Aleksander Puszkin – Córka kapitana. Dama pikowa

21.03.2017


Aleksander Puszkin – Córka kapitana. Dama pikowa [Kapitanskaja Doczka. Pikowaja dama], tłum. Tadeusz Stępniewski, Seweryn Pollak, Książka i Wiedza, 1989, 224 strony.

Coraz bardziej lubię te moje spotkania z literaturą starszą i być może nieco zapomnianą, bo mimo że nie zawsze towarzyszą temu wielkie emocje i zachwyt, to mam takie miłe poczucie, że odrywam się od tego, co czytam zdecydowanie częściej i dzięki temu daję szansę, by historia zamknięta między zazwyczaj już pożółkłymi kartkami przynajmniej na chwilę ożyła na nowo. Tym razem w ręce wpadła mi proza rosyjskiego pisarza Aleksandra Puszkina i jego dwa utwory  - „Córka kapitana” i „Dama pikowa” – wydane w jednej książce.

Piotr Andrieicz z „Córki kapitana” to młody chłopak, który niewiele wie o dorosłym życiu, a w wojskowej służbie, na którą postanowił wysłać go ojciec, upatruje okazję do wesołego spędzania czasu. Nie trafia jednak do tętniącego życiem Petersburga, lecz do niewielkiej prowincji, w której nic się nie dzieje. Do czasu. Najpierw mocniej zabije jego serce do córki kapitana, a później będzie musiał nie raz wyciągać szpadę. Okaże się też, że wcześniejsze spotkanie z pewnym mężczyzną będzie miało ogromny wpływ na jego późniejsze losy.

Nieco nudziła mnie na początku ta historia i obawiałam się, że całość będzie się kręciła tylko wokół gorącego uczucia Piotra. Oczywiście rozumiem, że romantyzm rządził się swoimi prawami, ale emocje głównego bohatera jakoś mnie nie porwały. Na szczęście od pewnego momentu robi się ciekawiej, ale też nieco bardziej brutalnie, chociaż trzeba sobie powiedzieć, że Aleksander Puszkin nie skupia się przesadnie na śmiertelnych starciach, które towarzyszyły powstaniu Pugaczowa. Autor wykorzystał ten wątek historyczny jako tło wydarzeń i dzięki temu opowieść nabrała rumieńców innych niż te pojawiające się na licach córki kapitana. Polubiłam służącego głównego bohatera, który był dla mnie przykładem całkowitego oddania i poświęcenia, a tak mocno podkreślany wątek zachowania Piotra wobec nieznajomego, który miał później ogromne konsekwencje, to mądra lekcja o tym, że jedno wydarzenie może wpłynąć na nasze życie. 


„Dama pikowa” prezentuje jeszcze wyraźniejszy potencjał moralizatorski, bo dosadnie wskazuje na to, co może czekać człowieka chciwego i owładniętego żądzą zdobycia bogactwa. Herman wydawał się w gospodarowaniu pieniędzmi dużo bardziej rozsądny niż wielu jego przyjaciół. Gdy jednak pojawiła się okazja, by poznać trzy wygrywające karty, które zgodnie z opowiadaną sobie w towarzystwie anegdotą miała znać pewna hrabina, mężczyzna postanawia zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel. Prosta, ale przyjemna nowelka.

Być może nie w pełni odnajduję się w awanturniczym romansie, którego przykładem jest „Córka kapitana”, a „Dama pikowa” w moim odczuciu była nieco zbyt przewidywalna, ale nie mogę odmówić rosyjskiemu pisarzowi barwnego uchwycenia XVIII-wiecznych realiów i stworzenia wyrazistych bohaterów. Przeniosłam się na czas czytania w zupełnie inne czasy, a nawet jeżeli nie dałam się całkowicie porwać wszystkim wydarzeniom, to spotkanie z Aleksandrem Puszkinem było cennym doświadczeniem.


Garść cytatów:


(…) nie mogę poświęcić tego, co niezbędne, w nadziei zdobycia tego, co zbyteczne”. (s. 181)

Zobacz również

26 komentarze

  1. Inspirujesz, żeby sięgnąć po klasykę lub nieco starsze powieści i odpocząć od nowości. Wprawdzie akurat te dwie historie nie wydają się w moim guście, ale mimo tego z ciekawością przeczytałam recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ten "Mnich" u Ciebie to też wiekowa powieść :) A ja o klasykach horroru chętnie czytam i mam nadzieję zacząć po nie sięgać :)

      Usuń
  2. To ja chyba powinna polubić się z taką literaturą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach przeczytać, ale raczej nieprędko to nastąpi, zanim skończę swój ogromny stoik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to - moje stosiki to taka niekończąca się opowieść :)

      Usuń
  4. Lubię "Koliberki", mam w najbliższych planach "Przebudzenie" Kate Chopin w tym wydaniu właśnie :)
    A co do Puszkina to chętnie po niego sięgnę, bo nie miałam jeszcze przyjemności, choć chodzi za mną od dawna "Eugeniusz Oniegin"... Czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było moje pierwsze spotkanie z Puszkinem :) Może kiedyś zdecyduję się na kolejne, kto wie?

      Usuń
  5. O, biblioteka, która stosuje jeszcze karty książki :D (Wybacz, zawodowe zboczenie). Też lubię czasem sięgnąć do klasyki, mam poczucie, że od kilku lat robię to zbyt rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. System już w bibliotece nowoczesny, ale pozostałość po poprzednim w postaci karty została :)

      Usuń
    2. W mojej bibliotece takie karty cieszą się sentymentalnym uznaniem czytelników, sama chętnie ich poszukuję w książce, jakby historia książki przed nami odsłaniała swoje tajemnice, kto i kiedy czytał. :)
      Bookendorfina

      Usuń
    3. Powiem Ci, że też z przyjemnością sobie ją przejrzałam :)

      Usuń
  6. Oj, jak ja dawno nie czytałam Puszkina ... Chętnie do niego wrócę w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba nie polubiłabym się z tą książką. Mimo że klasykę warto znać, to jednak coś mi tu nie zagrało, więc sobie daruję. :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się klimatycznie i chętnie też przeniosłabym się na chwilę w te czasy. Myślę, że w tym wypadku przewidywalność by mi nie przeszkadzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że uda Ci się przeczytać :)

      Usuń
  9. Lubię klasyki i starsze książki, więc pewnie któregoś dnia sięgnę ;) Na razie muszę się "uporać" z dwoma dość pokaźnymi klasykami, więc może mi to trochę zająć ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu, czy uwierzysz, że dzisiaj nachodziły mnie sentymentalne wspominki o Puszkinie, a teraz miałam przyjemność zanurzyć się w Twoich wrażeniach lektury jego opowiadań? :) To nadzwyczajne i bardzo się cieszę, że Twoje spostrzeżenia splotły się z moimi wspomnieniami dawnej lektury. Ja również wysoce soobie cenię literaturę klasyczną i chętnie do niej wracam. Prawda - bywa nużąca, autorzy często kołują wokól tematów niekoniecznie atrakcyjnych dla nas, tak odległych, ale jest w takich historiach moc archetypu, pozwalająca nam na przyrównanie samych siebie do postaci :)

    P.S. Mnie postać Piotra chwilami doprowadzała do złości i po prostu mruczałam do niego, strofując ostro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy posłuchał - z doświadczenia wiem, że bohaterowie książek często zupełnie nie chcą postępować i zachowywać się tak, jak im podpowiadamy :)

      Bardzo mi miło, że nieświadomie wpasowałam się tym wpisem w Twoje wspominki i cieszę się, że mogę Cię gościć na swoim blogu. Tym bardziej, że sama podczytuję Twoje teksty :)

      Usuń
    2. Niestety, masz słuszność - postacie bywają krnąbrne i niesforne :D

      Kasiu, nawet nie wiesz, jak miło mi czytać Twoje słowa. Dziękuję Ci za ciepłe pochwały, które są dla mnie nie tylko nagrodą, ale także impulsem do działania. Oczywiście, ja z ochotą zostanę (właściwie to już jestem :) stałym bywalcem Twojej wspaniałej biblioteczki! <3

      Usuń
    3. Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze nie raz u mnie coś, co Cię zainteresuje :)

      Usuń
  11. Bardzo lubię te wydania z koliberkiem, mam ich na półce kilkanaście. To - tak jak piszesz - lekko zakurzone, mniej znane historie znanych pisarzy. Klasyka mniej znana ;), którą warto sobie przypomnieć. Niektóre powieści i opowiadania z tego wydania to prawdziwe perełki, które obecnie można w antykwariatach za grosze kupić. Warto mieć oczy szeroko otwarte :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie miło się po nie sięga, mam nadzieję odkryć jeszcze wiele ciekawych historii :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy