Lucy Maud Montgomery - Wymarzony dom Ani

25.06.2015

Lucy Maud Montgomery, Wymarzony dom Ani [Anne's House of Dreams], tłum, Stefan Fedyński, Wydawnictwo Literackie, 2014, 306 stron. 
Cykl: Ania z Zielonego Wzgórza, tom 5.

Wracając do serii o rudowłosej Ani nie mogłam sobie przypomnieć na którym tomie kilkanaście lat temu zakończyłam swoją przygodę – teraz już wiem. Nie mogłam czytać „Wymarzonego domu Ani” bo chociaż pamięć bywa zawodna, to myślę, że akurat ten tytuł zostawiłby we mnie trwalszy ślad. Lucy Maud Montgomery ukryła w nim tyle wydarzeń i przede wszystkim emocji, że zaraz po „Ani z Zielonego Wzgórza” zdecydowanie stanie się jedną z moich ulubionych części tej serii.

W życiu Ani rozpoczyna się zupełnie nowy etap – wychodzi za mąż za Gilberta i opuszcza Zielone Wzgórze w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Przystań Czterech Wiatrów i niewielki domek położony na uboczu wydają się być spełnieniem marzeń o miejscu, które bez wahania i z przepełnionym uczuciem głosem można nazwać domem. To w nim młode małżeństwo będzie mierzyło się z trudami codzienności, ale i przeżywało małe-wielkie radości.

Ania jak zwykle z ogromną otwartością rozpocznie poszukiwania pokrewnych dusz, które w nowej okolicy określane są jako ludzie z rodu Józefa. Kapitan Jakub dbający o latarnię będzie miał wiele do opowiedzenia o swoim pełnym wrażeń życiu; Kornelia Bryant nie zostawi suchej nitki na mężczyznach, z lubością wbijając szpilę niemal każdemu; Leslie Moore jako najbliższa sąsiadka okaże się niespecjalnie towarzyska, ale za jej zachowaniem kryje się coś więcej, a Ania nie spocznie dopóki nie przebije się przez wznoszone latami mury.

Szumiące Topole z poprzedniego tomu miały dużo czaru, ale Lucy Maud Montgomery nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała stworzyć kolejnego pełnego uroku miejsca. Im dłużej przebywałam w Wymarzonym Domku, tym milszym miejscem mi się wydawał, ale tak naprawdę nie o konkretną przestrzeń chodzi, tylko o mieszkańców, wypełniających ją emocjami i codziennością pełną miłości. W towarzystwie Ani i Gilberta łatwo poczuć się po prostu dobrze, ładując baterię pozytywną energią i wrażliwością na drugiego człowieka, której obojgu nie brakuje.

Kanadyjska pisarka jak zawsze stworzyła opisy, które łatwo zobaczyć oczyma wyobraźni – barwne, żywe i zapadające w pamięć. Wystarczy zatopić się w lekturze, by przenieść się na Przystań Czterech Wiatrów, gdzie poza pięknem przyrody ujmujące okazują się też historie mieszkańców. Przywiązałam się do kapitana Jakuba, a Kornelia bawiła mnie swoją uszczypliwością wobec mężczyzn. To zadziwiające jak wiele osób w kolejnych tomach przewija się w życiu Ani i jak każda z nich wywiera na nią (i na czytelnika także) wpływ. Kolejne postaci nie pojawiają się tu jedynie po to, by wypełnić jakoś akcję – ich własne życiorysy i zachowania zmuszają do refleksji nad wieloma sprawami.

Wiele jest radości w „Wymarzonym domu Ani”, ale pojawią się też chwile, które mogą wywoływać poważne drżenie serca. Lucy Maud Montgomery nie zamyka swoich bohaterów w szklanej kuli, do której nie mają dostępu żadne poważniejsze problemy i nie tworzy świata, gdzie dzieją się jedynie dobre rzeczy. Wprawdzie nie znajdziemy tu raczej zbyt wielu czarnych charakterów, ale los i bez tego potrafi się z człowiekiem okrutnie obejść.

Cieszę się z kolejnego, niezwykle udanego, spotkania z tą serią, a świadomość, że bohaterowie i miejsca stworzone przez Lucy Maud Montgomery zawsze będą na mnie czekały, gdy będę chciała do nich wrócić, sprawia mi ogromną radość. W moim Wymarzonym Domku (nawet jeśli w istocie domkiem nie będzie) książki kanadyjskiej pisarki na pewno znajdą miejsce szczególne.


  Garść cytatów:

(…) lepiej jest znosić kłopoty, które się zna, aniżeli szukać innych, o których się nic nie wie”. (s. 8)

Wolne są i niebo, i morze – bez pieniędzy i bez ceny.(s. 80)
Ania z Zielonego Wzgórza
       

         

             

    

Zobacz również

29 komentarze

  1. Z sentymentem wspominam książki Montgomery, chyba już czas do niech wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie powroty mają swój urok, chociaż przyznam, że ja się trochę zawsze obawiam czy po latach docenię daną historię tak samo :)

      Usuń
  2. Nie ma to jak seria o Ani, wszystkie książki miło wspominam. Muszę odświeżyć sobie pamięć i przeczytać je raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś przeżycia miała równie miłe podczas kolejnego czytania :)

      Usuń
  3. Czekam jeszcze na ostatnie tomy z tej serii i również zaczynam ją czytać od początku. To będzie powrót do przeszłości, do czasów dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dostarczy Ci mnóstwo miłych wrażeń :)

      Usuń
  4. Mam, mam, mam!
    Ale nadal nie przeczytałam :(
    Jestem na trzecim tomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie będzie na Ciebie spokojnie czekała :)

      Usuń
  5. Mam już prawie wszystkie, 21 tomów, czekam na 3 ostatnie:))) Czytam jak dotąd pierwszy tom i uświadamiam sobie, że teraz lubię Anię jeszcze bardziej niż w dzieciństwie. Do niektórych książek wraca się po latach i to już nie jest to samo. Tymczasem czar Ani w ogóle nie przemija...:) Cudne zdjęcie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że ja chyba też jakoś bardziej Anie doceniam? Czytanie kolejnych tomów pozwala mi jakoś odetchnąć od wszystkiego :)
      PS Dziękuję! :)

      Usuń
    2. Tak sobie myślę, że chciałabym mieć takie podejście do życia, jak Ania. Ma niesamowity dar patrzenia na rzeczywistość przez swoje własne, różowe okulary:)

      Usuń
    3. O ile łatwiej by było patrzeć na codzienność tak, jak ona :)

      Usuń
  6. Mam taką ogromną chęć wrócić do tych lektur. Pamiętam, że spędziłam z nimi jedno lato i zaczytywałam się z wypiekami na twarzy w losach Ani ;) Koniecznie muszę mieć je w swojej biblioteczce!

    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja od zeszłego roku, zaczęłam czytać serię o Ani po raz pierwszy :) "Wymarzony dom..." wciąż przede mną. Mam nadzieję, że wrażenia będą równie miłe, jak te z poprzednich tomów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tylko pierwszy tom, zapamiętałam tylko jedną scenę (tę z farbowaniem włosów, sama również lubię tak eksperymentować), czasami tego żałuję, np. kiedy widuję pozytywne recenzje. ;)
    Bardzo, bardzo podoba mi się zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :))
      A co do Ani to wiesz, nic straconego - zawsze można sięgnąć po kolejne tomy :)

      Usuń
  9. Ania to postać z dzieciństwa, niemalże kultowa, którą wspominam z sympatią, ale do przygód której nie chcę po prostu wracać. Na pewno nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna sentymentalna podróż. Bardzo lubiłam książki tej autorki i teraz mam ochotę do nich wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio wpadłam na podobny pomysł - na powrót do Ani z Zielonego Wzgórza i jej dalszych części, a Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto :)
    Pozdrawiam!

    O książkach - okiem Optymistki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo ;) Po latach czyta się te same historie trochę inaczej, ale Ania dla mnie nie straciła nic z uroku, który mnie kiedyś ujmował, ba! nawet teraz doceniam ją jakoś bardziej :)

      Usuń
  12. Sama muszę zabrać się w końcu za całą serię, bo na razie tylko pierwszy tom czytałam :))
    Książki idealne na mile spędzone letnie popołudnie :D
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie mi przypomniałaś, że jeszcze nie czytałam "Ani z zielonego wzgórza". Co ja robiłam ze swoim życiem? :c

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałaś na pewno mnóstwo innych, ciekawych książek :)

      Usuń
  14. Doskonale pamiętam tę część, to w niej Ania rozpoczęła dorosłe życie. Na pewno wrócę niedługo do całej serii.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy