Tahereh Mafi, Dotyk Julii [Shatter Me], tłum. Małgorzata Kafel, Otwarte, 2012, 336 stron.
Jeszcze zanim zaczęłam czytać „Dotyk Julii” podobał mi się główny
punkt fabuły oparty na postaci dziewczyny, której dotyk zabija. Byłam
ciekawa jak ten motyw zostanie poprowadzony przez autorkę i czy stworzony przez
nią świat zdoła mnie wciągnąć. Tym bardziej, że raczej niezbyt często sięgam po
historie osadzone w fikcyjnej wizji przyszłości – nawet nie dlatego, że
takowych nie lubię, ale zwyczajnie zwykle bardziej trafia do mnie
rzeczywistość, którą znam, a w której i tak ciągle odkrywam coś nowego. W
każdym razie miałam nadzieję, że potencjał, który upatrywałam w „Dotyku Julii”
został w pełni wykorzystany.
Julia przebywa w szpitalu psychiatrycznym,
w którym została zamknięta ze względu na swój niezwykły dar lub raczej jak sama
uważa (i nie jest w tym odosobniona) przekleństwo – dotyk jej ciała może zabić.
Miejsce, w którym się znalazła trudno zresztą uznać za takie, które ma jej
jakoś pomóc – to bardziej więzienie mające trzymać ją z daleka od innych.
A jednak po wielu spędzonych samotnie dniach do jej pokoju trafia współwięzień –
Adam. Czy dziewczyna będzie potrafiła się otworzyć na drugiego człowieka, mimo
że do tej pory ze strony ludzi spotykało ją jedynie odrzucenie? I czy powinna
komukolwiek ufać, skoro nie mogła zaufać nawet własnym rodzicom?
- 12.06.2014
- 10 Komentarze