Camilla Läckberg - Morderstwa i woń migdałów

20.08.2022



Camilla Läckberg, Morderstwa i woń migdałów [Mord och mandeldoft], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2022, 280 stron.

Już od dawna planowałam sięgnąć po „Morderstwa i woń migdałów”, ale ciągle było mi jakoś nie po drodze. Od lektury „Czarownicy”, czyli ostatniego na tamten moment tomu Sagi o Fjällbace (szykuje się kolejny!) minęło już trochę czasu i pomyślałam, że ta niewielkich rozmiarów antologia będzie takim miłym przypomnieniem klimatu, do którego przyzwyczaiła mnie autorka. I rzeczywiście tak było, a co więcej miałam nawet okazję spotkać kilku bohaterów znanych mi z wspomnianej wcześniej serii.

„Morderstwa i woń migdałów” zawiera trzy opowiadania („Sen o Elizabeth”, „Kawiarnia wdów”, „Elegancka śmierć”), jedną minipowieść („Zamieć śnieżna i woń migdałów”), część biograficzną, czyli opowieść o tym, jak Camilla Läckberg zyskała popularność jako pisarka, a także „Szkołę detektywów Camilli”, która zawiera kilka lekcji pisania kryminałów. Przyznaję, że dla mnie ta publikacja mogłaby się z powodzeniem obyć bez dwóch ostatnich elementów – pisarskich zapędów nie mam, a w kwestii ścieżki kariery autorki, to z jednej strony fajnie dowiedzieć się o tym czegoś więcej, ale z drugiej nie jest to temat, który by mnie szczególnie fascynował. Pewnie nie jest to zbyt typowe, ale zazwyczaj nie czuję potrzeby, by wgłębiać się w życiorysy twórców i to nawet tych, których bardzo lubię. Wystarczy mi poznawanie ich od strony napisanych książek i przyglądanie się temu, jak w tej czy innej zadziałała ich wyobraźnia i umiejętność kreowania wciągającej historii.



Nie mogłabym napisać, że stworzone przez Camillę Läckberg opowiadania i minipowieść są jakoś szczególnie odkrywcze, bo zdają się opierać na pewnych typowych dla tego typu historii zabiegach, ale i tak przyjemnie mi się je czytało. Każda z nowelek zawiera w sobie twist, który pozornie prostą historię nieco podkręca. Dodatkowo w „Eleganckiej śmierci” pojawiają się między innymi Patrick i Erika z sagi o Fjällbace i było to takie wywołujące uśmiech przypomnienie o postaciach, które lubię.

W historii „Zamieć śnieżna i woń migdałów” też pojawia się jeden ze znanych mi bohaterów – Martin Molin, który wpada w sam środek sprawy z morderstwem i wielkimi pieniędzmi w tle. W tej opowieści widać szczególnie mocno fascynację autorki książkami Agathy Christie, bo mamy zagadkę typową dla niej – bohaterowie w jakiś sposób odcięci od świata i świadomość, że to ktoś z nich jest zabójcą. A że niemal każdy wydaje się mieć motyw, to po drodze można sobie stworzyć kilka scenariuszy wydarzeń. Czy ten właściwy był zaskoczeniem? Nie tak wielkim jak można by się spodziewać, ale tak czy inaczej całość była dosyć zgrabnie skonstruowana.



Nie wiem czy czytałoby mi się „Morderstwa i woń migdałów” tak przyjemnie (mam tu na myśli przede wszystkim opowiadania i minipowieść, bo do reszty mam raczej ambiwalentny stosunek), gdybym zupełnie autorki nie znała. To całkiem niezłe historie i łatwo się przez nie przemyka, więc mogą się podobać. I mi się podobały. Na pewno na plus zadziałało to skojarzenie z rzeczywistością, którą Camilla Läckberg wykreowała w sadze o Fjällbace, przez co ta antologia była dla mnie takim miłym do niej dodatkiem. Nic by się szczególnego nie stało, gdybym jej nie przeczytała, ale jednak cieszę się, że miałam okazję to zrobić.


  Garść cytatów:

Nowe mnie może uchodzić za stare, a coś, co zostało zniszczone, nie będzie już całe”.  (s. 95)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.


Zobacz również

15 komentarze

  1. Nie znam twórczości autorki, więc raczej od tego nie zacznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszy ogień może faktycznie niekoniecznie :) Lepiej zacząć od serii, o której wspominam, oczywiście jeśli lubisz skandynawskie klimaty.

      Usuń
  2. Nie przeczytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy się w nich odnajdzie, ale ja je lubię :) Podobał mi się też z nowszych powieści napisany w duecie "Mentalista".

      Usuń
  3. Fajnie, że każde opowiadanie posiada pewien twist. To jest mocno zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj opowiadania to zupełnie nie moja bajka, jakoś nie wchodzą mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, rozumiem :) Mi czasami brakuje przy nich tego czasu, który daje powieść, na zaangażowanie się w historię. Ale bywa też tak, że krótsza forma się broni :)

      Usuń
  5. Twórczość tej autorki mam na oku już od lat. Jednak do tej pory nie po drodze mi z jej książkami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tę książkę wieki temu i pamiętam, że nie rzuciła mnie na kolana. Kryminał nie jest moim ulubionym gatunkiem, poza tym policjant wydawał mi się nieudolny i niedouczony - nie spisywał na gorąco zeznań świadków, nie zrobił nawet telefonem zdjęć miejsca zbrodni. Książka, którą ja czytałam, miała inne okładki niż ta na Twoim zdjęciu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wznowienie, więc może okładka się zmieniła :) W tej minipowieści rzeczywiście Molin wydaje się nie ogarniać w pełni sytuacji, ale przyznaję, że aż tak mnie to nie raziło, bo uznałam, że takie było założenie, by pokazać, że go to wszystko przerosło :)

      Usuń
  7. Raczej się nie skuszę, jakoś mnie nie przekonuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może uda się skusić Cię inne książką następnym razem :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy