Ksawery De Montepin, Kwiaciarka (cz. 2), Damidos, 2012, 573 strony.
Po
lekturze pierwszej części „Kwiaciarki” twierdziłam, że chociaż jako całość
powieść prezentowała się barwnie, a bohaterowie zostali sprawnie sportretowani,
to jednak do poznania ich dalszych losów nie ciągnie mnie jakoś specjalnie. I
rzeczywiście minęło trochę czasu zanim zdecydowałam się powrócić do
XIX-wiecznego Paryża ukazanego przez Ksawerego De Montepina, ale nie żałuję, że
wreszcie się na to zdecydowałam.
Obawiałam
się, że po takim czasie nie będę pamiętała szczegółów fabuły niezbędnych do
swobodnego poruszania się po stworzonej przez pisarza historii. Ku mojemu
zdziwieniu, mimo że poprzednia część nie wywarła na mnie jakiegoś ogromnego
wrażenia, to zupełnie nie miałam problemu na przykład z imionami poszczególnych
postaci, a po niespełna trzydziestu-czterdziestu stronach wszystkie elementy
opowieści odkryte we wcześniejszym tomie wskoczyły na swoje miejsce. Widać
sprawdza się czasem twierdzenie mojej nauczycielki matematyki z czasów liceum,
że wystarczy otworzyć w głowie odpowiednią szufladę, by wrócić pamięcią do
potrzebnych informacji. Dzięki temu moja przygoda z „Kwiaciarką” mogła potoczyć
się dalej.
- 14.08.2014
- 13 Komentarze