Henrik Fexeus, Camilla Läckberg – Mentalista

13.07.2022



Henrik Fexeus, Camilla Läckberg, Mentalista [Box], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2022, 678 stron.
Mentalista, tom 1.

Ta iluzja zdecydowanie nie miała szczęśliwego zakończenia i próżno było czekać na brawa po jej ujrzeniu… Oglądający efekt wprawdzie zaniemówili z wrażenia, ale nie ze względu na zręczność magika, a na brutalność mordercy, który zamknął młodą kobietę w skrzyni, a następnie przebił ją mieczami. Pracująca nad sprawą Mina zwraca się o pomoc do Vincenta Waldera, który od dawna ma do czynienia ze sceną, nieobca mu jest iluzja, a przede wszystkim znany jest jako mentalista i potrafi dostrzec rzeczy, które innym umykają. 

Do tej pory na myśl o mentaliście przychodził mi od razu do głowy bohater pewnego serialu kryminalnego („Mentalista” właśnie), który swego czasu oglądałam i który bardzo miło wspominam. Teraz jednak zdecydowanie nie będzie to moje jedyne skojarzenie z tym słowem, bo Vincent Walder okazał się postacią, która właściwie od początku mnie zaintrygowała i w której drzemie – jeszcze nie całkiem wykorzystany – potencjał. Zafiksowany na parzystych liczbach, potrafiący wiele wyczytać z ludzkiego zachowania, pewny siebie na scenie, ale w życiu codziennym i przede wszystkim tym rodzinnym ewidentnie bardziej zagubiony. Jeszcze nie do końca wiem, co o nim myśleć, ale na razie czuję wobec niego sympatię. 

Podobnie rzecz ma się z drugą główną bohaterką, czyli Miną – to policjantka, której nie można odmówić determinacji i profesjonalizmu, ale niełatwo się do niej zbliżyć na gruncie prywatnym, bo trzyma wszystkich na dystans. Jej zachowanie często determinowane jest przez natręctwa związane z nieustanną potrzebą zachowania porządku i ochrony przed wszelkim brudem, bakteriami i zanieczyszczeniami. Początkowo zastanawiałam się czy wrzucenie do jednej historii dwóch osób zmagających się z podobnymi pod pewnymi względami zaburzeniami nie jest przesadą, ale z drugiej strony jest to jedna z nici łączących Vincenta i Minę. Ciekawa tylko jestem jak dalej się te wątki rozwiną. 



Szybko zaangażowałam się w „Mentalistę” i właściwie od pierwszych stron zrodziło się we mnie sporo entuzjazmu wobec tej historii. Czy utrzymał się on do samego końca? Nie całkiem, chociaż nie oznacza to, że powieść przestała mi się podobać. Henrik Fexeus i Camilla Läckberg mieli świetny pomysł na fabułę i czułam się zaintrygowana tym, co kryje się za działaniami nietypowego mordercy. Problem pojawił się w momencie, kiedy całość się nieco rozjechała - przede wszystkim czasowo, ze względu na rozciągnięcie akcji na kilka miesięcy. To sprawiło, że rozpierzchło się silniejsze napięcie z początku powieści, a śledztwo zdawało się istnieć tylko wtedy, gdy następował jakiś przełom. 

Zabrakło mi ciągłości, nieustannego podtrzymywania poczucia zagrożenia i niepokoju. Dołóżmy do tego zakończenie, które mnie jakoś mocno nie zaskoczyło i niebezpiecznie zbliżamy się do przeciętnej historii kryminalnej. Coś mnie jednak powstrzymuje żeby tak na „Mentalistę” patrzeć, bo mimo tych elementów, które działają na niekorzyść tej powieści, naprawdę dobrze się w niej odnalazłam i czytałam ją z przyjemnością. Wiem, że kilka zmian fabularnych czy sposobu poprowadzenia akcji mogłoby całość zdecydowanie podkręcić i liczę na to, że zadzieje się to w kolejnym tomie (sięgnę po niego na pewno!), ale już zdążyłam się przywiązać do bohaterów, polubić ich i zrodziła się we mnie ciekawość wobec ich losów. To taka nić, która potrafi trzymać mnie przy serii nawet wtedy, gdy nie wszystko mnie w niej zachwyca. Na razie nie przejmuję się nie w pełni wykorzystanym potencjałem „Mentalisty”, bo nadal jest we mnie zaintrygowanie pomysłami duetu Fexeus i Läckberg i coś czuję, że następnym razem mogą mi solidnie namieszać w głowie. 


  Garść cytatów: 

Ludzie uważają za dziwne to, do czego nie są przyzwyczajeni. Własne normy uważają za obowiązujące dla wszystkich i dlatego niepokoi ich to, co jest z nimi niezgodne. Odstawanie od większości równie często budzi podziw, jak jest wytykane palcem. Czasem jedno i drugie jednocześnie”. (s. 144)

     

Zobacz również

10 komentarze

  1. Skoro brakuje napięcia, to ja raczej nie będę czytała tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie było tego poczucia ciągłęgo zagrożenia. Na tym bowiem w tego typu książkach najbardziej mi zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to zdecydowanie lubię :) Ale cieszę się, że było trochę elementów, które całość uratowały

      Usuń
  3. Jak na razie zupełni nie ciągnie mnie do tej książki i raczej wątpię, że po nią sięgnę - jak na razie skupiam się na swojej długiej liście książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też masz wrażenie, że więcej na taką listę wpada niż z niej ubywa? :))

      Usuń
    2. Tak chyba ma każdy książkoholik. U mnie jeszcze dochodzi to, że wiele z książek, które mam w planach to naprawdę dość opasłe tomiszcza...ale wiem, że naprawdę warto po nie sięgnąć.

      Usuń
    3. Na każdą książkę w końcu przyjdzie moment :)

      Usuń
  4. A mnie ona zaciekawiła :) Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy