Dennis Lehane – Gdzie jesteś, Amando?

16.08.2016


Dennis Lehane, Gdzie jesteś, Amando? [Gone, Baby, Gone], tłum. Zofia Uhrynowska-Hanasz, Prószyński i S-ka, 2012, 542 strony.
Cykl: Patrick Kenzie/Angela Gennaro, tom 4.

Trudno mi uwierzyć, że od mojego ostatniego spotkania z książką Dennisa Lehane’a minęło już kilka miesięcy, bo gdy sięgnęłam po „Gdzie jesteś, Amando?” i zaczęłam czytać o kolejnej sprawie, której podjęli się Patrick Kenzie i Angie Gennaro, to miałam wrażenie jakbyśmy wcale nie rozstali się na tak długo. Cieszę się, że dwójka głównych bohaterów nadal jest mi bliska i tak dobrze czuję się w ich towarzystwie, tym bardziej, że czwarta część cyklu okazała się szalenie wciągająca i nie waham się tego napisać – najlepsza z dotychczasowych historii o bostońskich detektywach.

Czteroletnia Amanda znika ze swojego pokoju. Cóż, nie bez znaczenia jest fakt, że jej matka zostawiła ją w domu samą i nawet nie zamknęła drzwi na klucz, ale cała sprawa tak czy inaczej wydaje się dziwna. Na nogi postawione zostało całe miasto, na każdym kroku z plakatów patrzy mała dziewczynka, przesłuchiwani są wszyscy mogący mieć jakiekolwiek informacje, ale intensywne poszukiwania nie przynoszą właściwie żadnych efektów. Do Patricka i Angie zgłasza się ciotka i wujek zaginionej, a chociaż szanse na jej znalezienie maleją z każdą minutą, to detektywi przyjmują zlecenie.  

Spodziewałam się, że jak zwykle Dennis Lehane stworzy historię, którą trudno będzie rozgryźć i gdzie akcja ani na chwilę nie zwolni. Niby się przyzwyczaiłam do jego świetnego pisarskiego warsztatu, ale w gruncie rzeczy największe wrażenie - o czym już kiedyś wspominałam - robiły na mnie książki spoza serii (między innymi „Miasto niepokoju”, „Rzeka tajemnic”, „Wyspa skazańców”). „Gdzie jesteś, Amando?” tak mocno mnie zaangażowała, wywołując przy tym pożądaną dawkę refleksji i mieszając w głowie, że spokojnie mogę ją umieścić wśród ulubionych powieści amerykańskiego autora. Książkę przeczytałam niemal jednym tchem i ani przez moment się nie nudziłam, a gdy dotarłam do ostatniej strony czułam, że wszystko jest dokładnie tak, jak być powinno, by wyjść poza historię, która opiera się tylko na rozwiązaniu zagadki.

Niedawno miałam okazję czytać o zniknięciu dziecka w świetnej książce Gilly Macmillan „Dziewięć dni” i tam to matka stała na pierwszym froncie poszukiwań, mimo że opinia publiczna nie raz - tylko dlatego, że mogła - zmieszała ją z błotem. Trzeba sobie powiedzieć, że w przypadku „Gdzie jesteś, Amando?” rodzicielka byłaby idealnym celem, gdyby tak przekonująco nie wypadała przed kamerami. W rzeczywistości Helene zachowuje się jakby zupełnie nie docierała do niej powaga sytuacji – najwięcej czasu spędza wpatrując się w telewizor, z piwem w ręku i przeświadczeniem, że chociaż jej córka zniknęła, to pewnie nic wielkiego jej się nie stało. Z biegiem czasu okaże się zresztą, że jej zupełny brak odpowiedzialności to nie efekt szoku, ale norma, z którą czteroletniemu dziecku przyszło się mierzyć. Na szczęście znajdą się ludzie, którzy zdecydowane bardziej przejmą się zniknięciem Amandy i nie spoczną dopóki jej nie znajdą.


Patrick i Angie po wydarzeniach z „Pułapki zza grobu” są parą i raczej stronią od spraw, które mogłyby ich postawić przed lufą pistoletu. Doceniam, że autor nagle nie zmienił ich w spijające sobie z dziubków gołąbeczki, bo zupełnie by to do nich nie pasowało i kłóciło się z ich charakterami. Ich związek jest gdzieś na bardzo dalekim planie, bo gdy chodzi o sprawy życia i śmierci, to niewiele jest miejsca na miłosne uniesienia. Tym razem, co było pewnym powiewem świeżości, dwójka detektywów będzie ściśle (i co ciekawe bez większych zgrzytów) współpracowała z Poolem i Broussardem - facetami przydzielonymi do sprawy z ramienia policyjnej Brygady do Walki z Przestępczością Wobec Dzieci.

Dennis Lehane lubi stawiać czytelnika przed moralnymi dylematami, co doskonale pokazał w „Gdzie jesteś, Amando?”. Szalenie trudno będzie podzielić sobie stworzony przez niego świat na dobry/zły, a chociaż niezwykle wartka akcja momentami te trudne rozważania przysłoni, to będą one wracały niczym echo, by ostatecznie zdecydowanie przybrać na sile. Pojawią się pytania o to, co byłoby lepsze i dla kogo, a każde z możliwych rozwiązań będzie niosło ze sobą konsekwencje, z którymi przyjdzie żyć bohaterom. Kolejny tom – „Modlitwyo deszcz” pewnie pokaże jak sobie z tym poradzili.


  Garść cytatów:

Cisza śmierci ma w sobie element ostateczności; jest czymś, do czego musisz się przyzwyczaić. Ale do ciszy po zaginionym dziecku przyzwyczaić się nie chcesz, nie chcesz jej zaakceptować i dlatego ona na ciebie krzyczy.
Cisza zmarłych mówi: do widzenia.
Cisza zaginionego dziecka mówi: znajdź mnie”. (s. 39-40) 

Patrick Kenzie/Angela Gennaro

 


Zobacz również

17 komentarze

  1. Zgadzam się z Tobą w 100%. Najlepsza jak dotąd powieść z Angie i Patrickiem. Aż boję się sięgnąć po kolejne tomy, bo chyba lepiej już być nie może. Na szczęście 2 kolejne książki mam, więc kiedy najdzie mnie ochota na spotkanie z tą sympatyczną parą to nie zawaham się po nie sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się tego obawiam, że naprawdę trudno to będzie przeskoczyć albo przynajmniej utrzymać taki poziom :) Ale i na mnie czekają kolejne dwie książki, więc na pewno za jakiś czas się skuszę :)

      Usuń
  2. Jak dobrze wiedzieć, że takie dobre książki czekają na przeczytanie;)
    Dziewięć dni też niedawno czytałam, tam matce strasznie wspolczulam. Tę bym raczej znienawidziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Lehane'a polecam :-) Gdybyś nie miała natchnienia na serię to powieści spoza niego ma naprawdę świetne :-)

      A Helene to taka bohaterka, którą nie sposób polubić.

      Usuń
  3. Wciąż nie znam książek Lehane'a, ale widzę, że koniecznie powinnam nadrobić. Na pewno zabiorę się za ten cykl, ale postaram się czytać chronologicznie, wiec trochę czasu minie zanim dotrę do sprawy zaginięcia małej Amandy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek przygody z autorem polecałabym jednak coś spoza cyklu, na przykład "Wyspę skazańców" lub "Rzekę tajemnic" :-) A jeśli się z Lehanem polubisz, to wówczas Kenzie i Gennaro będą dobrym wyborem :-)

      Usuń
    2. Ok w takim razie postaram się zastosować do rady, chociaż coś mi świta, że pierwszy tom cyklu już mam.

      Usuń
  4. Moja ulubiona ksiażka Lehane i najlepsza z całego cyklu o Kenzie i Gennaro. Doczekała się fantastycznego filmu Bena Afflecka, po którym nie wiem czy bardziej wolę pierwowzór czy adaptację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. musialabym sie nad tym cyklem zastanowic w koncu troche to ma :D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej:) Nie czytałam żadnej z książek tego autora, także trudno mi się wypowiedzieć na temat tej powyższej. Z tego co widze to ''Gdzie jesteś Amando'' to tom 4... cóż mimo że napisałaś bardzo treściwą recenzje, to jednak nie przekonałam się do niej, i nie przeczytam jej. Wolę jednak książki innego typu.Pozdrawiam Cie serdecznie;*
    Zapraszam do mnie na nową recenzje;)
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie ma co się zmuszać jeżeli nie poczułaś chęci, by po "Gdzie jesteś, Amando?" sięgnąć :-)

      Usuń
  7. Nie czytałam żadnej książki z tej serii, ale dla tego tomu zrobię wyjątek. I za sprawą wciągającej fabuły, ale i imienia w tytule, które dzielę z bohaterką - ot, taki sentyment. ;)
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
  8. Żałuję, ale najpierw obejrzałam film. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak z inną powieścią Lehane'a - "Wyspą skazańców", ale skusiłam się później na książkę, chociaż wiadomo, że znając fabułę czytało się inaczej :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy