Andrzej Sapkowski – Czas pogardy


Andrzej Sapkowski, Czas pogardy, superNOWA, 2015, 368 stron.

Krew elfów” – pierwszy tom sagi o wiedźminie – sprawił, że właściwie od razu polubiłam pióro Andrzeja Sapkowskiego i z ekscytacją myślałam o sięgnięciu po kolejną część (i jednocześnie nie chciałam się za nią zabierać od razu, żeby chociaż odrobinę dawkować sobie poznawanie tej historii). „Czas pogardy” zdecydowanie mnie nie rozczarował – zaspokoił mój apetyt na lepsze poznanie Geralta, a także pchnął dosyć mocno całą akcję do przodu, pokazując, że w czasie pogardy nic nie jest pewne, a przelana krew to nie tylko krew elfów.

Od ucha do ucha i od ust do ust krąży informacja, że poszukiwana przez wiele osób królewna Ciri nie żyje. Taka wersja ma jej zapewnić na pewien czas bezpieczeństwo, a to akurat zdecydowanie się przyda, bo właśnie wraz z czarodziejką Yennefer, która się nią opiekuje, jedzie do szkoły dla młodych dziewcząt mającej doskonalić magiczne umiejętności. Najpierw odbędzie się jednak wydarzenie, na które wszyscy czekają i po którym wiele sobie obiecują – wielki zjazd czarodziejów. Niektórzy wierzą, że dokonane na nim ustalenia mogłyby zażegnać widmo wiszącej nad wszystkimi wojny, a inni… mają wobec niego zupełnie odmienne plany.

Czytaj dalej

Andrzej Sapkowski – Krew Elfów


Andrzej Sapkowski, Krew Elfów, superNOWA, 2015, 339 stron.

Chyba powinna raz na zawsze wyrzucić do kosza towarzyszące mi od lat przeświadczenie, że fantasy to zupełnie nie moje klimaty i przy okazji pozbyć się obaw pojawiających się za każdym razem, gdy – niezbyt często, ale jednak – sięgam po ten gatunek. Trafniej byłoby raczej stwierdzić, że do należących do niego książek zazwyczaj mnie jakoś nie ciągnie, ale gdy już mam okazję w którejś się zatopić, to zazwyczaj naprawdę mi się podoba. Fanki to jeszcze ze mnie absolutnie nie robi, ale skoro lubię się już między innymi z J. R. R. Tolkienem, Jimem Butcherem i Josephem Deleney’em to czemu by nie szukać kolejnych sympatii? Tym bardziej, że właśnie odkryłam, że zdecydowanie chcę spędzić więcej czasu z książkami Andrzeja Sapkowskiego, bo „Krew elfów” mocno zaostrzyła mój apetyt.

Autor od razu wrzuca czytelnika w sam środek akcji, a dokładniej rzecz ujmując do płonącego miasta Cintra, które trawi nie tylko ogień, ale też morze krwi i nienawiści. Śmierć zbiera żniwo, niemal dosięgając też królewny Ciri zwanej Lwiątkiem. Dziewczynce udaje się jednak uciec, by jakiś czas później trafić pod opiekę wiedźmina – Geralta z Rivii, z którym wiąże ją tajemnicza przepowiednia.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy