Trygve Gulbranssen – A lasy wiecznie śpiewają. Dziedzictwo na Björndal
8.02.2022Nie od razu poczułam, że historia, którą oddał w ręce czytelników w latach 30. XX wieku norweski pisarz Trygve Gulbranssen tak bardzo do mnie przemówi, tak silnie mnie do siebie przywiąże. Podobnie jak niektórzy stworzeni przez niego bohaterowie serce miałam początkowo raczej obojętne, a myśli moje krążyły bardziej dookoła kolejnych wydarzeń niż naprawdę się w nie angażowały. Minęła jedna chwila, minęły dwie, zaczęłam bliżej poznawać „ludzi z północy” i przepadłam całkowicie, dając się wciągnąć w trudne koleje losu rodu Björndalów.
Leśni włóczędzy, zacofani chłopi, groźna hołota, niebezpieczni mocarze, wielcy ludzie walczący z niedźwiedziami, zdolni gospodarze nieustannie pomnażający zyski – różnie się o mieszkańcach Björndal mówiło na równinie, bo to, co nieznane zawsze doczeka się wielu mniej lub bardziej prawdziwych określeń. I dla mnie byli oni wielką niewiadomą – przynajmniej do czasu, gdy zaprosili mnie do siebie i od środka zobaczyłam ich świat. Świat, który od pewnego momentu stał się też moją rzeczywistością.
Mogłabym pokusić się o typowe nakreślenie fabuły, ale w przypadku tej książki (a właściwie książek, bo to wydanie zawiera dwa tomy sagi) niewiele powie to o życiu kilku pokoleń ludzi w XVIII, a później XIX-wiecznej Norwegii. Szepnę więc tylko, że wszystko zaczyna się od niedźwiedzia, a dalej toczy się po prostu życie – czasem przepełnione troskami i trudami, innym razem bardziej radosne. A wszystko to w klimacie surowym, wymagającym, a jednocześnie tak silnie oddziałującym na zmysły, że miałam wrażenie, jakbym słyszała wiatr świszczący między drzewami, trzask gałązek na które nastąpił łoś czy tętent kopyt czarnych wierzchowców zmierzających z północy w kierunku miasta. Trygve Gulbranssen niezwykle sugestywnie nakreślił przestrzeń, w której poruszają się bohaterowie, szczególnie mocno akcentując znaczenie natury i zmieniających się pór roku.
Nie tylko niezwykły klimat tej sagi mnie przy niej trzymał, ale też zrodzone z czasem przywiązanie do Björndalów. Przeżywałam z nimi ich porażki, obserwowałam wewnętrzne zmagania (a tych jest całkiem sporo) i zmiany, które wraz z kolejnymi latami w nich zachodzą. Tu każdy przebywa jakąś drogę, często wyboistą i niepozbawioną ślepych uliczek. Dzieje się coś przełomowego, pojawia się postanowienie pracy nad sobą, ale u Gulbranssena ludzie są tylko ludźmi, więc nic nie stanie się ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i często na postanowieniach się kończy. Czasami duma nie pozwala ruszyć z miejsca, innym razem głęboko skrywane żale, a skrytość duszy i myśli bywa tak wielka, że niewyjaśnione kwestie ciągną się latami. Dobro i chęć niesienia pomocy przeplata się z chciwością i gniewem; łagodne spojrzenie w jednej chwili może zmienić się w gniewne iskry. To wszystko takie ludzkie, takie prawdziwe.
„A lasy wiecznie śpiewają” i „Dziedzictwo na Björndal” nie przemówią do tych, którzy cenią sobie przede wszystkim szybką akcję i bardzo silnie zarysowaną linię fabularną. Tu raz wszystko toczy się niespiesznie, by za chwilę przeskoczyć o kilka lat i iść nagle nieco innym torem. Tylko pozornie jednak nie dzieje się wiele (trochę jak u Anne B. Ragde w jej sadze rodziny Neshov), bo to życie, które obserwujemy ma wiele punktów granicznych i wiele sytuacji krytycznych. Pod sam koniec miałam nawet wrażenie, że już wystarczy, że już więcej nie zniosą bohaterowie (albo ja). Wczułam się w to życie i przeżywałam je razem z bohaterami, choć pierwsze kilkadziesiąt stron wcale tego nie zapowiadało. To nie była lektura szybka i lekka, ale klimat stworzony przez Gulbranssena totalnie mnie przekonał i najchętniej wcale bym się ze stworzoną przez niego rzeczywistością i postaciami nie rozstawała.
Garść cytatów:
„Pieniądz wiele żąda od swego właściciela – zabierze mu nawet duszę, jeśli nie będzie na siebie uważał”. (s. 109)
„Jakaś cicha, napawająca spokojem moc roztaczała się tu wszędzie. Czuła się jakby bliżej samego życia, a życie było inne, niż je sobie wyobrażała, i większe”. (s. 147)
„Zna teraz oblicze śmierci. Tak szli ręka w rękę ze sobą wszędzie. Ale niepokojem napawa go życie. Niepewne ono, nietrwałe”. (s. 400)
~~*~~
Za książkę „A lasy wiecznie śpiewają” Trygve Gulbranssena dziękuję księgarni Tania Książka.
Popularne tytuły z księgarni Tania Książka między innymi w dziale bestsellery.
13 komentarze
Bardzo ciekawie i kusząco piszesz o tej książce, więc czuję się zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie zainteresować, Agnieszko! :)
UsuńTo z pewnością nietuzinkowa propozycja. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale niesamowicie ciekawa jestem wydarzeń i reakcji ludzi z północy, więc nie wykluczam sięgnięcia. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto poświęcić jej czas :)
UsuńA ja lubię takie klimatyczne historie. Będę miała ją na uwadze w swoich wyborach czytelniczych.
OdpowiedzUsuńOdpowiednio zbudowany klimat powieści to ogromny atut :)
UsuńNa razie raczej odpuszczę, ale tylko dlatego, że najpierw muszę skończyć swój stos hańby, albo chociaż go trochę zmniejszyć :D
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem :) Mój mnie kiedyś przygniecie :))
UsuńDużo dobrego ostatnio czytam o tym tytule, co sprawia, że mam coraz większą ochotę na lekturę. Szkoda tylko, że w jednej książce zawarto od razu dwa tomy, ja tak nie lubię czytać ;p Chociaż z drugiej strony przynajmniej jest większa szansa, że nie rozciągnę tego czytania na lata, jak to mam w zwyczaju z różnymi seriami.
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za tym zabiegiem, ale tutaj to przejście między tomami jest tak płynne, że gdybym nie wiedziała, że to były kiedyś dwie osobne książki, to pewnie bym potraktowała to jako drugą część :)
UsuńTo bardzo dobra wiadomość, w takim razie też postaram się to potraktować jako całość :)
UsuńCzasem warto przeczytać książki z wolniejszą akcją ❤
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Ale trzeba sobie zarezerwować kilka spokojnych chwil :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)