Anstey Harris – Pożegnanie z Paryżem

28.07.2019


Anstey Harris, Pożegnanie z Paryżem [The Truths and Triumphs of Grace Atherton], tłum. Agata Ostrowska, Czarna Owca, 2019, 304 strony.

„Pożegnanie z Paryżem” nie jest powieścią porywającą i zachwycającą od pierwszej do ostatniej strony. Trzeba długo czekać na mocniejsze zawirowanie w życiu głównej bohaterki, chociaż od początku ma się świadomość, że w którymś momencie na tym obrazku musi pojawić się jakieś pęknięcie. I to właśnie ta chwila, to rozminięcie się podsycanych przez lata wyobrażeń i nadziei z rzeczywistością poruszyło mnie chyba najmocniej, przypominając mi to trudne do opisania uczucie, kiedy ma się wrażenie, że świat się w tym jednym, zupełnie niespodziewanym, momencie skończył.

Grace w muzyce odnajduje chwile wytchnienia. Potrafi grać na wiolonczeli, ale od lat ma w sobie silną blokadę, która nie pozwala jej występować przed publicznością. Tylko w zaciszu domowym zatraca się w ukochanych utworach. Na co dzień zajmuje się sklepem z instrumentami – ich tworzeniem oraz renowacją. Wkłada w to wiele serca, podobnie jak w związek z Davidem – mężczyzną, który zna ją jak nikt inny i jest jej ostoją. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że on ma żonę i dzieci, a Grace świadomie od kilku lat cierpliwie czeka aż wreszcie naprawdę będą razem.



Od razu nasuwa się myśl, że główna bohaterka jest w kwestii Davida naiwna, tyle czekając na coś więcej niż dni wykradzione u niego w Paryżu lub u niej w angielskim miasteczku. Jego żona wie jednak o jego romansie, a Grace - wbrew pozorom - jest osobą, która dosyć twardo stąpa po ziemi. Jednocześnie wydaje się, że uczucie między nią a Davidem to naprawdę coś wyjątkowego. To on ją nieustannie wspiera – ostatnio na przykład w przygotowaniach do ważnego konkursu dla lutników. Wiadomo jednak, że coś wydarzyć się musi, a wszystko zacznie się od bohaterskiego uratowania przez Davida kobiety, która wpadła na tory metra.

Anstey Harris nie stworzyła historii z rozbudowaną fabułą i w gruncie rzeczy najistotniejsze wydarzenia można ująć w kilku punktach. Tu bardziej niż zwroty akcji liczą się relacje pomiędzy bohaterami – Grace i Davidem, ale też między główną bohaterką, a jej pracownicą Nadią, panem Williamsem – starszym panem, jednym z ulubionych klientów czy z nauczycielem z czasów studiów muzycznych (który skojarzył mi się od razu z Terencem Fletcherem z filmu „Whiplash”). I mimo że po punkcie kulminacyjnym odrobinę mniej mnie cała historia ciekawiła, a niektóre elementy wydawały się nieco zbyt pospieszenie wprowadzone, to i tak uważam, że to całkiem niezły powieściowy debiut angielskiej pisarki.



„Pożegnanie z Paryżem” to taka niespieszna powieść, która wprawdzie nie porywa fabularnie, ale ma w sobie coś, co mnie momentami naprawdę ujmowało. Może to umiejętność autorki, by chwilami poruszyć kilka zapomnianych strun w moim sercu, a może wyczuwalna na wielu stronach miłość do muzyki. Chciałabym nie tylko posłuchać gry Grace (a miałam wrażenie, że niemal ją słyszę), ale też usiąść w jej pracowni i zobaczyć jak zajmuje się instrumentami - jak dzięki jej umiejętnościom zyskują duszę i niesamowite brzmienie.


  Garść cytatów:

(…) jeśli pozwolimy innym o nas decydować, wszystko przepadnie”. (s. 45)

Wszystko, co przeżyliśmy, to swego rodzaju wkład w przyszłość, coś, co pcha nas przed siebie”. (s. 81)

Niestety, zrozumieć różnicę to za mało, żeby ją naprawić”. (s. 103)

Na tym polega przecież piękno życia, Grace, nie sądzisz? Te niespodziewane momenty, kiedy jakieś zdarzenie, które wcześniej wydawało się przykre lub niefortunne, nagle daje początek czemuś tak wspaniałemu jak teraz”. (s. 224)

Może kiedy człowiek się otwiera i wpuszcza innych ludzi do swojego życia, uchyla też drzwi chaosowi, który wszystko przytłacza”. (s. 280)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Zobacz również

9 komentarze

  1. Bardzo ciekawa recenzja oraz cytaty trafiające wprost do serca, zachęcają mnie do lektury tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię sobie właśnie z książki takie myśli trafiające do serca wypisać :)

      Usuń
  2. Jeśli ksiązka ma "to coś" to już duży plus i warto dać jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Doceniam kiedy powieść jakoś mnie dotyka, nawet jeśli są to tylko wybrane momenty :)

      Usuń
    2. I słusznie. Chwali Ci się to bo nie każdy to potrafi :)

      Usuń
  3. Skoro Ciebie coś ujmowało w tej powieści to jestem skłonna się na nią skusić w wolnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Wiolu, myślę, że mogłaby Ci się spodobać :)

      Usuń
  4. Swego czasu sięgałam po tego typu powieści, żeby sprawdzić czy mi się spodobają. Jednak zwykle nie spełniały moich oczekiwań, więc raczej po "Pożegnanie z Paryżem" nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy