Alicja Sinicka - Podopieczna
25.09.2025Czyta: Anna Dereszowska, czas: 8h 21m, przesłuchane na: Empik Go
Chyba muszę zacząć sobie robić listę audiobooków do słuchania w trasie, bo czasami mam wrażenie, że wybieranie czegoś na szybko, nie jest najlepszym pomysłem. Nie to żeby „Podopieczna” Alicji Sinickiej okazała się jakoś wyjątkowo złą powieścią, bo tego o niej powiedzieć nie mogę, ale też nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia i pewnie gdybym miała wybierać jeszcze raz, to postawiłabym jednak na jakiś inny tytuł.
Anna Gala podejmuje się opieki nad kilkuletnią dziewczynką Kalinką, gdy jej córka, która tę pracę powinna wykonywać, nagle wyjeżdża. Ma być to zajęcie tymczasowe, a mała podopieczna, chociaż nieco wycofana, to wydaje się nie być problematycznym dzieckiem. Niemal równolegle rozgrywa się sprawa Mileny - nastolatki, która nagle znika. Co ciekawe szybko wychodzi na jaw, że prawdopodobnie jako ostatni widział ją mąż Anny - Adam. Sytuacja staje się niepokojąca, a w już i tak trudne rodzinne relacje zakrada się podejrzliwość i niepewność.
Początkowo trudno było się zorientować, w która stronę pójdzie ta historia, bo chociaż tytuł sugerował na czym autorka ma zamiar się skupić, to miałam wrażenie, że nic szczególnie ciekawego w wątku opieki nad Kalinką się nie dzieje. Wydawał mi się on niestety zbyt rozwleczony i nie budował we mnie napięcia. Bardziej obiecujące fabularnie zdawało się nagłe zaginięcie uczennicy, ale tu im dalej, tym gdzieś się te nadzieje na wciągający wątek rozmywały.
Warto natomiast wspomnieć o tym, że Alicja Sinicka stara się poruszyć kilka ważnych tematów, takich na przykład jak przemoc psychiczna, która toczy się często za zamkniętymi drzwiami. Pokazuje jak potrafią ranić słowa, ale też jak bardzo długo można tkwić w relacji, która nam umniejsza, krzywdzi i kawałek po kawałeczku niszczy. Bo przecież nic takiego wielkiego się nie dzieje, bo to tylko niekontrolowany wybuch, bo przecież przeprosił, bo ja też nie jestem bez winy.
Dostrzegam i doceniam chęć wejścia przez autorkę głębiej w psychikę bohaterów, ale przyznaję, że jakoś na przestrzeni tej powieści nie potrafiłam się właściwie do nikogo mocniej przywiązać. Działania Anny wydawały mi się chaotyczne, a jej wewnętrzne rozdarcie przyjmowałam ze zrozumieniem, ale bez większych emocji. W ogóle nieszczególnie przejmowałam się losem postaci i słuchałam tej historii trochę tak, jak czasem patrzy się na film, który leci sobie gdzieś w tle. I nawet fakt, że pojawia się tu dość ciekawy plot twist nie sprawił, że mocniej mnie „Podopieczna” poruszyła, bo sama końcówka okazała się dla mnie przerysowana. Dosłuchałam, więc jakiś tam poziom zaciekawienia się utrzymywał, ale ostatecznie ta historia mimo zadatków na coś więcej, okazała się jedynie średnia.
1 komentarze
Mnie ta książka bardzo się podobała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)