Andrzej Sapkowski, Czas pogardy, superNOWA, 2015, 368 stron.
„Krew elfów” – pierwszy tom sagi o wiedźminie – sprawił, że
właściwie od razu polubiłam pióro Andrzeja Sapkowskiego i z ekscytacją myślałam
o sięgnięciu po kolejną część (i jednocześnie nie chciałam się za nią zabierać
od razu, żeby chociaż odrobinę dawkować sobie poznawanie tej historii). „Czas
pogardy” zdecydowanie mnie nie rozczarował – zaspokoił mój apetyt na lepsze
poznanie Geralta, a także pchnął dosyć mocno całą akcję do przodu, pokazując,
że w czasie pogardy nic nie jest pewne, a przelana krew to nie tylko krew
elfów.
Od ucha do ucha i od ust do ust krąży informacja, że
poszukiwana przez wiele osób królewna Ciri nie żyje. Taka wersja ma jej
zapewnić na pewien czas bezpieczeństwo, a to akurat zdecydowanie się przyda, bo
właśnie wraz z czarodziejką Yennefer, która się nią opiekuje, jedzie do szkoły dla
młodych dziewcząt mającej doskonalić magiczne umiejętności. Najpierw odbędzie
się jednak wydarzenie, na które wszyscy czekają i po którym wiele sobie
obiecują – wielki zjazd czarodziejów. Niektórzy wierzą, że dokonane na nim
ustalenia mogłyby zażegnać widmo wiszącej nad wszystkimi wojny, a inni… mają
wobec niego zupełnie odmienne plany.
- 4.08.2016
- 12 Komentarze