Amy Tintera - Słuchajcie jak kłamią
29.04.2025Ben Owens już raz rozgryzł kryminalną sprawę, która była tematem jego podcastu. Teraz na tapet wziął wydarzenia sprzed kilku lat, kiedy w lesie zginęła Savvanah Harper. Jej najlepsza przyjaciółka Lucy Chace twierdzi, że nic z tamtych wydarzeń nie pamięta, ale to ona na ubraniu miała krew ofiary, a pod paznokciami fragmenty jej naskórka. Mieszkańcy nieszczególnie wierzą w jej amnezję, a fakt, że nie było wystarczających dowodów, by ją oskarżyć nic dla nich nie znaczy. Dziewczyna sama nie ma pewności czy nie jest morderczynią, ale może powrót w rodzinne strony i zderzenie z niechcianą "popularnością" wreszcie coś w jej umyśle odblokuje?
Główna bohaterka nie jest jedną z tych, które nieustannie mówią o swoich uczuciach i otwarcie je okazują. Wręcz przeciwnie - jej zdystansowanie i często ironiczne podejście raczej nie przysparzają jej przychylnych spojrzeń. Zresztą, kto łaskawie patrzyłby na (prawdopodobną) morderczynię, prawda? A mimo to spędzanie z nią czasu było dla mnie czystą rozrywką i cieszyłam się, że mam do czynienia z postacią, przy której się nie nudzę i po której właściwie nie wiem czego się spodziewać. Lucy często podejmuje głupie decyzje (i zdaje sobie z tego sprawę), a jednocześnie ma wokół siebie taki pancerz, za który chce się zajrzeć.
Motyw podcastu był ciekawy, ale jego fragmenty wydawały mi się zbyt małe żebym naprawdę mogła poczuć, że autor nagrań dzieli się czymś więcej niż tylko wycinkami. A jak już przy Benie jesteśmy to jednym ze zgrzytów, jakie odczuwałam było to, że akurat przy nim, nie wiedzieć czemu (może to ten czarujący sposób bycia) ludzie nagle się otwierają, mówią o rzeczach, których wcześniej nikomu nie zdradzili i to takich, stawiających ich lub bliskie im osoby w niekorzystnym świetle. Kto się tak łatwo podkłada i daje podejść? Trudno mi w to było uwierzyć, tym bardziej, że to nie była jednorazowa sytuacja.
Podobało mi się zagmatwanie historii, w tym sensie, że co chwilę pojawiała się inna możliwość na rozwiązanie tej sprawy i nie byłam pewna, w jakim kierunku pójdzie autorka. Kto zabił? Kto zakłada maskę i tworzy sobie iluzję poukładanej codzienności? I zazwyczaj kiedy piszę, że zakończenie mnie zaskoczyło, to jest to atut powieści. W przypadku "Słuchajcie jak kłamią" chyba niezupełnie, bo dla mnie taki obrót spraw był może nie tyle niewiarygodny (bo potrafię sobie wyobrazić, że tak to się mogło potoczyć), co za słabo uzasadniony wcześniej przedstawionymi wydarzeniami i zachowaniami bohaterów.
Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że mimo zastrzeżeń do fabuły i tak bardzo dobrze mi się tę książkę czytało. Pewnie jest w tym sporo zasługi wyrazistej głównej bohaterki, a także lekkości, z jaką pisze Amy Tintera. "Słuchajcie jak kłamią" to rozrywka z gatunku tych, przy których jakoś łatwiej przychodzi przymknięcie oko na luki fabularne, bo kilka godzin angażującej lektury to rekompensuje.
0 komentarze
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)