Imran Mahmood – Nic o mnie nie wiecie

5.06.2018


Imran Mahmood, Nic o mnie nie wiecie [You Don't Know Me], tłum. Agata Ostrowska, Czarna Owca, 2018, 376 stron.

Od czasu do czasu wybieram książkę, która w jakiś sposób mnie zaintryguje, ale po której nie do końca wiem, czego się spodziewać. Tak było w przypadku „Nic o mnie nie wiecie” – powieści o sądowym procesie, w którym obserwujemy właściwie już jego ostatnie akordy – mowę końcową. Tyle tylko, że główny bohater oskarżony o morderstwo postanawia wygłosić ją sam i wreszcie przedstawić swoją wersję wydarzeń. Czy tym razem prawdziwą?

Gdy poznajemy poszlaki, na których oparte zostało oskarżenie, trudno nie dojść do wniosku, że wszystko składa się w logiczną całość. Członkowie ławy przysięgłych powinni być jednak całkowicie pewni, że podejmują słuszną decyzję, a młody chłopak, któremu grozi dożywocie usilnie twierdzi, że to wszystko nie jest tak proste, jak się z pozoru wydaje. Przez kilka procesowych dni spróbuje rozprawić się z dowodami, prezentując historię, która różni się od tej przedstawianej przez prokuratora.

Imran Mahmood postawił na formę narracji, którą z jednej strony można uznać za atut tej powieści, ale z drugiej też pewne ograniczenie. Poznajemy właściwie (poza niewielkim fragmentem) tylko jeden punkt widzenia i jesteśmy zdani na taki obraz całości, jaki prezentuje główny bohater. Albo mu uwierzymy albo nie; albo przyzwyczaimy się do tego, że w jego wypowiedzi czasami wkrada się chaos, nie brakuje wulgaryzmów i prostego (niepozbawionego błędów) języka; albo wczujemy się w jego położenie i będziemy zaintrygowani tą historią, albo dopadnie nas znużenie. Czuję, że wylądowałam gdzieś pośrodku – niektóre elementy doceniłam, inne mnie nie przekonały. Miałam już do czynienia z taką formą narracji, bo zastosował ją Stephen King w powieści „Dolores Claiborne” (polecam – genialna książka!), ale tutaj autor aż tak dobrze sobie z nią nie poradził, chociaż pomysł miał ciekawy.



Przede wszystkim nie będzie wcale łatwo ocenić głównego bohatera, bo szybko okaże się, że ma swoje za uszami. Imran Mahmood prezentuje obraz codzienności pełnej gangsterskich układów, brutalności, narkotyków i łatwości, z jaką się w to wszystko można wplątać tylko dlatego, że mieszka się tam, gdzie się mieszka. Są sposoby, by się od pewnych spraw odciąć, ale czasami jedna zła decyzja prowadzi do kolejnej i nagle okazuje się, że większość wyborów kieruje kogoś do punktu, z którego trudno zawrócić.

„Nic o mnie nie wiecie” nie wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Trochę trwało zanim przyzwyczaiłam się do tego, w jaki sposób oskarżony opowiada swoją wersję. Później było raz lepiej, raz gorzej – fragmenty wciągające (i pozwalające poczuć naprawdę silne emocje targające bohaterem i budzące moje uznanie dla autora) przeplatały się z takimi, które zupełnie mnie nie porywały. Momenty, kiedy wszystko niby staje się jasne i trochę rozczarowuje, uratowane jakiś czas później zwrotem akcji niszczącym pewniki. Przekombinowane zakończenie, a jednocześnie dobra klamra na koniec z powracającym pytaniem: winny czy niewinny? Jestem więc nieco rozdarta przy ocenie tej powieści, ale gdybym kiedyś zastanawiała się nad sięgnięciem po kolejną książkę Imrana Mahmooda, to myślę, że dałabym jej szansę.


 Garść cytatów:

Ma wybór. Jest wolnym człowiekiem. Ale wolność wyboru nie oznacza wolności od konsekwencji”. (s. 49)

Potrzebowała swoich książek. Byli dla niej jak przyjaciele, może nawet jak rodzina. Wiem, że to dziwne, ale świry od książek już tak mają”. (s. 113)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Zobacz również

12 komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Może będzie więc okazja do porównania wrażeń :)

      Usuń
  2. Ja chyba się jednak nie skuszę. Mam obecnie wiele innych książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś mocno do lektury nie namawiam, więc rozumiem :)

      Usuń
  3. Wygląda nieźle, chociaż ja osobiście nie lubię nikogo oceniać, a przy takiej formie książki byłoby ciężko nie robić tego. Ale zaintrygowałaś mnie tą historią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jest to, że trudno o ocenę jednoznaczną - zawsze pozostaje jakieś "ale".

      Usuń
  4. Też mogłabym dać książce szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanowię się nad tą książką. Szkoda, że Ciebie zawiodła.

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy tylko przeczytałam opis tej książki, to bardzo mnie zaintrygowała. Świetny pomysł, dlatego trochę jestem rozczarowana, że jesteś taka mało entuzjastyczna, co do tej powieści. Jednak ufam Ci i raczej sobie nie zapiszę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie brakuje mi wobec niech trochę entuzjazmu - ma kilka atutów, ale ma też słabsze strony. Mogło być lepiej.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy