Lorenza Gentile - Drobne chwile wolności
9.06.2025Oliva przyjeżdża do Paryża tylko na weekend. Nie planuje zostawać tam dłużej, bo w Mediolanie czeka na nią narzeczony i praca, gdzie liczy na otrzymanie stałej posady. Poza tym już sam taki wyjazd jest raczej do niej niepodobny, ale ciotka, z którą dziewczyna od szesnastu lat nie miała kontaktu, wysłała jej liścik z informacją, że muszą się spotkać w księgarni „Shakespeare and Company”. A tam czekać na nią będzie jej własna historia, niezamknięta między okładkami książek.
Główna bohaterka niby nie rzuca wszystkiego, by rozpocząć nowe życie w innym miejscu, ale umówmy się - „Dobre chwile wolności” to jest właśnie tego typu historia. I nie jest to z mojej strony zarzut, bo ja takie powieści lubię. Może nie jedna za drugą, ale od czasu do czasu przyjemnie jest się w takiej zatopić. Łatwo się domyślić w jakim kierunku zmierza fabuła, chociaż w kilku drobniejszych kwestiach stawiałam na inne rozwiązanie.
Oliva od dawna nie czuje się szczęśliwa, ale nie przyznaje tego nawet przed samą sobą. Jej poukładane życie wcale tak naprawdę nie pozwala trzymać w ryzach wszystkiego, a już na pewno nie daje poczucia spokoju i satysfakcji. Tylko czy ludzie, których pozna w Paryżu, ta chaotyczna mieszanka pogubionych (a może właśnie wręcz przeciwnie?) osób, wyrwie ja z tego, w czym tkwiła tak długo?
Lorenza Gentile nie napisała powieści, która jest w jakiś sposób odkrywcza. Ba! Nie ustrzegła się pewnych przerysowań i uproszczeń, ale mimo to ja dałam się tej książce zaprosić do Paryża. Czułam ten klimat, w którym nie jest się turystką, a kimś, kto chłonie miasto całą sobą. Podobała mi się wizja księgarni, niedaleka zresztą od prawdy (warto poczytać więcej o tumbleweeding), w której można znaleźć schronienie i czas, by sobie pewne rzeczy poukładać (i nie mowa tu tylko o książkach na regałach). Bliski był mi zarówno strach Olivy przez zmianami, jak i taka wewnętrzna potrzeba, by sięgać dalej, by naprawdę czuć, że jest się we właściwym miejscu. By móc powiedzieć: jestem szczęśliwa.
„Dobre chwile wolności” to nie była jedną z tych przełomowych powieści, które wstrząsają do głębi i które wspomina się jeszcze po latach. Ta historia nie miała dla mnie takiej siły rażenia, ale miała między pewnymi oczywistościami taką aurę, w której znalazłam dla siebie przestrzeń i która potrafiła pobudzić moją wyobraźnię. I dzięki temu byłam chwilami w księgarni "Shakespeare and Company" i dawałam sobie czas, by razem z bohaterką jednocześnie biec w nieznane, a w środku zatrzymać się i zastanowić nad codziennością.
Garść cytatów:
„Kto ci powiedział, że jedynym sposobem na życie jest iść naprzód? A gdybyśmy poszukiwali, zbaczając z drogi? Może to suma różnych doświadczeń sprawia, że dochodzi się dalej?” (s. 124)
„Nachodzi mnie znajome uczucie: jestem tu i nie ma mnie tu, jestem szczęśliwa i nie jestem szczęśliwa. Dokonuje wyboru, a dokonując wyboru, rezygnuję z całej reszty”. (s. 195)
0 komentarze
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)