„Manuskrypt niedokończony” to jedna z tych książek, w
których od samego początku w głowie kotłuje się mnóstwo scenariuszy i która od
razu przywodzi na myśl powieściową matrioszkę z wieloma warstwami. Motyw
tytułowego niedokończonego manuskryptu pojawia się tu bowiem na różnych
poziomach i był nawet taki moment, na początku, że czułam się nieco zagubiona.
Gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie? Czy to wszystko ma sens? I jak
właściwie autor ma zamiar z tego wybrnąć? Jednocześnie byłam tym wszystkim
mocno zaintrygowana, bo szalenie lubię takie totalnie pokręcone historie, w
których – o ile mamy do czynienia z genialną powieścią – żaden element nie jest
tak naprawdę przypadkowy. Czy tak było w tym przypadku?
- 17.10.2023
- 10 Komentarze