Margaret Dilloway – Sztuka uprawiania róż z kolcami

18.07.2013


Margaret Dilloway, Sztuka uprawiania róż z kolcami [The Care and Handling of Roses with Thorns], tłum. Anna Jędrzejczyk, Wydawnictwo M, 2012, 440 stron. 

Pasja. Jedni odkrywają ją bardzo szybko, jeszcze w okresie dzieciństwa, inni przez całe życie poszukują, próbując znaleźć coś, przy czym ich serce będzie biło szybciej. W przypadku Gal świat od dawna kręci się wokół dwóch spraw – ukochanych róż, które z oddaniem nie tylko pielęgnuje, ale i kreuje, tworząc nowe odmiany oraz przewlekłej choroby nerek mającej niebagatelny wpływ na jej codzienność. Każdemu z tych aspektów towarzyszy marzenie – z jednej strony stworzenie tego jedynego doskonałego kwiatu, z drugiej otrzymanie nowej nerki bez której przyszłość kobiety stoi pod znakiem zapytania.

W tą znaną, choć może nie zawsze lubianą przez Gal, codzienność wkracza nagle jej nastoletnia siostrzenica Riley, której nie widziała od lat, w dużej mierze ze względu na trudne stosunki ze swoją siostrą Becky. Odpowiedzialność za kogoś poza samą sobą nie jest tym, do czego Gal przywykła, tym bardziej, że droga do wzajemnego zrozumienia nie jest usłana różami. Zresztą nawet gdyby była, to przeważały by na niej kolce, a nie pachnące i delikatne kwiaty.

Chociaż Gal ma niecałe 1,50 m wzrostu to próżno szukać w niej wątłej i nieporadnej kobiety. Mimo że fizycznie choroba zdołała ją osłabić, to charakter pozostał ten sam – niezłomny, stanowczy i daleki od uległości. Taką postawę można by w spokoju zacząć podziwiać, gdyby nie fakt, że główna bohaterka do świata nastawiona jest raczej mało przyjaźnie. Realizm? Być może, ale taki doprawiony sporą szczyptą cynizmu, kąśliwości i zwyczajnie braku zrozumienia dla innych. Przyznam, że odczucia wobec niej miałam co najmniej rozbieżne – raz irytowało mnie to, że traktuje niemal wszystkich jak wrogów i zachowuje się jakby tylko ona mogła mieć rację, a innym razem ujmowała mnie jej troska wobec siostrzenicy (choć nieraz nieporadnie okazywana) czy pasja z jaką oddawała się dbaniu o swoje róże. To wszystko sprawiało, że była dużo bardziej realna i wielowymiarowa. Nawet jeżeli czasem miało się ochotę nią porządnie potrząsnąć.

Cały czas zastanawiam się co jest takiego w tej książce, że wciągnęła mnie bez reszty. I ta moja "analiza" przynosi zaskakująco niejasne odpowiedzi. Fabuła jest ciekawa, ale nie z serii tych, które trzymają cały czas w napięciu lub są tak zadziwiająco niebanalne, że czytamy z ciągłym zdziwieniem i zachwytem na twarzy. Styl pisania autorki jest dobry (chociaż początkowo odczuwałam jakieś zgrzyty przez kilkanaście pierwszych stron), ale nic poza tym. W czym więc tkwi siła tej książki?  

Na pewno urzekło mnie to, że posiada ona wyrazisty motyw przewodni – w tym przypadku są to róże. Mam jakąś słabość do takich pozycji i zazwyczaj przyjemnie zatapia mi się w historie, które mają swój stały punkt odniesienia (tak było chociażby w przypadku "Irlandzkiego swetra" Nicole R. Dickson). Tutaj niemal czuło się ten niezwykły zapach kwiatów unoszący się nad kartkami książki (lub innym razem niezbyt przyjemny zapaszek rybnego kompostu). Poza tym Pani Dilloway udało się napisać powieść ciepłą, refleksyjną, ale nie przesłodzoną. Cieszę się na przykład, że  wątek miłosny stanowił tu tylko bardzo odległe tło. Okazuje się, że i bez szalejących na każdej stronie hormonów i motyli w brzuchu można stworzyć historię gdzie uczucia odgrywają bardzo ważną rolę, ale w nieco innym kontekście.

Sztuka uprawiania róż z kolcami” to dawka pozytywnej energii, którą dostrzegamy nawet mimo częstego marudzenia Gal. Ona również bowiem zauważa w pewnym momencie, że nie każdy jest jej wrogiem i czasem lepiej ugryźć się w język, zamiast triumfować własną wyższością, będąc przy tym samotną. Wystarczy dać nieco więcej siebie  - tylko tyle.


  Garść cytatów:

Ludzi przeważnie zaskakuje moje różane hobby. Wyglądam chyba raczej na kogoś, kto ma w piwnicy tajne laboratorium albo salę tortur, a nie ogród różany. (…) Wyglądam raczej jak niezbyt wesoły ogrodowy gnom”. (s. 12/13)

To ta nerka. Wszystko zawsze jest przez nerkę. (…) Może brak wody wysusza mózg”. (s. 44)

----------
Za książkę dziękuję Wydawnictwu M

Zobacz również

20 komentarze

  1. Podobała mi się ta książka, bo lubię czytać o ludziach w jakiś sposób pokrzywdzonych przez los. A bohaterka miała ciężkie życie :)
    Podobało mi się też to, że wątek miłosny stanowił tylko tło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekko z pewnością nie miała, chociaż czasami jej zachowanie wybitnie mnie irytowało :) Ale koniec końców nie da się jej nie lubić :)

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie, tytuł i okładka są bardzo charakterystyczne, więc je zapamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Uważam, że to mocno refleksyjna lektura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie ksiazka bardzo sie spodobala i jak sie nie myle dalam jej maksymalna ilosc punktow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że z punktami mam najczęściej spory problem bo zwykle ciężko mi zamknąć jakąś książkę w liczbowej ocenie, a znowu stałe powiększanie skali też nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem. Dlatego ocena zwykle jest raczej jedynie podsumowaniem, a to, co czułam w trakcie czytania lepiej oddaje sama recenzja :)

      Usuń
  5. Książka jest godna uwagi. Warto polecać ją innym. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam słabość do kwiatów, a szczególnie do ich zapachów, uwielbiam też refleksyjne opowieści, dlatego wezmę ten tytuł pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo głośna książka w blogosferze, na którą nieustannie mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam więc do przeczytania :) Ciekawa jestem czy Tobie również by się spodobała.

      Usuń
  8. Czytałam wiele dobrego o tej książce i ty również masz o niej pochlebne zdanie, dlatego chyba ja też się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż chciałoby się przeczytać tę książkę...oczywiście siedząc w ogrodzie, w otoczeniu róż;)

    OdpowiedzUsuń
  10. brzmi bardzo zachęcająco :))

    zapraszam do siebie, recenzjuję w formie youtubowej, może przypadnie Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Wydawałoby się że to dość przeciętna historia a ma w sobie coś takiego, co sprawia, że nie można przestać jej czytać. Pewnie to talent autorki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też nie spodziewałam się, że ten tytuł aż tak mnie wciągnie, ale ta książka ma w sobie coś :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy