Cilla & Rolf Börjlind, Przypływ [Springfloden], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2016, 457 stron.
Cykl: Tom Stilton i Olivia Rönning, tom 1.
Często mam tak, że podekscytowanie związane z sięgnięciem po
nową książkę i zatopieniem się w nieznanej historii miesza się we mnie (jak w jakimś
kociołku) z garścią oczekiwań i szczyptą obaw. W przypadku „Przypływu” liczyłam
na klimatyczny kryminał, który wciągnie mnie od pierwszych stron (udało się
nieco później, ale jednak) i zatrze w pamięci rozczarowanie, jakie towarzyszyło
mi, gdy ostatnio czytałam książkę pisaną w duecie („Bestia” Andersa Roslunda i
Börge’a Hellströma). Rolf i Cilla Börjlind w swojej debiutanckiej powieści nie
ustrzegli się jednej rzeczy przez którą nie potrafiłam się całkowicie
zachwycić, ale mimo to dostarczyli mi dawkę rozrywki i pozwolili poznać
bohaterów, z którymi naprawdę chętnie się jeszcze spotkam.
Przypływ potrafi zabić, chociaż gdyby mógł o czymkolwiek decydować,
pewnie zrobiłby wszystko, żeby tamtej nocy nie przyczynić się do śmierci
ciężarnej kobiety. Ktoś inny postanowił jednak, że jej życie powinno się
skończyć i to w szalenie okrutny sposób. Zakopana w piasku żeby nie mogła się
ruszyć i przytomna na tyle, by rozumieć, że nie ma szans na ratunek.
Morderstwo, którego nie potrafiła wyjaśnić policja, na czele z Tomem Stiltonem,
stało się z biegiem czasu jedynie jedną z nierozwiązanych spraw. Po ponad 20
latach wraca do niej młoda studentka Wyższej Szkoły Policyjnej Olivia Rönning i
krok po kroku daje się wciągnąć mokrym i brudnym łapom przeszłości.
- 29.09.2016
- 13 Komentarze