Dziecięce wspomnienia mają w sobie pewien
rodzaj magii – nieskażone cynizmem i nadmierną nieufnością wobec świata i ludzi, przesycone
są ciekawością, własną, często rozbrajającą logiką i prostolinijnością. Codzienność
jest często w oczach tych młodych istot
dużo mniej skomplikowana, a one same potrafią dostrzegać w niej to, co dorosłym
zwyczajnie umyka. Brak zrozumienia pewnych rzeczy czy wydarzeń nadrabiają nieskończenie
rozwiniętą wyobraźnią, tworząc alternatywne scenariusze lub nawet światy – i nie ma znaczenia czy coś istnieje naprawdę – dla dzieci prawdą
jest niekoniecznie to, co widzą, ale to, co czują i w co wierzą. Powrót do lat
dzieciństwa, chociażby za sprawą napisanej książki, to podróż niezwykła i pozwalająca
choć przez chwilę znowu poczuć się dzieckiem. To właśnie uczyniła Anna
Drzewiecka w napisanych przez siebie „Ciotkach” – w nich zamknęła wycinek
najbardziej niezapomnianych wspomnień małej Ani.
Autorka swoją wędrówkę po zawiłościach
przeszłych wydarzeń rozpoczyna na długo przed swoimi narodzinami, w okolicach
malowniczego wówczas Polesia, gdzie wiele lat temu, w cieniu rozłożystej lipy, pewien
cieśla wybudował dom. Stał się on miejscem życia kolejnych pokoleń i dopiero wojna
sprawiła, że zamienił się w jedno ze wspomnień przekazywanych w opowieściach. I
chociaż przez lata zacierały się szczegóły, to pozostał w tej części rodzinnej historii,
obraz życia pełnego szacunku wobec natury i tradycji. Kolejnym
punktem odniesienia, któremu Pani Drzewiecka poświęca sporo miejsca jest jej
babcia, a raczej „babunia”, której życiowe mądrości i spojrzenie na świat
wywarło na nią w dzieciństwo spory wpływ.
- 24.06.2013
- 13 Komentarze