Camilla Läckberg - Kukułcze jajo

6.02.2024



Camilla Läckberg, Kukułcze jajo [Gökungen], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2023, 544 strony.

Byłam pewna, że będę chciała przeczytać "Kukułcze jajo", czyli jedenasty tom (kiedy to się stało?!) serii o Fjällbace. Zdążyłam się przywiązać do bohaterów i klimatu, który tworzy w swoich powieściach Camilla Läckberg. A jednak cztery lata, które minęły od ostatniego spotkania ("Czarownica") sprawiły, że niewiele szczegółów z niego pamiętałam, mimo że było ono udane (to akurat pamiętam :)). Trochę więc z obawami, czy nie będę czuła się zagubiona, zasiadłam do lektury. I wiecie co? Czytało mi się tę książkę tak dobrze, jakby żadnej przerwy nie było.

W jednym miejscu trwa elegancka impreza, a w tym samym czasie, w galerii tuż obok, ginie człowiek, który zresztą był na to złote wesele zaproszony. Rolf został zamordowany, gdy przygotowywał swoją wystawę fotografii. Czy chodziło o to, że jego prace były dosyć cenne i ktoś chciał je ukraść? A może ma to związek z dziwnym zachowaniem mężczyzny w ostatnim czasie i konfrontacją z tym, czego tak długo unikał?

Patrik Hedström jak zwykle z pełnym zaangażowaniem dowodzi dochodzeniem, starając się nie zamykać na żadne rozwiązanie. Przyznaję, że miło mieć do czynienia z osobą, która widać, że wie co robi i nie jest przy tym kolejnym policjantem przygniecionym problemami z samym sobą. Przyjemnie obserwowało mi się to metodyczne podejście do sprawy i zespół, który naprawdę sprawnie działa. I komendant Mellberg tym razem nie wciska się wszędzie ze swoimi złotymi radami i "doświadczeniem", ale tu akurat przyczyna nie tkwi w zmianie jego charakteru, a czymś innym. Doceniam, gdy autorka pokazuje jego postać od nieco innej strony.



Erica w tym czasie próbuje zebrać informacje o temacie, który podsunęła jej w trakcie wspomnianej wcześniej imprezy żona Rolfa. Podobno w latach osiemdziesiątych miało miejsce niewyjaśnione morderstwo, które mogłoby być dobrym tematem na książkę. W przypadku Eriki dobrze było ją zobaczyć trochę odklejoną od gromadki dzieci, które tym razem nie zdominowały aż tak tego tomu.

Czuję wobec bohaterów dużą sympatię i każde spotkanie z nimi sprawia mi sporą frajdę. Nie inaczej było tym razem, tym bardziej, że mimo przerwy, którą mieliśmy, od razu, bez żadnego problemu wskoczyłam w ich codzienność. Będąc we Fjällbace i jej okolicach czuję się już jak u siebie i to sprawia, że zawsze chętnie tam wracam. Kiedyś powiedziałabym, że ta seria jest mocno obyczajowa i trochę prawdy w tym jest, ale dziś nie mam już poczucia, że życie bohaterów dominuje nad stroną kryminalną. Jest istotne, nie przeczę, ale autorka potrafi zachować odpowiedni balans. 

Nie zmienia to faktu, że przy tylu tomach serii (wskoczyliśmy już na -naście!) bywają mniej i bardziej angażujące historie i zawsze nieco się obawiam jak będzie tym razem. Na szczęście w "Kukułcze jajo" wsiąknęłam z miejsca i bardzo szybko mi się je czytało. Schemat był taki, jak zwykle, czyli przeplatanie się przeszłości z teraźniejszością (lubię ten motyw), a kryminalna zagadka okazała się zajmująca i ciekawa. Miałam kilka scenariuszy w głowie, a ostatecznie większość elementów ułożyłam sobie o 20-30 stron za szybko, żeby Läckberg udało się mnie solidnie zaskoczyć. Bawiłam się jednak zdecydowanie dobrze i cieszę się, że najnowsza powieść nie przerwała trwającej od kilku tomów dobrej passy.


 Garść cytatów:

"Sztorm i tak zrobi, co będzie chciał. Niezależnie od tego, czy będziesz patrzył, czy nie". (s. 182)

~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
[współpraca reklamowa]

PS Nie polecam czytać opisu z tyłu okładki, bo moim zdaniem zdradza zbyt wiele, między innymi jedno wydarzenie z połowy książki :)

Saga o Fjällbace

                              

Zobacz również

7 komentarze

  1. Muszę wreszcie poznać twórczość tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Ostatnio podsunęłam tę serię mężowi i na razie mu się podoba :)

      Usuń
  2. Najważniejsze, że kryminalna zagadka okazała się zajmująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, i o dziwo, mimo że to już jedenasty tom, autorka nadal potrafi stworzyć ciekawą kryminalną zagadkę :)

      Usuń
  3. Też lubię, kiedy przeplata się przeszłość z teraźniejszością, a ten cykl uważam za jeden z lepszych w literaturze. Przyznam jednak, że Erika mnie czasem drażni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właściwie nie drażni, na szczęście :) Bardziej mi nie leży to, ja wiele miejsca często zajmują wątki związane z dziećmi.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy