Camilla Läckberg – Syrenka

4.03.2018


Camilla Läckberg, Syrenka [Sjöjungfrun], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2016, 488 stron.

Nie po raz pierwszy (i z pewnością nie ostatni) Camilla Läckberg sięga po wydarzenia z przeszłości, by pokazać, że można próbować o nich zapomnieć i udawać, że to, co budzi nieprzyjemne uczucia nie miało miejsca. Problem w tym, że mijające lata zazwyczaj wcale nie zacierają niechcianych wspomnień, które potrafią upominać się o uwagę i rozliczenie z ogromną siłą. Taką, która może nawet nieść ze sobą śmierć.

Do drzwi Christiana Thydella właśnie zapukał sukces, ale za pośrednictwem listów z pogróżkami wślizgnęła się też przez nie przeszłość. Mężczyzna wydał książkę, która została świetnie przyjęta przez krytyków i może mu otworzyć drzwi do wielkiej kariery, ale ta perspektywa blednie w zderzeniu z pełnymi urazy i nienawiści wiadomościami. Czy zaginięcie przed kilkoma miesiącami jego przyjaciela Magnusa ma z tym wszystkim jakiś związek?

Szwedzka autorka tym razem bardziej niż w „Niemieckim bękarcie” trzyma się teraźniejszości, ale i w „Syrence” pozwala sobie na retrospekcje, które wprowadzają dosyć niepokojącą atmosferę. Na początku nie wiadomo, których bohaterów dotyczą i jak się mają do aktualnych wydarzeń, ale pokazują, że Camilla Läckberg świetnie radzi sobie z wejściem w umysł dziecka. Z czasem można się domyślić więcej, ale i tak trzeba długo poczekać aż wszystkie elementy układanki wskoczą na swoje miejsce.



Nie będę ukrywała, że trochę się zmartwiłam, gdy okazało się, że autorka znowu zatrzymuje Erikę w domu - tym razem spodziewa się ona bliźniaków i jest już w zaawansowanej ciąży. Jej postać wydaje się więc początkowo jakby ociężała i to nie tylko ze względu na zbliżający się termin porodu. W poprzednim tomie cieszyłam się, że ta bohaterka wróciła do gry, bo chociaż nie pracuje w policji, to zdecydowanie ma nosa do rozwiązywania kryminalnych spraw. Na szczęście po rozczarowującym w tej kwestii początku „Syrenki” później jest już trochę lepiej i Erica dosyć wyraźnie angażuje się w sprawę Christiana. Tym bardziej, że wspierała go mocno w pisaniu książki. Patrick jak zawsze zgromadzi wszystkie swoje siły, by rozwikłać zagadkę i kolejne spotkanie z nim ponownie pokazało mi, że darzę go dużą sympatią. Inni pracownicy komisariatu jak zawsze mają istotny wkład w rozpracowanie sprawy – każdy na jakimś jej etapie wykazuje się swoimi umiejętnościami. Może tylko Mellberg jak zawsze więcej się mądrzy niż pracuje, ale akurat oddanie pałeczki podwładnym zdecydowanie wpływa na korzyść śledztwa.

Są takie serie książkowe po które sięgam z przyjemnością i ta o Fjällbace zdecydowanie do nich należy. Przyzwyczaiłam się, że Camilla Läckberg część kryminalną opakowuje dużą ilością wątków obyczajowych i teraz już wiem (gdy swoją przygodę rozpoczynałam od „Latarnika”, nie byłam na to przygotowana), czego mogę się spodziewać. I naprawdę dobrze się w jej powieściach odnajduje.



Przewracałam w „Syrence” kolejne strony z zainteresowaniem, obserwowałam jak rozwija się akcja, głowiłam się nad tym, kto, co i dlaczego. Pod koniec wymyśliłam sobie dwa prawdopodobne scenariusze wydarzeń i jeden z nich okazał się w dużej mierze trafiony. Pewnie, że wolałabym zostać całkowicie zaskoczona, ale szwedzka pisarka jest jedną z niewielu, u których ten brak końcowego szoku jakoś mi szczególnie nie doskwiera. Być może dlatego, że mimo wszystko poszczególne wątki ostatecznie tak zgrabnie się ze sobą splatają, a pomysły na kolejne historie są na tyle interesujące, że w trakcie czytania nie czuję nudy. Ach, i jakoś przyjemnie wraca mi się do klimatu niewielkiego miasteczka i poznanych wcześniej bohaterów. I już się cieszę na kolejne spotkanie.


 Garść cytatów:

Człowiek nigdy nie wie wszystkiego o drugim człowieku”. (s. 55)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Saga o Fjällbace

                              

Zobacz również

17 komentarze

  1. Uwielbiam Lackberg. Ta część jest jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A przede mną dopiero twórczość tej pani :D
    Ehhh... i aż sama nie wiem - najpierw Mróz czy Lackbert?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postawiłabym na Lackberg, ale w sumie dlatego, że książek Mroza jeszcze nie znam :))

      Usuń
  3. O autorce słyszałam, ale jeszcze nie przeczytałam żadnej jej książki. Sporo tomów więc przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dużo czytania, ale i dużo ciekawych historii :)

      Usuń
  4. Ja również nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale mam ochotę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przede mną lektura "Niemieckiego bękarta", dopiero potem sięgnę po "Syrenkę", ale już jestem niezadowolona z faktu, że autorka tak lekceważy Erikę. Ciągle tylko dzieci i kolejne ciąże, a przecież po pierwszym tomie to ona wydawała się główną postacią. Jakoś mi tak szkoda, że pisarka zmarginalizowała żeńską postać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała seria jeszcze przede mną. Mam na nią ogromną ochotę, a pikanterii dodaje każda pozytywna recenzja przeczytana na Twoim blogu. Czekam jednak na takie czasy, kiedy będę mogła spokojnie zasiąść w fotelu i zatopić się z lekturze. Na chwilę obecną to niemożliwe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie lista książek do przeczytania jest szalenie długa :) Znam to! Trzymam kciuki żebyś kiedyś dała Lackberg szansę :)

      Usuń
  7. Ta seria mnie kusi już od dawna i sama nie wiem dlaczego jeszcze po nią nie sięgnęłam. Chciałabym to niedługo zmienić i poznać książki tej autorki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj - może i Ty z przyjemnością będziesz sięgała po kolejne tomy :)

      Usuń
  8. Bardzo chciałabym przeczytać tą serię, tak szczerze, ale ilość książek w niej mnie przeraża. Mam tylko Księżniczkę z lodu, może w końcu mi się uda:) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj najpierw pierwszy tom i wtedy zdecydujesz czy styl autorki Ci odpowiada :)

      Usuń
  9. Już bardzo wiele słyszałam na temat tych książek, co prawda mam pierwszą część w domu, przeczytałam połowę i rzuciłam ją w kąt. Nie wiem czemu, jakoś mnie nie zaciekawiła.
    Dodaję bloga do obserwowanych.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/powrot-do-domu-allan-stratton.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może proza Lackberg zwyczajnie Cię nie przekonuje - tak też może być :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy