J. D. Barker - Czwarta małpa

J. D. Barker, Czwarta małpa [The Fourth Monkey], tłum. Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, Czarna Owca, 2018, 432 strony.
4MK, tom 1.

„Czwarta małpa” to książka, o której starałam się nie czytać przed lekturą zbyt wiele, żeby nie nadmuchiwać balonika oczekiwań, ale i tak nie sposób było nie dostrzec, że w wielu czytelniczych sercach – szczególnie tych lubujących się w thrillerach – zajęła miejsce szczególne. Nie jestem w szoku po jej lekturze i nie mam książkowego kaca, ale tak – myślę, że to naprawdę dobra powieść i bez wahania sięgnęłabym kolejną autorstwa J. D. Barkera.

Czytaj dalej

Mario Puzo – Omerta



 Mario Puzo, Omerta, tłum. Marek Fedyszak, Albatros, 2018, 352 strony.


Najpierw był genialny „Ojciec chrzestny”, później szalenie klimatyczny i intrygujący „Sycylijczyk”, a teraz przyszedł czas na „Omertę”. Niestety, trzecia książka Mario Puzo, którą miałam okazję czytać nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia jak dwie wcześniejsze. Przyjemnie było ponownie zajrzeć do mafijnego świata, ale tym razem nie zdołałam się naprawdę mocno zaangażować z stworzoną przez autora historię.

Czytaj dalej

Harlan Coben – Krótka piłka


Harlan Coben, Krótka piłka [Drop shot], tłum. Zbigniew A. Królicki, Albatros, 2018, 400 stron.
Myron Bolitar, tom 2.

Lubię spotkania z książkami Harlana Cobena, bo zazwyczaj świetnie się wtedy bawię i na kilka godzin zamieniam się w detektywa próbującego rozgryźć kolejną zagadkę. Nie ukrywam, że powieści tego autora traktuję przede wszystkim jako rozrywkę, a po jakimś czasie historie z poszczególnych tytułów zacierają mi się w pamięci. Bohaterowie też nie zostają w niej na dłużej, ale jest szansa, że w przypadku serii o Myronie Bolitarze pod tym względem będzie trochę inaczej. Za mną drugi tom, a ja już przywiązałam się do postaci Myrona i jego przyjaciela Wina.

Czytaj dalej

Håkan Nesser – Intrigo


Håkan Nesser, Intrigo, tłum. Małgorzata Kłos, Czarna Owca, 2018, 520 stron.

Wiem, że się powtórzę, ale naprawdę lubię spotkania z prozą Håkana Nessera. Jest w jego książkach coś takiego, że zatapiam się w nich z przyjemnością i nawet jeżeli czasami nieco marudzę na ten czy inny element (szczególnie widać to było w przypadku powieści „Oczy Eugena Kallmanna”, w której wyjątkowo nie zaczytałam się tak łatwo), to i tak bez wahania sięgam po kolejny tytuł.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy