Jodi Picoult – To, co zostało


Autorka: Jodi Picoult
Tytuł: To, co zostało
Tytuł oryginału: The Storyteller
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 558

Josef Weber to naprawdę miły staruszek. Przykładny obywatel społeczności, przez lata zaangażowany w życie miasta i jego mieszkańców. Poważany nauczyciel języka niemieckiego i zdolny trener sportowy dzieci. Taki obraz siebie mężczyzna budował przez lata i nikt nie domyśliłby się, że w jego przeszłości czai się zło w najczystszej postaci. Josef Weber był nazistą, który jako esesman dokonywał w czasie wojny rzeczy tak strasznych, że nigdy nie zdołał wymazać ich ze swojej pamięci.

Sage Singer odnajduje siebie w wypiekaniu pieczywa. Pracując nocami, coraz bardziej odsuwa się od ludzi, żyjąc w przeświadczeniu, że nie zasługuje na nic więcej poza dziwnymi spojrzeniami skierowanymi na swoją bliznę na twarzy. Dzień za dniem towarzyszy jej poczucie winy za śmierć matki i pewność, że nawet w miłości nie powinna sięgać dalej niż po żonatego mężczyznę, który tak naprawdę nigdy nie będzie do niej należał. Gdy zbliża się do Josefa i zaczyna w nim widzieć przyjaciela, ten zdradza jej prawdę o swojej przeszłości, prosząc ją jednocześnie, jako dziewczynę o żydowskich korzeniach, aby pomogła mu umrzeć.

Czytaj dalej

Jodi Picoult - Świadectwo prawdy

Jodi Picoult, Świadectwo prawdy [Plain Truth], tłum. Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka, 2012, 614 stron.

Nie urodziłam żadnego dziecka” – to zdanie niczym mantrę powtarza nastoletnia Katie Fisher, gdy w oborze przy jej domu znalezione zostaje martwe niemowlę. Sytuacji nie zmienia nawet fakt, że lekarze w szpitalu jednoznacznie stwierdzają, że dziewczyna była w ciąży i niedawno urodziła – ona jest przekonana, że dziecko nie było jej i uparcie twierdzi, że nie wie skąd się wzięło. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy zostaje oskarżona o morderstwo i ma stanąć przed sądem. Bo trzeba Wam wiedzieć, że rodzina Fisherów to amisze i nie mają oni w zwyczaju się bronić –  przyjmują natomiast z pokorą to, co przygotował dla nich Bóg. U boku Katie stanie jednak wzięta prawniczka Ellie Hathaway, choć nie można powiedzieć żeby przyjęła tę sprawę z pełną świadomością konsekwencji, jakie to za sobą pociągnie. A klientka nie ułatwi jej zadania, powtarzając ciągle, że nie była w ciąży i nie urodziła dziecka. 

Czytaj dalej

Jodi Picoult - Dziewiętnaście minut


Jodi Picoult, Dziewiętnaście minut [Nineteen minutes], tłum. Katarzyna Kasterka, Prószyński i S-ka, 2011, 688 stron.

Naprawdę cieszę się, że nie przeczytałam więcej niż kilka książek Jodi Picoult i że nie mam za sobą większej ilości opowieści, które tworzy. To bowiem oznacza, że jeszcze wiele tytułów przede mną i cała paleta różnorodnych historii, które (znając już odrobinę pióro autorki) będą wspaniałym doświadczeniem.

To miał być dzień jak co dzień w liceum Sterling High. Wszystko zmieniło się w chwili, w której jeden z jego uczniów – siedemnastoletni Peter Houghton – przekroczył nie tylko w jego mury, ale i wszelkie granice. Zaczyna się masakra, której skutków nikt nie cofnie. Kolejne strzały i śmierć zbiera swoje żniwo. Czy istnieją jakiekolwiek okoliczności mogące usprawiedliwić to, czego dopuścił się Peter? Jaki wpływ miały wieloletnie prześladowania, które dotykały go ze strony uczniów Sterling High? Czy z pełną premedytacją zaplanował ten dzień, który rzucił się cieniem na całą społeczność miasteczka?

Czytaj dalej

Jodi Picoult - Głos serca


Jodi Picoult, Głos serca [Songs of the Humpback Whale], tłum. Agnieszka Barbara Ciepłowska, Prószyński i S-ka, 2012, 560 stron.

Miałam okazję spotkać się z piórem Jodi Picoult już kilka razy, ale lektura każdego kolejnego tytułu jest jak obietnica porządnej dawki emocji i historii, która porusza wiele różnych strun w sercu i zaprząta myśli na dłużej. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że „Głos serca” jest debiutem pisarskim autorki, ale przyznam, że nie poczułam się tym faktem zaskoczona. W trakcie lektury miałam bowiem wrażenie, że jeszcze nie jest to w pełni taka Jodi, jaką możemy poznać chociażby za sprawą „Bez mojej zgody” czy „Kruchej jak lód”. A jednak uważam, że „Głos serca” to książka dobra, która być może nie zachwyca czytelnika na tyle, by nie dać o sobie zapomnieć, ale wyraźnie pokazuje te cechy pióra autorki, które w jej późniejszych powieściach nabrały bardziej wyrazistego rysu, a przez to jeszcze lepiej oddziaływały na czytelnika.

Rebeka była jeszcze mała, gdy cudem uniknęła śmierci w katastrofie lotniczej. Ona sama nic z tych wydarzeń nie pamięta, za to jej mama Jane doskonale wie jak się czuła ze świadomością, że mogła stracić ukochaną córkę. I chociaż minęły lata, a tamto wydarzenie jest już tylko wspomnieniem, to może okazać się, że wpłynęło ono na ich życie bardziej niż mogło się wydawać. Zresztą przeszłość ma to do siebie, że zostawia ślad, którego nawet czas nie potrafi zatrzeć...

Czytaj dalej

Jodi Picoult - Bez mojej zgody


Jodi Picoult, Bez mojej zgody [My Sister's Keeper], tłum. Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka, 2012, 528 stron.

Nie ma co ukrywać, że kolejność, w której najpierw ogląda się film, a później czyta książkę, wpływa znacząco na to, jak odbieramy daną lekturę. Chyba dlatego trochę z dystansem podeszłam do „Bez mojej zgody” Jodi Picoult. Historia ta była mi znana z ekranu (i jako taka zrobiła na mnie wrażenie), ale zapewnienia innych, że książka jest jeszcze lepsza i do tego ma inne zakończenie sprawiły, że postanowiłam przekonać się na własnej skórze czy znajomość pewnych elementów fabuły wpłynie na to jak odbiorę całość. 

Anna mając trzynaście lat postanawia zmienić coś w swoim życiu, które do tej pory w praktyce nie należało do niej. Jej rodzice, Sara i Brian, zdecydowali się na jej sztuczne, genetycznie zaplanowane poczęcie, właściwie tylko dlatego, że było ono szansą nie tyle na sprowadzenie na świat nowego życia, ale na ocalenie innego. Kate, ich córka, choruje na ostrą formę białaczki, a posiadanie siostry o pełnej zgodności tkankowej było dla niej jedyną szansą przetrwania i doprowadzenia do remisji choroby. Ta, choć czasami uśpiona, wciąż w końcu powraca i to Anna, a właściwie jej krew czy szpik za każdym razem okazują się być najlepszym możliwym rozwiązaniem. Tak się jednak składa, że w codzienności,  w której priorytetem staje się życie Kate, potrzeby Anny i to, czego ona pragnie ma znaczenie drugorzędne. Wniosek o usamowolnienie w kwestiach medycznych ma być dla niej szansą na zmianę. Problem tylko w tym, że prawo do decydowania o własnym ciele oznacza jednocześnie śmierć siostry.

Czytaj dalej

Jodi Picoult - Krucha jak lód


Jodi Picoult, Krucha jak lód [Handle with care], tłum. Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka, 2010, 616 stron.

Najtrudniej pisać o książkach, które wywołują w nas największe emocje. Mimo bogactwa języka każde słowo wydaje się wówczas za małe i nie w pełni oddające to, co działo się w nas w trakcie lektury. I o ile sama czasami nie w pełni potrafię oddać uczucia, które mi towarzyszyły przy czytaniu, o tyle Jodi Picoult doskonale potrafi sprawić, że stworzona przez nią historia to ciągłe balansowanie na granicy całej palety emocji – od przejmującego smutku przez niewypowiedzianą  złość i niedowierzanie, aż po zwątpienie i totalny miszmasz emocjonalny (w którym znajdzie się również miejsce na uśmiech). Krucha jak lódchwyta za serce od pierwszych stron, by w jednej chwili spowodować jego przyspieszone bicie, w drugiej wywołać niemal fizyczny ból, a w jeszcze innym momencie sprawić, że na jedną małą chwilę zatrzymuje swój bieg. 

Willow jest jak wierzba. Nie tylko dlatego, że właśnie to dosłownie oznacza jej imię, ale ponieważ mimo swojej choroby, która jest przyczyną niezwykle delikatnej struktury kości, wewnętrznie jest jak to drzewo - ma siłę, której nie można ot tak złamać. Osteogenesis Imperfecta (OI) to nazwa, która zdeterminowała jej życie. Już w łonie matki doszło do pierwszych złamań, a tuż po urodzeniu  pojawiły się kolejne. Wystarczy kichnięcie, gwałtowniejsze zatrzymanie się samochodu, zwyczajny upadek, a lista złamanych kości może się powiększyć. Mając 5 lat, bo właśnie wówczas ją poznajemy, Willow doświadczyła kilkudziesięciu takich urazów, a przy tym wszystkim nadal pozostaje po prostu dzieckiem, które na wiele różnych sposobów jest wyjątkowe i to nie przez stosunkowo niski wzrost czy pojawiające się niebieskawe zabarwienie tęczówki oczu. Chcesz wiedzieć ile kilogramów szminki zużywa kobieta w czasie swojego życia? Kto wynalazł nożyczki? Ile waży serce żyrafy? Willow to dziewczynka nad wyraz rozwinięta jak na swój wiek i która takich ciekawostek zna tysiące. Każdy kolejny dzień jest dla niej okazją do nauczenia się (i innych) czegoś nowego, a jednocześnie wyzwaniem, które może zakończyć się złamaniem. Zresztą nawet sen nie stanowi dla niej całkowitej oazy bezpieczeństwa – w trakcie niego również mogą powstawać mikrourazy kruchych jak lód kości.

Czytaj dalej

Jodi Picoult – W naszym domu



Jodi Picoult, W naszym domu [House Rules], tłum. Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka, 2011, 696 stron.

Jacoba Hunta można by z powodzeniem nazwać egoistą i dziwakiem. Ma 18 lat i chociaż posiada ponadprzeciętną inteligencję, to swojego rozmówcę potrafi zarzucić taką ilością informacji, że niewielu jest w stanie to znieść. Każdy element swojego życia odnosi do samego siebie, nie potrafi zrozumieć uczuć innych, empatia to dla niego pojęcie zupełnie abstrakcyjne, a jego codzienność opiera się na z góry ustalonej rutynie, zasadach i porządku. Zwykle nie patrzy ludziom w oczy, nie lubi być dotykany, a kolor pomarańczowy wywołuje u niego coś więcej niż niechęć. Wszystko traktuje do bólu dosłownie, więc gdybyście powiedzieli mu „Trzymaj się” on momentalnie złapałby się tego, co akurat miałby w zasięgu ręki. Jacoba Hunta można by nazwać egoistą i dziwakiem, gdyby nie to, że od lat żyje z rozpoznanym zespołem Aspergera, który determinuje to, jaki jest i w jaki sposób się zachowuje. 

Od pewnego czasu w rozwijaniu umiejętności interpersonalnych pomaga mu studentka Jess. To przy niej uczy się jak prowadzić rozmowę na zwyczajne tematy i jak odczytywać społeczne sygnały. Zgodnie z ustalonym porządkiem tygodnia ich spotkania odbywają się w wyznaczone dni. Niestety, ten rytm zostaje zakłócony gdy dziewczyna znika, a pierwsze ślady wskazują na to, że miał z tym coś wspólnego jej chłopak Mark. Czy jednak rzeczywiście rozwiązanie okaże się takie proste? A może to Jacob – wielki pasjonat analizy kryminalistycznej – postanowił stworzyć sobie warunki do przeprowadzenia śledztwa, nie przejmując się konsekwencjami, które się z tym wiązały? Tym bardziej, że jedną z jego ulubionych rozrywek jest inscenizowanie miejsc zbrodni i rozwiązywanie kryminalnych zagadek.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy