Joanne Greenberg – Nigdy nie obiecywałam ci ogrodu pełnego róż



Joanne Greenberg, Nigdy nie obiecywałam ci ogrodu pełnego róż [I Never Promised You a Rose Garden], tłum. Tomasz Bieroń, Czarna Owca, 2024, 304 strony.

Są takie książki, które docierają głębiej, osadzają mi się w środku niczym dodatkowy ciężar. Ale ten ciężar ma ogromną wartość, bo pozwala w pewnym stopniu spojrzeć na świat z perspektywy, która normalnie jest dla mnie niedostępna. I akurat w przypadku historii opisanej przez Joanne Greenberg, chociaż zabrzmi to może brutalnie (lepsze to jednak niż ładne kłamstwo, jak pewnie stwierdziłaby bohaterka książki), cieszę się, że nie wiem tak w pełni, jak to jest czuć się tak, jak Deborah.

Czytaj dalej

Kim Jee Hye – Kuchnia Książek



Kim Jee Hye, Kuchnia Książek [책들의 부엌], tłum. Marta Niewiadomska, Czarna Owca, 2024, 270 stron.

Wygląda na to, że w tym roku za sprawą koreańskich autorek trafiam na historie, w których bohaterka, w jakimś trudnym życiowo momencie, otwiera miejsce, mające być punktem zwrotnym w jej codzienności. Najpierw była Yeong-ju i jej księgarnia połączoną z kawiarnią (Hwang Bo-reum  - „Witajcie w księgarni Hyunam-dong”), później Ji-eun i niezwykła pralnia (Jungeun Yun - „Pralnia Serc Marigold”), a teraz Yujin, która połączyła księgarnię z domkami do wynajęcia. Może za jakiś czas ten schemat zacznie mi przeszkadzać, ale to jeszcze nie ten moment. Teraz całkiem miło spędziłam czas z „Kuchnią Książek”, chociaż bardziej poruszyła mnie ta książka gdzieś dopiero od połowy.

Czytaj dalej

Donato Carrisi – Dom świateł



Donato Carrisi, Dom świateł [La Casa Delle Luci], tłum. Anna Osmólska-Mętrak, Albatros, 2024, 384 strony.

Donato Carrisi w najlepsze bawi się z czytelnikiem, wystawiając jego (nie)cierpliwość na próbę. Zostawił mnie w „Domu bez wspomnień” z takim zakończeniem, że od razu chciałam wiedzieć, jak to się dalej rozwinie, a przy kolejnym spotkaniu jakby nigdy nic odsunął pewne wątki nieco na bok. Zdecydowanie włoski autor nie spieszy się z odkryciem wszystkich kart, czasem jedynie przesuwając je szybko przed oczami lub sugerując, że gdzieś tam są. A ja gram w tę grę, daję się wciągnąć, a to oczekiwanie na rozwiązania jest i drażniące, i podkręcające atmosferę jednocześnie.

Czytaj dalej

Jungeun Yun – Pralnia Serc Marigold



Jungeun Yun, Pralnia Serc Marigold [메리골드 마음 세탁소, Merigoldeu maeum setakso], tłum. Dominika Chybowska-Jang, Mova, 2024, 272 strony.

Przyznaję się od razu, że „Pralnia Serc Marigold” przyciągnęła mnie do siebie uroczym tytułem i jeszcze bardziej uroczą okładką. Nie mam totalnie nic na swoje usprawiedliwienie :) Nie miałam wobec niej wielkich oczekiwań, może poza takim, że w środku znajdę przyjemną historię, która zajmie mi kilka godzin. Znalazłam zdecydowanie więcej, bo nie tylko odniosłam wrażenie jakby ta opowieść ogrzewała mi serce, ale też miałam poczucie takiego zrozumienia i nadawania na tych samych falach, co Jungeun Yun.

Czytaj dalej

Nobuo Suzuki - Wabi sabi w życiu codziennym



Nobuo Suzuki, Wabi sabi w życiu codziennym [WABI SABI for Everyday Life], tłum. Katarzyna Kozioł-Galvis, Czarna Owca, 2024, 160 stron.

Różnie można podróżować przez życie, różnie można patrzeć na codzienność i świat, więc lubię od czasu do czasu sięgać po książki, które to pokazują. Nie traktuję ich jednak jak poradników, które mają mi wskazać cudowne sposoby na bycie szczęśliwą, ale raczej jako okazję do sprawdzenia czyjegoś punktu widzenia i tego, co w danej filozofii ciekawego odnajdę. Zamiast sztywnych reguł, szukam w takich publikacjach emocji, osobistych doświadczeń i tego wszystkiego co sprawia, że mam się ochotę zatrzymać i zastanowić nad różnymi sprawami. Miałam przeczucie, że „Wabi sabi w życiu codziennym” będzie właśnie taką książką, że poruszy wiele strun w moim sercu,  ale okazało się, że tym razem trochę się myliłam.

Czytaj dalej

Stephen King – Im mroczniej, tym lepiej



Stephen King, Im mroczniej, tym lepiej [You Like it Darker], tłum. Janusz Ochab, Albatros, 2024, 624 strony.

Gdyby ktoś zapytał mnie jeszcze kilkanaście minut temu, czy czytałam jakieś opowiadania Stephena Kinga, to odpowiedziałabym, że tak - zdecydowanie tak. Nie wiem skąd wzięło mi się w głowie takie przekonanie, ale naprawdę myślałam, że poznałam już amerykańskiego pisarza w tej krót(szej)kiej formie. Kiedy jednak spróbowałam sobie przypomnieć konkretnie, jakie właściwie historie kojarzę, to okazało się, że ewidentnie coś mi się wydawało, bo za mną są tylko jego powieści. Może ta pomyłka wynikła z faktu, że na regale mam kilka zbiorów opowiadań, a może mogłabym podciągnąć na przykład „Rok wilkołaka” pod książkę, która ze względu na swoją długość wpisuję się w tę formę? Nie ma jednak tego złego, bo teraz mogę z pełnym przekonaniem uznać, że „Im mroczniej, tym lepiej”, jako pierwsze spotkanie ze zbiorem opowiadań Stephena Kinga, było bardzo udane.

Czytaj dalej

Krótkie podsumowanie czerwca



Ostatnio doszłam do wniosku, że czerwiec często jest dla mnie miesiącem zmian i ważnych wydarzeń. Kilka lat temu w czerwcu przeprowadziłam się do swojego mieszkania, w którym wreszcie mogłam stworzyć wymarzoną biblioteczkę, rok temu w czerwcu wzięłam ślub z osobą, która jest mi najbliższa na świecie, a teraz zaczęłam nową pracę.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy