Lorena Salazar Masso - Rana pełna ryb



Lorena Salazar Masso, Rana pełna ryb [Esta herida llena de peces], tłum. Katarzyna Sosnowska, Mova, 2022, 190 stron.

Można twierdzić, że sposób wydania książki zupełnie nie ma znaczenia (dla mnie jednak trochę ma), ale to było pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, kiedy sięgnęłam po „Ranę pełną ryb”. Twarda oprawa, wytłoczone litery i piękna grafika na okładce sprawiły, że trzymanie jej w dłoni i patrzenie na nią okazało się przyjemnością. Oczywiście nie było to żadną gwarancją, że treść spodoba mi się równie mocno, ale dało poczucie, że ktoś (brawo Wydawnictwo Mova!) rzeczywiście bardzo zadbał o to, by historia stworzona przez Lorenę Salazar Masso miała odpowiednią oprawę.

Czytaj dalej

Dave Shelton – Trzynaście krzeseł



Dave Shelton, Trzynaście krzeseł [Thirteen Chairs], tłum. Anna Kłosiewicz, Dwukropek, 256 stron.

Od czasu do czasu lubię sięgać po tytuły, które nic mi nie mówią, o których wcześniej nie słyszałam, ale jakoś udało im się zwrócić moją uwagę. „Trzynaście krzeseł” przyciągnęło mnie okładką, a zatrzymało opisem i te dwie rzeczy sprawiły, że postanowiłam dać tej książce szansę. Czy było warto?

Czytaj dalej

Daphne du Maurier - Kozioł ofiarny



Daphne du Maurier, Kozioł ofiarny [The Scapegoat], Albatros, 2022, 416 stron.

John szuka sensu w życiu, które zdaje mu się mało znaczące; Jean szuka wyjścia z sytuacji, w której poniósł ewidentną porażkę. Kiedy stają sobie na drodze jest tak, jakby przeglądali się w lustrze. Mieszkają w innych krajach, pochodzą z różnych środowisk, a jednak wyglądają identycznie. Jeden z nich postanawia ten fakt wykorzystać i coś, co w pierwszej chwili wydaje się niezbyt udanym żartem, staje się niespodziewanie rzeczywistością, od której trudno się uwolnić.

Czytaj dalej

Liliana Fabisińska – 107 sekund



Liliana Fabisińska, 107 sekund, Czarna Owca, 2022, 360 stron.

Powieść „107 sekund” mogłaby uchodzić za historię o Kopciuszku. Diana ledwo wiązała koniec z końcem, a czasami wręcz nie wiązała, bo brak pieniędzy na podstawowe potrzeby stał się jej codziennością. Pragnęła zapewnić wszystko, co najlepsze swojej kilkuletniej córce, ale – nie ma co ukrywać – zdawało się to nieosiągalne. Do momentu, gdy pojawił się on – Norbert. Najpierw dał jej szansę na wyjście z ciężkiej sytuacji w postaci dobrej pracy, a następnie otoczył ją i jej córkę opieką i miłością, o jakiej Diana nawet nie śniła. Problem w tym, że ta trwająca kilka lat bajka o Kopciuszku skończyła się w czasie 107 sekund, kiedy świat rozpadł się na kawałki i nic już nie było takie samo.

Czytaj dalej

Antti Tuomainen - Mała Syberia



Antti Tuomainen, Mała Syberia [Pikku Siperia], tłum. Bożena Kojro, Albatros, 2022, 320 stron.

Z „Małą Syberią” mam dosyć niejednoznaczną relację. Z jednej strony poczułam, że odpowiada mi sposób, w jaki Antti Tuomainen pisze i jak tworzy klimat swojej historii, a z drugiej fabuła, którą przygotował nie była dla mnie wystarczająco porywająca i nie intrygowała mnie na tyle, żebym nie mogła się od tej książki oderwać. Była niewątpliwie inna niż te, z którymi zazwyczaj mam do czynienia i to stanowi jej atut, ale brakowało mi w trakcie czytania silniejszego zaciekawienia tym, co będzie dalej i zaskoczenia tym, co się ostatecznie wydarzyło.

Czytaj dalej

Krótkie podsumowanie października

Właściwie cieszę się, że październik już się skończył, bo chociaż  coraz krótsze dni niekoniecznie do mnie przemawiają, to poprzedni miesiąc pod wieloma względami okazał się dla mnie wyczerpujący. Na szczęście książkowo było lepiej i kilka historii udało mi się poznać :)



Czytaj dalej

Taylor Jenkins Reid – Malibu płonie



Taylor Jenkins Reid, Malibu płonie [Malibu Rising], tłum. Kaja Makowska, Czwarta Strona, 2022, 376 stron.

Nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać po powieści Taylor Jenkins Reid, bo do tej pory nie miałam okazji czytać żadnej jej książki. Często przewijały mi się przed oczami (szczególnie „Siedmiu mężów Evelyn Hugo”, którą nawet miałam w odległych planach i „Daisy Jone s & The Six”, do której jakoś mnie nie ciągnęło), ale dopiero przy „Malibu płonie” pojawiła się silniejsza iskra i chęć, by wreszcie pióro autorki poznać. Jednocześnie próbowałam – mimo wielu pozytywnych opinii – nie spodziewać się zbyt wiele. Teraz wiem, że ta asekuracja nie była konieczna, bo chociaż nie będę się nad tą historią totalnie rozpływać, to jednocześnie bardzo mi się podobała i teraz z większą pewnością i nadzieją sięgnę po inne tytuły amerykańskiej pisarki.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy