Niklas Kampargard - Żyj jak rolnik. 100 sposobów jak żyć w zgodzie z naturą

16.05.2017


Niklas Kampargard, Żyj jak rolnik. 100 sposobów jak żyć w zgodzie z naturą [Lev som en bonde; 100 sätt att klara sig själv], tłum. Dominika Górecka, Edipresse Książki, 2017, 224 strony.

Wiem, że zabrzmi to jak banał, ale to nic – uwielbiam naturę. Mam zresztą wrażenie, że z wiekiem doceniam ją coraz mocniej, silniej na mnie działa i jakoś bardziej świadomie się nią cieszę. Pewnie dlatego spodziewałam się, że książka „Żyj jak rolnik. 100 sposobów jak żyć w zgodzie z naturą” będzie publikacją, która mnie zainteresuje, a przede wszystkim pozwoli poczuć niepowtarzalny klimat wsi. Teraz myślę, że najprościej po prostu tam pojechać - co zresztą zdarza mi się robić - ale nie oznacza to wcale, że Niklas Kampargard nie ma na jej temat nic do powiedzenia.

Wydanie – bardzo zresztą udane (zrobiło na mnie duże wrażenie - twarda i tłoczona okładka, gruby papier, dużo zdjęć – co nie dziwi, gdy czyta się, że autor jest też fotografem) – zawiera 100 porad, które mają przybliżyć czytelnikowi codzienność rolnika. Znajdziemy tu kilka różnych działów tematycznych: „Zieloni dobroczyńcy”, „Zwierzęta w gospodarstwie”, „Mięso na talerzu”, „Owoce i warzywa”, „Uprawa”, „Naturalny ogród”, „Planowanie i budowa”, „Budynki gospodarcze”, „Dawne metody” oraz „Prąd i pojazdy”. Siłą rzeczy nie wszystkie były dla mnie interesujące, ale doceniam, że autor postanowił sięgnąć po różne aspekty życia na wsi.

Przyznaję, że jestem laikiem – od kilku lat mieszkam w dużym mieście, a wcześniej w małym miasteczku i typowo wiejskie otoczenie znam tylko z krótkich pobytów. Nie wszystkie porady zawarte w tej książce były dla mnie odkrywcze, ale ogólnie rzecz biorąc miałam poczucie, że to konkretna wiedza, dająca dosyć dobry obraz tego, nad czym warto się pochylić żyjąc na wsi. Nie uważam jednocześnie, by było to wystarczające, aby poczuć się ekspertem, ale jako punkt wyjścia całkiem dobrze się sprawdzi.


To, czego mi zabrakło, a czego – teraz już wiem, że mylnie – się spodziewałam, były refleksje autora, które pozwoliłyby mi poza zgłębianiem praktycznych wskazówek, poczuć też klimat wsi. To nie jest tego typu publikacja i chociaż trochę tego żałuję, to jednocześnie rozumiem, że takie było założenie i na taką formę postawił Niklas Kampargard. Miało być konkretnie, a nie refleksyjnie.

Autor swoje, a ja swoje, bo jednak to, czego z jego strony się nie doczekałam, przyszło do mnie, gdy pod wpływem czytania wróciłam myślami do własnych wspomnień. Nie do końca związanych stricte z wsią, ale na pewno z naturą. Myślałam o lesie, który znajduje się niedaleko mojego rodzinnego domu; o przydomowym ogródku i sadzonej tam przed laty specjalnie dla mnie zielonej papryce, a także godzinach, które w nim spędzałam na plewieniu i momentach, kiedy sięgałam po konewkę (taką z prawdziwego zdarzenia, wtedy tylko trochę mniejszą ode mnie) i z poczuciem robienia czegoś naprawdę ważnego podlewałam grządki; o poziomkach, które zbierałam u babci – od wielu lat ich nie jadłam, a takich jak tamte już nie będzie okazji próbować. I chociażby dlatego, że ta publikacja – trochę mimowolnie, ale jednak – sprawiła, że do tych wspomnień wróciłam – warto było po nią sięgnąć.

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Edipresse oraz booksenso.

Zobacz również

14 komentarze

  1. Myślę, że we mnie też wywołałaby sporo przemyśleń i wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemnie byłoby o nich u Ciebie Wiolu poczytać, oczywiście jeśli miałabyś ochotę się nimi podzielić :)

      Usuń
  2. Książka, którą chciałoby się zabrać na wyjazd na działkę i tam spokojnie poczytać. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako że mieszkam na malutkiej wsi i chcąc nie chcąc z naturą obcuje od dziecka (grządki, nie grządki itd) chętnie bym tę książkę przeczytała. Coś czuję że przypasowalaby mi tym bardziej, że już teraz samodzielnie staram się ogarniać różne tego typu sprawy i wiedzy nigdy dosc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa czy by Ci się spodobała, bo przyznam, że spotkałam się z opiniami osób bliżej związanych z wsią i były czasami mało entuzjastyczne :) Główny zarzut dotyczył zbyt ogólnych porad, ale przyznam szczerze, że mi się wydawały dosyć konkretne - przynajmniej w większości - piszę to jednak z perspektywy osoby, która na wsi nigdy nie mieszkała, więc nie dziwi mnie, że moje spojrzenie na to może być inne :)

      Usuń
  4. Warto do niej zajrzeć, skoro przywołuje wspomnienia, chociaż nie jestem pewna czy to do końca moja tematyka. Zajrzałabym z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz miała Małgosiu okazję, to warto chociaż ją przejrzeć i wtedy zdecydować, czy to coś dla Ciebie :) A te wspomnienia nasunęły mi się raczej mimowolnie, bo ogólnie książka nie ma refleksyjnego charakteru :)

      Usuń
  5. No nie wiem... ale pewnie miłoby było wywołać wspomnienia, jak kiedyś pomagałam w polu rodzinie jak np. przy wykopkach ziemniaków jak byłam mała, było super! Ostatnio czytałam książkę ,,Całe szczęście" i tam głównym bohaterem był człowiek, który żył w zgodzie z naturą - górami, bardzo mi się podobała, więc może powyższa propozycja też mogłaby mi przypaść do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To książka zdecydowanie dla mojego męża, który już od dłuższego czasu myśli o tym, aby uciec z miasta :) Lektura obowiązkowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasto lubię, ale i bardziej zaciszne miejsca mnie kuszą, także rozumiem Twojego męża :)

      Usuń
  7. Ujrzawszy pierwszą recenzję tej publikacji poczułam zaintrygowanie, przy kolejnych utwierdzałam się tylko w przekonaniu, że chciałabym sprawdzić, jaki obraz wsi podsuwa nam autor, gdyż opinie były rozbieżne. Sama na wieś przeprowadziłam się we wczesnym dzieciństwie i czuję się silnie związana z tą przestrzenią, gdzie wprawdzie docierają echa nieodległej cywilizacji, lecz sporo przyzwyczajeń mieszkańców nadal ma w sobie sporo z archetypem sielanki czy wręcz trącącej parafiańszczyzną prowincji :) Nadal wiele osób utrzymuje swoje skromne gospodarstwa, dzięki czemu nie zapominam, jak wyglądają poczciwe krowy, a roztargnione kury każdego niemal dnia przecinają mi drogę.

    Zatapiając się w nostalgii Twoich czarwonych wspomnień wyobrażam sobie to maleństwo dźwigające konewkę, chrupiącą najsmaczniejsze zielone papryki i zbierające poziomki... Równocześnie w tych obrazach przeszłości odnajduję echa własnych doświadczeń. Cieszę się, że przy okazji lektury mogłaś na powrót zatopić się w błogich wspomnieniach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor stawia na bardzo praktyczne pokazanie tego, co na wsi ważne :)

      Moja babcia hodowała kury, więc w dzieciństwie często się z nimi spotykałam :) Pamiętam też malutkie kurczaczki, którymi się zachwycałam - ach, miło powspominać.

      A smak tej papryki i poziomek niemal nadal czuję, mimo że minęło wiele lat :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy