Donato Carrisi – Hipoteza zła

16.03.2020


Donato Carrisi, Hipoteza zła [L'ipotesi del male], tłum. Jan Jackowicz, Albatros, 2016, 480 stron.
Mila Vasquez, tom 2.


Mila Vasquez niemal codziennie patrzy na zdjęcia zaginionych osób i chociaż o miejscu, w którym się one znajdują mówi się Przedpiekle (co nie napawa specjalnym optymizmem na rozwiązanie spraw), to czasami zdarza się, że ktoś po latach wraca. Tylko dlaczego morduje kilka osób, zostawiając z kilkuosobowej rodziny przy życiu tylko chłopca, by dokładnie opisał zabójcę policjantom i wyjawił jego tożsamość? Szybko okaże się, że to nie jedyny taki przypadek, a śledztwo będzie musiało nabrać rozpędu, by nie dopuścić do kolejnych zbrodni.

Wspominałam ostatnio - przy pierwszym tomie tej serii, czyli  Zaklinaczu”- że Donato Carrisi zdołał mną nieźle potrząsnąć, tworząc tak pokręconą i zaskakującą historię. Czuję, że „Hipoteza zła” nie wzbudziła może we mnie równie wielkiego zachwytu, ale mimo to również ta powieść włoskiego pisarza bardzo przypadła mi do gustu.



Minęło kilka lat od sprawy Zaklinacza i chociaż zostawiła ona po sobie niezatarty ślad, to Mila stara się robić to, co potrafi najlepiej – odnajdywać zaginione osoby. Nic więc dziwnego, że to do niej zwraca się wydział kryminalny, gdy okazuje się, że ktoś taki po kilkunastu latach dokonał zbrodni i zostawił wskazówki, którymi należałoby podążać. Główna bohaterka to postać o tyle nietypowa, że nie potrafi odczuwać empatii – nie oznacza to, że nie towarzyszą jej silne emocje, ale akurat postawienie się w sytuacji kogoś innego zdaje się być poza jej zasięgiem. Można ją uznać za dosyć nieprzystępną w relacjach z ludźmi, ale czytelnik pokonuje ten dystans, obserwując ją w różnych sytuacjach i widząc jak walczy ze sobą i jednocześnie o to, by rozwiązać tę nietypową kryminalną zagadkę.

Zauważyłam już wcześniej, że Carrisi lubuje się w kreowaniu takich niejednoznacznych postaci (świetnym tego przykładem jest Marcus z serii Paenitentiaria Apostolica) i dzięki temu, nie tylko jest ciekawiej, ale też nie do końca wiadomo czego się po nich spodziewać. Zresztą tak naprawdę pisarz buduje wrażenie, że nikomu z pojawiających się na kartach bohaterów nie należałoby bezwarunkowo ufać, dlatego przy czytaniu „Hipotezy zła” starałam się być szczególnie czujna. Pomogło tylko częściowo, bo i tak włoskiemu pisarzowi udało się mnie kilka razy zaskoczyć. Czułam jednak trochę mniej napięcia niż przy poprzednim tomie, chociaż pod koniec akcja naprawdę mocno się zagęściła i jeszcze ostatnie strony zdołały wywołać we mnie dreszcz.



Szalenie lubię pomysłowość autora w tworzeniu fabuły i długie trzymanie mnie w niepewności dotyczącej tego, co tak naprawdę kryje się za całą sprawą i poszczególnymi wątkami. „Hipoteza zła” to kolejny przykład pokazujący także to, że Donato Carrisi sięga po motywy, które nie tylko mają wciągać i stanowić świetną rozrywkę, ale też wciskają się w umysł jako dylematy nie mające jednoznacznej odpowiedzi. Doceniam takie przemyślane thrillery w szczególny sposób i to takie historie siedzą mi w głowie dłużej.


  Garść cytatów:

Bez względu na to, jak daleko się ucieknie, dom jest miejscem, które podąża za nami wszędzie tam, gdzie idziemy”. (s. 60)

Nieskończenie mały świat to stan, do stworzenia którego dąży każdy, kto czuje się nieszczęśliwy (…) (s. 65)

Poza tym, książki stanowiły antidotum przeciwko milczeniu, ponieważ wypełniały umysł słowami niezbędnymi do zapełnienia pustki pozostawionej przez ofiary. Ale przede wszystkim umożliwiały ucieczkę. Były jej sposobem na zniknięcie. Zagłębiała się w lekturze i cała reszta, łącznie z nią samą, przestawała istnieć. W książkach mogła być kimkolwiek. Co było równoznaczne z tym, że stawała się nikim”. (s. 76)

Zaczyna się znikać dużo wcześniej, nim zniknie się na dobre”. (s. 80)

Wszystko jest takie, jakim się wydaje, nic nie jest takim, jakim się wydaje”. (s. 88)

Dzień poprzedzający koniec świata jest zazwyczaj spokojny. (…) Czasami świat kończy się dla wszystkich. Czasami tylko dla niektórych”. (s. 166)

Także to, co niebezpieczne, może wydawać się piękne”. (s. 217)

Przecież nieszczęścia innych interesują nas tylko o tyle, o ile odbijają nasze własne”. (s. 349)

Mila Vasquez

         


Zobacz również

9 komentarze

  1. Czuję się mocno zaintrygowana tą książką. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, Agnieszko, zacząć od Zaklinacza - pierwszego tomu :)

      Usuń
  2. Zdecydowanie to książka dla mnie, lubię takie lektury, które trzymają w niepewności i są nieprzewidywalne. Do tego niejednoznaczne postacie - to jest to! Będę miała na uwadze tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszego tomu jeszcze nie poznałam, ale myślę, że to seria dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że autorowi nie brakuje pomysłów i potrafi zaskoczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej zachęcasz mnie, abym sięgnęła po autora :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy