Małgorzata Warda - Dziewczynka, która widziała zbyt wiele


Autorka: Małgorzata Warda
Tytuł: Dziewczynka, która widziała zbyt wiele
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 320

Dom i rodzina powinny budzić ciepłe i pozytywne skojarzenia, dawać poczucie bezpieczeństwa, zapewniać miłość i opiekę, być fundamentem na którym budowana jest przyszłość. Czasami jednak życie układa scenariusz, który nijak ma się do wyobrażeń o szczęśliwym dzieciństwie, a spustoszenie, które potrafią siać dorośli, staje się w pewnej chwili nie do zniesienia. Cierpienie, ból i żal wybuchają wówczas ze zdwojoną siłą i pokonują bariery ochronne przebijając mur milczenia.

Cecylia Budzisz odbiera telefon z komisariatu policji, który wdziera się w jej świat naznaczony wieloletnią nawracającą depresją. Częściej nafaszerowana lekami niż w pełni świadoma co się wokół niej dzieje, utkała sobie od śmierci męża codzienność, w której dwójka dzieci zeszła na boczny plan – liczyła się jej tragedia i  jej uczucia. Nagle otrzymuje informację o zgłoszeniu przez swoją córkę Anie gwałtu, którego dokonać miał jej brat Aaron. Tylko czy takie zdarzenie faktycznie miało miejsce? Czy wersja wydarzeń, którą opowiada dziewczyna nie jest zbyt nieprawdopodobna? Czy prawda wreszcie wyjdzie na jaw, a rodzeństwo dostanie szansę na wyjawienie traumy przeszłości? Jaką rolę odegrała w niej ciotka do której Ania i Aaron trafili w momencie, gdy ich matka zupełnie nie była w stanie się nimi zajmować?

Czytaj dalej

Stos 4/2013

Wprawdzie z ostatniego stosu (o tu) została mi do przeczytania jeszcze jedna książka, ale chwilowo straciłam na nią natchnienie. W dużej mierze dlatego, że po ostatniej wizycie w bibliotece udało mi się upolować kilka pozycji do których ciągnie mnie zdecydowanie bardziej. Nie będę się więc opierać :)

Oto jak prezentuje się stos:




Niektóre z egzemplarzy dosyć sfatygowane - pewnie często wertowane przez Mole Książkowe :)

1.  Éric-Emmanuel Schmitt - Trucicielka i inne opowiadania. Polowałam na coś  Pana Schmitta i pierwsza trafiła mi się akurat ta pozycja.

2. Małgorzata Warda - Dziewczynka, która widziała zbyt wiele. Od jakiegoś czasu planowałam przeczytać coś tej autorki i wreszcie się udało. A o wrażeniach z lektury  za kilka chwil w recenzji.

Czytaj dalej

Ilona Maria Hilliges - Biała czarownica


Autorka: Ilona Maria Hilliges
Tytuł: Biała czarownica
Tytuł oryginału: Die weisse Hexe
Wydawnictwo: Świat Książki
Tłumaczenie: Ryszard Wojnakowski
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 288

Paleta uczuć, które  zwykle towarzyszą nam w trakcie czytania jest niezwykle szeroka – od totalnego zachwytu po głębokie rozczarowanie. Bywa jednak, że zatrzymujemy się gdzieś po środku drogi między jednym, a drugim i tkwimy w niepewności, która ze ścieżek przyciągnie nas bardziej. Podobnie czułam się w trakcie lektury „Białej czarownicy” – było to bowiem pomieszanie intrygującego i niezwykłego obrazu afrykańskiej kultury, z zawodem, że historia mająca tak duży potencjał niezupełnie do mnie trafiła.

Ilona Maria Hilligens napisała powieść zrodzoną z własnej fascynacji krajami Trzeciego Świata (czego dowodem są zresztą ukończone studia w tym zakresie) połączonej z osobistymi przeżyciami i doświadczeniami, które przyniosła jej Afryka. List od dawnego przyjaciela z Nigerii powoduje, że Ilona wraca na Czarny Ląd nie tylko ciałem, ale odbywa również retrospektywną podróż, spisując swoje wspomnienia w postaci „Białej czarownicy”.

Czytaj dalej

Jean – Louis Fournier – Tato, gdzie jedziemy?


Autor: Jean – Louis Fournier
Tytuł: Tato, gdzie jedziemy?
Wydawnictwo: Książnica
Tłumaczenie: Bożena Sęk
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 176

O osobach upośledzonych z reguły nie mówi się z humorem – zwyczajnie nie wypada. Koniec i kropka. Wyjątki tu nie obowiązują jeśli oczywiście nie chcemy narazić się na  pełen zniesmaczenia wzrok czy ogólną krytykę. Śmiech jest w tym przypadku niestosowny, nietaktowny, niemoralny i jeszcze cały szereg podobnych „nie-”. J. L. Fournier przyzwyczajony do życia „na opak” wychyla się poza narzucone ramy stosownych zachowań, pisząc książkę o swoich dwóch umysłowo i fizycznie upośledzonych synach i robiąc to z humorem. Mathieu i Thomas niewiele rozumieją i niewiele potrafią, a to jacy się urodzili zdeterminowało nie tylko ich życie, ale przede wszystkim codzienność ich najbliższych.

Nie potrafię i nawet nie chcę oceniać tej pozycji czy zadawać sobie prostego pozornie pytania – podobała mi się czy też nie? W tych kategoriach zupełnie nie da się o tej książce mówić. Wiem jednak, że w czytelnikach budzi ona dosyć skrajne uczucia – jednych zachwycając szczerością, innych oburzając sposobem pisania autora o swoich dzieciach. Można nie dostrzegać ironii, którą Fournier zawarł w niektórych fragmentach czy też nie rozumieć czarnego humoru, którym operuje, ale nawet bez umiejętności czytania między wierszami na pierwszy plan wysuwa się jego miłość do Mathieu i Thomasa - tego po prostu nie da się nie zauważyć.

Czytaj dalej

Robin Cook - Marker


Autor: Robin Cook
Tytuł: Marker
Wydawnictwo: Świat Książki
Tłumaczenie: Norbert Radomski
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 494

Przez wieki poznawaliśmy świat, starając się dotrzeć do każdego możliwego zakątka Ziemi i odkryć te obszary, które do tej pory były tylko białymi plamami na mapie. Dzisiaj niewiele pozostało miejsc nieznanych, a podróże stały się codziennością. Największą jednak zagadką z którą od dawna i nadal się mierzymy jest sam człowiek. Nauka dostarcza nam coraz to nowych informacji, odkrywając kawałek po kawałku tajemnice ludzkiego organizmu. W tym przypadku nadal jednak pozostają obszary, które mapę człowieka czynią niedokończoną. Tak było w przypadku ludzkiego genomu, którego istotę starano się poznać realizując pewien projekt (szerzej tu i tu). Jego zakończenie w 2003 roku stanowiło przełom – umożliwiło między innymi przeprowadzanie badań genetycznych pozwalających wykrywać mutację genów odpowiadających za wiele chorób. Wspominam o tym wszystkim dlatego, że w pewien sposób stanowi to podstawę książki o której chciałabym dziś napisać – Robin Cook porusza w niej kwestię rozwoju naukowego w dziedzinie genetyki od  mniej chwalebnej strony, pokazując, że odkrycie, które daje tak duże możliwości może stać się jednocześnie bronią. A skorych do jej wykorzystania nigdy nie brakuje.

Nowojorski Zakład Medycyny Sądowej to miejsce w którym niezmienne pozostaje jedno – śmierć. I o ile ona nie pozostawia żadnych wątpliwości, to już jej przyczyna i charakter bywają różne, często drastycznie rozmijające się z początkowymi założeniami. Najlepiej wiedzą o tym pracujący tam patolodzy, którzy z ludzkiego ciała potrafią wyczytać ostatnie chwile życia i niemal uchwycić ostatni oddech. Laurie Montgomery i Jack Stapleton wykonują ten zawód od lat – nadal jednak zdarzają się dni, w których śmierć potrafi ich zaskoczyć, a jej okoliczności przestają być tak oczywiste jak się pozornie wydawało. Nagłe zatrzymanie akcji serca zdrowego mężczyzny, który przechodził w szpitalu operację zupełnie z tym organem niezwiązaną budzi w Laurie podejrzenia – tym bardziej, że sekcja, która zwykle pozwala uzyskać odpowiedzi tym razem niczego nie wyjaśnia. Sprawa staje się jeszcze bardziej tajemnicza gdy pojawiają się kolejne, łudząco podobne przypadki zgonów – wszystkie mające miejsce w szpitalu Manhattan General. Teza o  grasującym tam seryjnym mordercy nie wydaje się początkowo wiarygodna prawie nikomu poza Laurie - to ona próbuje dowieść, że śmierć tych osób nie była jedynie nieszczęśliwym przypadkiem mieszczącym się w granicach statystycznych zgonów we flagowej placówce spółki AmeriCare.

Czytaj dalej

Stos 3/2013

 Tym razem stos pozycji pożyczonych :)


1. Ilona Maria Hilligens - Biała Czarownica. Zupełnie nie wiem czego się po niej spodziewać. To był zupełnie przypadkowy wybór.

2. Harlan Coben - Nie mówi nikomu. Przeczytana, oceniona - [recenzja]

Czytaj dalej

Camilla Läckberg - Latarnik


Camilla Läckberg, Latarnik, tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2011, 496 stron.
Saga o Fjällbace, tom 7.

Aktualizacja [marzec 2018]:
Co jakiś czas sięgam po kolejne tomy serii kryminałów Camilli Läckberg i już od dłuższego czasu dziwię się, że moje pierwsze spotkanie z nią, czyli „Latarnik” okazało się dosyć rozczarowujące. Teraz, kiedy minęło od niego prawie pięć lat i bohaterowie jej powieści są mi zdecydowanie bliżsi, zdecydowanie bardziej doceniam tę historię i sposób w jaki została poprowadzona. Mimo zmiany opinii nie zmieniam jednak jej pierwotnego kształtu, bo na tamten moment czułam tak, a nie inaczej. Widocznie potrzebowałam bliższego poznania szwedzkiej pisarki, aby odkryć, że jej kryminały z dużą dozą warstwy obyczajowej nie są wcale tak przeciętne, jak mi się w pierwszej chwili wydawało.

~~*~~
Rozpoczynanie sagi od siódmej części bez zapoznania się z wcześniejszymi tytułami to pomysł raczej niefortunny (delikatnie rzecz ujmując). Zastanawiałam się więc czy jest sens sięgać po „Latarnika” skoro nie miałam jeszcze okazji spotkać się z Panią Läckberg (nie licząc mijania się i zdawkowych zapewnień, że w końcu znajdziemy dla siebie chwilę). Pomyślałam jednak, że pewnie nieprędko w swojej biblioteczce zobaczę sześć wcześniejszych pozycji wchodzących w skład serii jej autorstwa, a perspektywa poznania „mistrzyni skandynawskiego kryminału” wydawała mi się nader kusząca. O tym jak przebiegało nasze pierwsze spotkanie i jakie uczucia po sobie pozostawiło będzie mowa za chwilę – najpierw przenieśmy się do pewnego intrygującego miasteczka.

Fjällbacka to miejscowość, która mimo swoich niewielkich rozmiarów często bywa świadkiem całej gamy różnorodnych zdarzeń.  Tym razem na Gråskär - wyspę położoną niedaleko miasta, przypływa z pięcioletnim synem Annie Wester. Ucieczka ma ją uchronić się przed trudnymi wspomnieniami, a tylko to miejsce, które zna z dzieciństwa wydaje jej się bezpieczne. Nazywane bywa wprawdzie Wyspą Duchów, ale ewentualna obecność zmarłych nie budzi w niej żadnego lęku. Miejscowa policja z Patrikiem Hedströmem na czele rozpoczyna śledztwo w sprawie morderstwa – Matsa Sverina znaleziono w jego mieszkaniu zabitego strzałem w tył głowy. Mężczyzna niedawno wrócił do Fjällbacki i od kilku miesięcy zajmował się gminnymi finansami. Gmina natomiast jest właśnie na etapie finalizowania dosyć kosztownej inwestycji, która ma jej przynieść spore zyski. Burmistrz Erling Larson z dumą kreśli wizję nowych możliwości uzyskanych przez otwarcie nowoczesnego centrum odnowy biologicznej.


Czytaj dalej

Harlan Coben - Nie mów nikomu


Autor: Harlan Coben
Tytuł: Nie mów nikomu
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Rok wydania: 2002
Liczba stron: 352

Miałam się zabrać za „Latarnika” Camilli Läckberg, ale gdy w ręce wpadła mi (sama, mówię Wam!) książka Harlana Cobena zupełnie przepadłam na dobre kilka godzin. Mało tego, na czas lektury zamieniłam się w detektywa, któremu wydaje się, że rozwiąże całą zagadkę na długo przed finałem i nic go nie zaskoczy. Z analitycznie nastawionym umysłem zabrałam się do czytania, starając się wyłapać najdrobniejsze niuanse, niedopowiedzenia, drobnostki, które mogą naprowadzić mnie na trop. Nie zdradzę Wam na razie jak mi poszło – najpierw kilka słów o tym kto miał „Nikomu nie mówić  i o czym.

David i Elizabeth znali się niemal od dziecka i od samego początku zdawali się być bratnimi duszami. Z wiekiem ich więź się pogłębiała, a ślub był naturalną konsekwencją tak trwałej znajomości. Każdego roku od momentu pierwszego pocałunku udawali się nad jezioro Charmaine, by na pewnym drzewie zaznaczyć rocznicę tego zdarzenia. Cały romantyzm kończy się wraz z dwunastym nacięciem, gdy David zostaje dotkliwie pobity kijem bejsbolowym i ledwo uchodzi z życiem, a jego żona pada ofiarą seryjnego zabójcy.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy