Graham Masterton – Zjawa
22.10.2024Graham Masterton to jeden z tych autorów, po którego książki planowałam sięgnąć już dawno. Nie był może na szczycie listy, ale gdzieś tam z tyłu głowy krążyła mi co jakiś czas myśl, że warto byłoby sprawdzić, czy jego powieści to coś dla mnie. I chociaż po jednej przeczytanej książce nie mogę mieć jeszcze pewności czy na pewno się polubię z jego prozą, to mogę stwierdzić, że „Zjawa” pokazała mi, że są na to całkiem duże szanse.
Świat się nie zatrzymał, gdy pod pięcioletnią Peggy załamał się lód na przydomowym basenie. Nie zatrzymał się, gdy jej siostra próbowała ją ratować ani gdy było już po pogrzebie. Być może na sekundę stanął, kiedy ich mama spojrzała przez okno i na jedną małą chwilę uwierzyła, że jej zmarła córeczka wróciła, nie zdając sobie sprawy, że to tylko śniegowa figura. Ale co by było gdyby… rzeczywiście wróciła?
Bardzo szybko sposób snucia historii przez Grahama Mastertona skojarzył mi się ze Stephenem Kingiem i jego gawędziarskim stylem. Trzeba się nieco uzbroić w cierpliwość, zanim akcja rozwinie się na dobre, ale to oczekiwanie wcale nie jest nużące, bo pozwala zatopić się w klimacie powieści. Jest małomiasteczkowo, nieco nostalgicznie, ale też niepokojąco. Łatwo było mi wejść w tę rzeczywistość i zostać w niej z zaciekawieniem nawet wtedy, gdy w grę weszły elementy od niej oderwane, których nigdy nie byłam jakąś ogromną fanką.
Podobał mi się motyw wykorzystany przez autora, który z czasem się w „Zjawie” wyklarował i cała otoczka z nim związana. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo lepiej odkrywać to w trakcie czytania, ale nie jest to tylko opowieść o kimś, kto wraca po śmierci. Autor poszedł w fabule o kilka kroków dalej i dzięki temu całość nabiera dodatkowego znaczenia. Pewnie nie było to rozwiązanie, którego ktoś by już nie zastosował, ale i tak uważam, że Graham Masterton ciekawie je wykorzystał.
Miałam obawę, że trafię na taką książkę autora, która będzie bardziej przerysowana niż straszna, coś w stylu horrorów klasy B, ale cieszę się, że to pierwsze spotkanie okazało się całkiem klimatyczne i zachęcające do sięgania po kolejne tytuły. Nie czułam przerażenia (książki ogólnie raczej na mnie tak nie działają, w przeciwieństwie do filmów), ale za to z łatwością odnalazłam się w stylu Grahama Mastertona i wyobraźnia pracowała mi na wysokich obrotach. Mam nadzieję, że to nie było jedynie szczęście początkującego czytelnika tego autora i przy kolejnych spotkaniach potwierdzę, że rzeczywiście nadajemy na podobnych falach.
Garść cytatów:
„Na litość boską, pisarze tworzą własne światy i mieszają ludziom w głowach, a potem chcą żeby o tym zapomnieli?” (s. 245)
„Nie można zadać bólu tym, którzy przez całe życie delektują się bólem”. (s. 444)
8 komentarze
Mam trochę problem z Mastertonem, bo jednak dla mnie jego pisarstwo to tak klasa niżej niż King. Strasznie dużo u niego erotyki i to takiej tandetnej, ale jest nadzieja, że nie we wszystkich książkach. Może ja po prostu źle trafiłam :) "Zjawy" nie znam, ale będę mieć na uwadze, może trafi się gdzieś jakaś mega promocja na ebooka :)
OdpowiedzUsuńTu na szczęście tego nie było, a nawet jeśli ze 2-3 sceny można uznać ogólnie za nieco przesadzone, to jako całość ta historia się naprawdę dobrze czyta :)
UsuńMuszę wreszcie sięgnąć po książki i tego autora, bo jeszcze nie znam jego twórczości.
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa jakie będzie moje kolejne spotkanie z nim. Oby udane :)
UsuńNic jeszcze autora nie czytałam.
OdpowiedzUsuńU mnie trwało kilka albo i kilkanaście lat zanim się wreszcie na jakąś książkę zdecydowałam :))
UsuńBardzo lubię twórczość Grahama Mastertona (wolę go nawet od Kinga) , dlatego z wielką chęcią zapoznam się z powyższą książką.
OdpowiedzUsuńO, to ciekawa jestem jakie tytuły szczególnie polecasz :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)