Matthew Quick - Niezbędnik obserwatorów gwiazd

2.03.2014


Autor: Matthew Quick
Tytuł: Niezbędnik obserwatorów gwiazd
Tytuł oryginału: Boy 21
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 320

W morzu wszechobecnego pustosłowia Finley stanowi swojego rodzaju ewenement – jeżeli nie wie co powiedzieć, po prostu milczy. Nie żongluje słowami jakby to był nic nie znaczące kolorowe piłeczki, a raczej waży każde z nich, w ciszy odnajdując się lepiej niż w mało wartościowych pogawędkach. Woli wyrażać siebie przez grę w koszykówkę, która jest nie tylko pasją, ale i sposobem na skupienie się na jakimś celu i dawanie z siebie tak wiele, jak tylko jest w stanie. Nie jest gwiazdą w swojej drużynie, ale jako rozgrywający czuje, że spełnia się w tej roli najlepiej jak potrafi. Jego zamiłowanie do sportu podziela jedna z niewielu osób w towarzystwie której jego częste milczenie nie stanowi problemu. Erin, bo o niej mowa, to dziewczyna z którą łączy Finleya długo już pielęgnowane uczucie. Czasami zamiast słów wystarczy bowiem wspólne patrzenie w gwiazdy z dachu domu i pewność, że bliska osoba jest obok.

Ostatnia klasa liceum i zbliżający się sezon koszykarski sprawiają, że zarówno Finley jak i Erin ciężko pracują, aby wypaść jak najlepiej. Bellmont nie jest wymarzonym miejscem zamieszkania, chociażby ze względu na wpływy irlandzkiej mafii i niewielkie perspektywy, a to już dobry powód, by szukać innego miejsca na ziemi. Taki plan mają Finley i Erin. Na drodze chłopaka staje jednak nagle ktoś nowy – Russell, a właściwie Numer 21, który będzie miał spory wpływ na życie głównego bohatera. Trener prosi bowiem Finleya, by pomógł nowemu koledze w pierwszych krokach w nowym miejscu. I nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że rodzice Russa zostali zamordowani, on sam twierdzi, że pochodzi z kosmosu, a na dodatek jego zdolności koszykarskie godne są pozazdroszczenia. 

Po „Poradniku pozytywnego myślenia” M. Quicka ciekawa byłam jego drugiej książki – tym bardziej, że spotkała się z nawet bardziej entuzjastycznym przyjęciem niż poprzednia powieść. Przyznam, że po lekturze nie potrafię stwierdzić czy „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” jest lepszy/gorszy, mimo że długo się nad tym zastanawiałam. Jest inny, choć pod pewnymi względami podobny. Ot, taki paradoks. Po raz kolejny ważnym elementem jest sport i to nie tylko jako aktywność fizyczna i sposób spędzania czasu, ale raczej wstęp do czegoś jeszcze ważniejszego. W „Poradniku…” futbol był elementem spajającym rodzinę, w „Niezbędniku…” koszykówka pozwala Finleyowi zapomnieć o tym, co spotkało jego rodzinę w przeszłości. Dla Russella trafianie do kosza ma być natomiast niczym terapia gojąca wciąż świeże rany.

Polubiłam Finleya i dosyć łatwo było mi zrozumieć jego niechęć do rzucania słowami na lewo i prawo bo sama też raczej wolę słuchać niż mówić. Jasne, że czasami to milczenie stanowiło przeszkodę w postawieniu się znajomym czy wyrażaniu swoich uczuć, wobec czego alternatywę stanowiło kłębienie ich w sobie. A jednak ta oszczędność dzielenia się głośno swoimi myślami w jakiś sposób była mi bliska. M. Quick po raz kolejny stworzył powieść, w której nie znajdziecie podanych na tacy emocji, a mimo wszystko podskórnie czytelnik przeżywa z bohaterami kolejny dzień, kolejny trening i kolejne kosmiczne doświadczenie. To książka, w której dominuje prostota, ale w ujmującej formie ,sprawiającej, że „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” czyta się błyskawicznie.

Przyznam, że spodziewałam się nieco innego poprowadzenia niektórych elementów fabuły i w kilku miejscach nie wszystko zgrało się z moimi oczekiwaniami. Trzeba jednak autorowi oddać sprawiedliwość, że dosyć niespodziewanie zaskakuje czytelnika zwrotem akcji, który wiele rzeczy w życiu głównych bohaterów zmieni i przewartościuje. Sama książka wciąga, ale i jednocześnie tak szybko docieramy do ostatniej strony, że pewien niedosyt pozostaje. Mi osobiście brakowało na przykład szerszego nakreślenia Bellmont, które stanowi przecież ważny punkt wyjścia do planów Finleya i Erin. Nie do końca przekonał mnie również motyw irlandzkiej mafii – stanowił ważny punkt całości, a jednak zbyt mało jej w tym wszystkim było, aby czytelnik miał okazję poczuć jej prawdziwy charakter.

Matthew Quick z pewnością tworzy powieści, które zapadają w pamięć i zapewniają spotkanie z ciekawą historią i nietuzinkowymi bohaterami. Napisane  są prostym językiem, bez przesadnego patosu i epatowania emocjami, a przez to wydają się jeszcze bardziej przejmujące. Może rzeczywiście nie są to dzieła wstrząsające czy wybitne, ale jednak mają w sobie niezwykły urok obok którego trudno przejść obojętnie.

Warto pamiętać, że gwiazdach dostrzec można szczególnie dużo gdy zupełnie oddamy się podziwianiu nieba. Żadne słowa nie są wówczas potrzebne.


  Garść cytatów:

Próbowałem udawać, że jej tam nie ma, bo w tamtym czasie udawałem, że nie ma całego świata”. (s. 9)

Wie się tylko tyle, ile ktoś ci pozwoli”. (s. 293)

Zobacz również

14 komentarze

  1. Jak dla mnie "Poradnik pozytywnego myślenia" był koszmarny, nieudany, niedopracowany i schrzaniony konstrukcyjnie = nie rozumiem zachwytu nad nim. Tym bardziej boję się czytać "Niezbędnik...", bo skoro "Poradnik..." mi się już nie podobał, to nie sądzę, żeby nagle autor się tak bardzo zmienił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz jak to różnie się odbiera tę samą książkę - mi "Poradnik..." zdecydowanie się podobał :) Tak sobie myślę, że skoro Tobie nie przypadł do gustu to nie jestem pewna czy "Niezbędnik..." Cię usatysfakcjonuje :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawią mnie obie książki Quicka! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się po sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna dobra recenzja tej książki. Muszę w końcu zakręcić się nad tym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, Kasiu - jak ty świetnie piszesz. Nie mogę czasami wyjść z podziwu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu! Naprawdę mi miło, tym bardziej, że nie zawsze łatwo zamienić w tekst odczucia po przeczytanej książce :)

      Usuń
  5. O, no widzisz, a ja znów trafiałem na recenzje, gdzie autorzy pisali, że druga książka jest gorsza ;) Sam się póki co wstrzymuje, kilka gustopodobnych czytelników mi odradzało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To proza przyjemna, przynajmniej w moim odczuciu :) bez wielkiego boom, ale jednak dobrze się czyta :) wiadomo jednak, że nie ma co się zmuszać - jak nie jesteś pewny czy masz ochotę po nią sięgnąć to warto się wstrzymać - a nóż kiedy indziej Cię skusi :)

      Usuń
  6. Postanowiłam obejrzeć film, bo na książkę na razie nie mam czasu ;)
    Dopiero po obejrzeniu się zobaczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co się orientuje to jest filmowa wersja, ale "Poradnika..." , a"Niezbędnik..." jeszcze się jej nie doczekał :)

      Usuń
  7. Zdaje się być całkiem ciekawa ;)

    Pozdrawiam,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mi się ta książka bardzo podobała. Zdecydowanie najlepsza jaką czytałam w tym roku. Dużo lepsza od Poradnika. Jestem pod wrażeniem kunsztu pisarskiego Quicka!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak na razie gromadzę jego książki i ich nie czytam, mimo że bardzo bym chciała. W tym roku studia tak bardzo dają mi w kość, że właściwie poza książkami do recenzji nie mam już za bardzo chwili, by sięgnąć po coś innego. A szkoda, może warto byłoby poobserwować gwiazdy:)))

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy