Artur Pacuła – Gdzie jest korona cara?


Artur Pacuła, Gdzie jest korona cara?, Poligraf, 2015, 302 strony.
Tom 1

Lubię od czasu do czasu sięgać po powieści młodzieżowe z tajemnicą w tle, bo przypominają mi się czasy, kiedy zaczytywałam się w serii sygnowanej nazwiskiem Alfreda Hitchcocka „Przygody Trzech Detektywów”. Lata później podobny klimat poczułam sięgając po jedną z książek Rafała Kosika o trójce przyjaciół – „Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka”, a nie tak dawno miałam okazję rozwiązywać z jeszcze innymi młodymi bohaterami pewną zagadkę w „Magicznej Bibliotece Bibbi Bokken” Josteina Gaardera i Klausa Hagerupa. Po części dlatego właśnie, że lubię obserwować dzieciaki z detektywistycznymi zapędami, sięgnęłam po książkę „Gdzie jest korona cara?” Artura Pacuły. Głównym impulsem był jednak fakt, że jej akcja rozgrywa się w moich rodzinnych stronach i po prostu nie mogłam sobie odmówić przyjemności sprawdzenia, jak znane mi miejsca przedstawił autor.

Czytaj dalej

Patrycja Gryciuk - Plan

Patrycja Gryciuk, Plan, Poligraf, 2013, 575 stron.

Zaczęło się od skojarzenia z książką E. L. James „50 twarzy Greya” – ona niepewna siebie studentka (wprawdzie kierunek inny, ale jednak), on tajemniczy miliarder. Na szczęście stosunkowo szybko to wrażenie dosyć silnego podobieństwa się rozmywa i chociaż nie jest jakoś bardzo odkrywczo jeżeli chodzi o fabułę, to jednak w miarę czytania widziałam już „Plan” jako odrębną i na swój sposób przemyślaną historię. Nie wszystkie jej elementy mnie przekonały, a nawet zdarzały się chwile, gdy nie mogłam się powstrzymać od wymownego przewracania oczami, ale muszę przyznać, że to jedna z tych książek, które tak po prostu całkiem dobrze się czyta.

Anna ma 17 lat i jest młodsza niż większość studentów, ale pomimo pewnego wycofania w kontaktach z innymi, dosyć szybko udaje się jej zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. Oksford wydaje się zupełnie inny niż Wrocław, z którego pochodzi, ale w jej życiu zacznie się dziać tak wiele, że nie będzie miała wiele czasu na tęsknotę za domem. Najpierw pojawia się Lorcan – kolega z uczelni, któremu ewidentnie zależy na Annie, a i ona nie zostaje wobec niego obojętna. Jeden wieczór i spotkanie Siergieja wszystko zmienia – dziewczyna z miejsca się zakochuje i zupełnie nie ma znaczenia, że nowo poznany mężczyzna jest od niej dużo starszy i tak naprawdę nic o nim nie wie.

Zastanawiam się cały czas co stanowiło największy problem w czasie lektury i na myśl od razu przychodzi mi obsadzenie Anny w roli narratorki. Co ciekawie, taki zabieg jest też w pewnym sensie atutem książki, bo pozwala lepiej poznawać myśli głównej bohaterki. Inna sprawa, że czasami opadały mi ręce jak się w nie zagłębiałam. Rozumiem młody wiek i przyjmuje, że ze względu na to lub po prostu taki, a nie inny charakter Anna mogła wszystko mocno przeżywać. Nie zmienia to jednak faktu, że jej reakcje (na przykład rozpływanie się już przy samym spojrzeniu Siergieja) wydawały mi się niejednokrotnie przerysowane. Na szczęście wraz z rozwojem fabuły widać jak Anna się zmienia, dojrzewa i mierzy się z codziennością, która daleka jest od bajki, jakiej poniekąd się spodziewała. Zupełnie nie rozumiałam wprawdzie niektórych jej decyzji, ale akurat pod tym względem ani myślę stawiać się w roli wyroczni – to, że ja nie wyobrażam sobie takiego uczuciowego zaplatania, jakie stało się udziałem głównej bohaterki, nie oznacza, że komuś nie mogło się to przydarzyć.

Niespecjalnie polubiłam Annę, ale doceniam, że autorka stworzyła bohaterkę, która nie była mi obojętna. To byłoby naprawdę dużo gorsze od od braku sympatii. Tworzone postaci mają wywoływać emocje, niekoniecznie zawsze pozytywne, byleby na stronach książki ożywały.

Fabularnie „Plan” mnie nie zaskoczył, ale właściwie na nudę nie mogłam narzekać. Dzieje się sporo, a sama historia mimo pewnej przewidywalności potrafi wciągnąć. Dodatkowo wątek biopaliw stanowi niewątpliwie spore urozmaicenie, co doceniam niezależnie od tego, że nie jest to tematyka, która jakoś mocno mnie intryguje. Zdecydowanie wzbogaca jednak całą powieść i pokazuje, że poza miłosnymi rozterkami autorka chciała przekazać coś jeszcze. Patrycja Gryciuk sprawnie posługuje się piórem, więc jej powieść (poza wspomnianymi wcześniej zgrzytami w narracji) czyta się szybko. Po lekturze tego debiutu daleko mi może do zachwytu, ale jednocześnie widzę w autorce potencjał, który odpowiednio wykorzystany, może dać naprawdę ciekawe efekty.

Garść cytatów:

Nagle nie było niczego więcej. Nikogo więcej. Tylko on i ja”. (s. 50)  

~*~
Książka przywędrowała do mnie od Asi z bloga Niebieska zakładka w ramach akcji Podaj dalej, czyli książka w podróży organizowanej przez Sylwię z bloga Moje spojrzenie na kulturę. Lada dzień powędruje dalej, by dać się przeczytać kolejnej osobie :)

Wyzwanie: Polacy nie gęsi

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy