William P. Young - Chata

30.06.2015

William P. Young, Chata [The Shack], tłum. Anna Reszka, Nowa Proza, 2009, 282 strony.

Chata” to jedna z tych książek, która pewnego dnia, z tego co pamiętam w wyniku zetknięcia z bardzo pozytywną opinią, trafiła na moją listę tytułów do przeczytania. Od tamtej chwili minęło jednak trochę czasu, a ja nie do końca potrafiłam sobie przypomnieć co dokładnie zafascynowało mnie w tej historii i dlaczego chciałam ją koniecznie poznać. I chociaż powód zaintrygowania gdzieś w pamięci się rozmył, to liczyłam, że William P. Young zdoła mnie swoją prozą jakoś poruszyć.

Powieść kanadyjskiego pisarza podzielić można na dwie części – pierwszą czyta się niczym całkiem sprawnie skonstruowany i trzymający w napięciu thriller. Mack zabiera swoje dzieci na kilkudniowy kemping. Ktoś, jak się później okaże seryjny morderca, wykorzystuje chwilę i porywa kilkuletnią Missy. Rozpoczynają się poszukiwania na dużą skalę, ale dziewczynka znika na dobre. Ślad urywa się w pewnej chacie, a nadzieja gaśnie wraz z zostawioną tam porwaną czerwoną sukienką i śladami krwi wskazującymi na najgorsze. Druga część to refleksyjna wędrówka w głąb siebie, chociaż można ją odczytywać także dosłownie – jako spotkanie Macka z Bogiem w tej samej chacie, o której choćby myśl wywołuje w ojcowskim sercu tyle bólu. Mężczyzna wybrał się tam na weekend po otrzymaniu tajemniczego listu, wyglądającego na wiadomość od… Najwyższego.

Jest pewna świeżość w tym, co zrobił William P. Young ze względu na sposób pisania i przedstawienia Boga, a także odpowiedzi, które otrzymuje główny bohater. Jednocześnie nie jest niczym nowym ukazywanie człowieka, który w dramatycznym momencie swojego życia szuka ukojenia i zwraca się w tym celu do jakiejś siły wyższej. Mack ma w sobie mnóstwo żalu po stracie córki, złości i Wielkiego Smutku, który nie pozwala mu iść dalej. Nie jest i nigdy nie był specjalnie religijny, ale cóż – list od Boga ma pewną moc przekonywania, nawet jeżeli wielokrotnie pojawi się po drodze zwątpienie, że to rzeczywiście On go napisał.

Niełatwo jest się przestawić i niedługo po emocjonującej pogoni śladami porywacza wrócić do chaty, by przekonać się jak William P. Young postrzega Boga. Bez tej pierwszej części, druga byłaby jednak jedynie wydumanym i teoretycznym rozpatrywaniem duchowych kwestii, a tak - możemy wczuć się w sytuację Macka i zadawać sobie podobne pytania jak on, chociażby o to, dlaczego na świecie jest tyle zła, skoro podobno Bóg jest miłością? Dlaczego małą Missy musiał spotkać tak straszny los?

William P. Young w ciekawy i sugestywny sposób przedstawia swoją wizję Boga, Jezusa i Ducha Świętego. Z jednej strony druga część książki właściwie całkowicie jest na tym skupiona i może mieć pod wieloma względami uniwersalny wydźwięk, a z drugiej w centrum wszystkich wydarzeń umieszczony jest Mack i jego konkretna historia. Ból i cierpienie ojca pokazane są w sposób na tyle przejmujący, że religijna atmosfera  mnie nie przytłoczyła, a tego początkowo trochę się obawiałam.

Chata” to książka, którą nie do końca wiem jak ocenić - z jednej strony jest sprawnie napisana, ma w sobie pewne ciepło, zmusza do refleksji i jest wartościową lekcją o miłości cierpieniu i przebaczeniu, ale z drugiej  nie mogę stwierdzić, że wstrząsnęła mną do głębi. Poruszyła mnie historia Macka, a spotkanie z Bogiem nie było pozbawione zaskoczeń, ale nie jest to raczej jeden z tych tytułów, do których będę wracać. Na pewno nie żałuję spędzonego z nią czasu i mam przeczucie, że może w innych okolicznościach wpłynęłaby na mnie bardziej.


  Garść cytatów:

Może istnieje nadracjonalność: coś, co wykracza poza normalne definicje faktu albo logikę opartą na danych i ma sens tylko wtedy, jeśli zobaczy się większy obraz rzeczywistości. Może właśnie tam jest miejsce dla wiary”. (s. 74)

(…) jeśli coś się liczy, wtedy wszystko się liczy (…) Za każdym razem, kiedy wybaczasz, świat się zmienia, za każdym razem kiedy wkładasz w coś serce, świat się zmienia (…)”. (s. 261)

Zobacz również

29 komentarze

  1. Nie wiem nie wiem...ale z drugiej strony cos mnei kusi :D Lekko odstrasza mnie tematyka Boga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odgrywa tu duże znaczenie, więc jeśli nie do końca czujesz się w takiej tematyce, to "Chata" raczej Cię nie porwie.

      Usuń
  2. Już od dawna mam tę książkę w planach, a twoja opinia jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, gdy już ją przeczytasz - chętnie porównam wrażenia :)

      Usuń
  3. Dużo słyszałam o tej książce, ale na razie planuję jej czytać i w zasadzie nie potrafię powiedzieć dlaczego. Chyba po prostu to nie moment na taką historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, czasami po prostu jakaś historia w danym momencie do nas nie przemawia - nie ma oczywiście co się zmuszać do czytania :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy pomysł i powiem szczerze, że jeżeli w książkach kryminalnych itp. porusza się kwestię Boga, to wyłącznie przez pryzmat umysłu psychopaty, raczej żaden z autorów nie zmuszał nikogo do refleksji nad Bogiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryminalny wątek dominuje tylko na początku, ale właściwie cień związanych z nim wydarzeń ciągnie się przez całą powieść :) Refleksji może być mnie lub więcej, wszystko zależy od tego, jak się tę książkę odbierze :)

      Usuń
  5. Nie przepadam za czytaniem o chrześcijańskim bogu, więc raczej sobie podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ mnie zaintrygowałaś. Nigdy nie słyszałem o tej pozycji, ani o samym Youngu, ale, kurczę, myślę że może to być naprawdę interesująca historia. Pytanie tylko czy autor poszedł w banał, bo jeśli tak jak piszesz - opowiedział o Bogu w sposób ciekawy, to mogło z tego wyjść coś, co koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę nie mam ogromnego doświadczenia w tego typu książkach, ale tutaj jest pewna świeżość wizji Boga i tego, jak mógłby odpowiedzieć na pytania, które ludzie zadają sobie od wieków.

      Usuń
  7. Ja za to chętnie do niej wracam i bardzo polecam bliskim. Podoba mi się ta wizja niewyobrażalnego Boga, wychodzącego poza schematy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizja rzeczywiście ciekawa, mnie może aż tak mocno po prostu nie poruszyła, ale doceniam pomysł i wykonanie.

      Usuń
    2. Wiadomo, poruszanie to już kwestia indywidualna, jak ze wszystkim:)

      Usuń
  8. Ja słyszałam o niej tyle dobrego, że gdy w końcu przeczytałam to się zawiodłam ;P

    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle próbuję się mocno przed czytaniem nie nakręcać, ale różnie to wychodzi :)

      Usuń
  9. Nie będę ukrywała, że tematyka mnie nie za barszo tym razem zaciekawiła, za to muszę jak zwykle pochwalić bardzo ładne zdjęcie. Urocze biedronki:-) Widzę też całkiem pokaźną kolekcję książek na drugim planie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedronki są nieprzypadkowe - pojawiają się w powieści :) Kolekcja książek ciągle się rozrasta, ale większość musiałam na razie wywieźć bo się nie mieściły :)

      Usuń
  10. Czytałam i mną ta książka wstrząsnęła, bo pokazywała całą tą wiarę naszą od trochę innej strony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujęcie wiary u Younga rzeczywiście jest ciekawe i pobudza do refleksji. Mną nie wstrząsnęło, ale cieszę się, że na Tobie wywarło takie wrażenie :)

      Usuń
  11. Jest to pozycja, którą naprawdę chciałabym przeczytać :))
    Jestem ciekawa, czy przypadłaby mi do gustu :D
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chęci są, to już dobry początek :)

      Usuń
  12. Oj, baaaaardzo chcę przeczytać. Ciekawam ;) ujęcia tej wiary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, chętnie bym poczytała jakie na Tobie zrobiła wrażenie :)

      Usuń
    2. PS Daj koniecznie znać jak już uda Ci się przeczytać :)

      Usuń
  13. Jeszcze się zastanowię, ale aż tak bardzo mnie nie kusi. Mam takie same 2 biedronki :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy