mowa, to, co spotyka nas po śmierci jest bardzo ściśle związane z życiem – pozycja „Po drugiej stronie” traktuje bowiem o przypadkach śmierci klinicznej, a ta ma być możliwością zajrzenia tam, gdzie normalnie spojrzeć nie jest nam dane i po powrocie do ciała opowiedzenia o swoich doświadczeniach.

W chwili gdy tracimy oddech, a rytm serca ustaje, dzieje się coś, co trudno ogarnąć rozumem i w co być może niektórym trudno uwierzyć – dowiadujemy się, że po śmierci czeka na nas coś więcej, że nie jest ona murem o który się rozbijamy, a bramą przez którą możemy przejść. A przynajmniej tak twierdzą osoby, które przeżyły śmierć kliniczną i zobaczyły to, co jest po drugiej stronie. Ich świadectwa stanowią bazę na której opiera się cała książka, ale z drugiej strony nie są to całościowe obrazy zaprezentowane od początku do końca. To raczej wybrane kawałki opowieści, które przeplatają się z refleksjami autora. I w tym kontekście muszę przyznać, że spodziewałam się poniekąd czegoś innego. Nie można odmówić Brownowi gruntownego zapoznania z tematem i odpowiednio selektywnego doboru materiałów, ale jednak nastawiłam się na bardziej pełne świadectwa poszczególnych osób, które zostałyby zaprezentowane w szerszym wymiarze (o pełnym raczej nie może być tu mowy, tym bardziej, że niektóre z nich były podstawą całych książek). Niemniej jednak chociaż forma tej publikacji była nieco inna niż przypuszczałam, to po lekkim przewartościowaniu swoich oczekiwań mogłam spojrzeć na nią na nowo, a to, co w niej odnalazłam jest połączeniem mniej i bardziej udanych elementów.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy