Håkan Nesser – Człowiek bez psa

10.05.2021


 Håkan Nesser, Człowiek bez psa [Människa utan hund], tłum. Maciej Muszalski, Czarna Owca, 2021, 456 stron.
Inspektor Barbarotti, tom 1.

Przyznaję, że z książkami Håkana Nessera mam dosyć niejednoznaczną relację. Z jednej strony zazwyczaj znajduje w nich coś, co do mnie w jakiś szczególny sposób trafia, a z drugiej zawsze pojawiają elementy, które nie pozwalają mi nie wtrącić tu i ówdzie jakiegoś znaczącego „ale”. Kiedy jednak postawiłam sobie na szali różne emocje, które wywołały we mnie dotychczas czytane tytuły szwedzkiego pisarza („Żywi i umarli w Winsford”, „Jedenaście dni w Berlinie”, „Oczy Eugena Kallmanna”, „Intrigo”, „Stowarzyszenie Leworęcznych”), to doszłam do wniosku, że lubię jego prozę i nadszedł wreszcie czas na sięgnięcie po serię kryminalną o inspektorze Barbarottim, z której jest dosyć znany. I może dobrze, że kilka lat temu swojej przygody z autorem nie zaczęłam od „Człowieka bez psa”, bo wcale nie mam pewności, czy chciałabym ją wówczas kontynuować.

Rodzinny zjazd u Hermanssonów z okazji sześćdziesiątych piątych urodzin Karla-Erika zdaje się w większości uczestników nie budzić specjalnego entuzjazmu. Można by było założyć, że atmosferę psuje świadomość, że Robert – jego syn – w ostatnim czasie zyskał wątpliwą sławę, ale tak naprawdę to tylko kropla w morzu wzajemnych niedopowiedzeń, głęboko skrywanych pretensji i wewnętrznych rozterek. A kiedy wymuszone świętowanie zastąpi tajemnicze zaginięcie, zrobi się jeszcze bardziej nieswojo.



Często to powtarzam, ale naprawdę jestem cierpliwym czytelnikiem. Nie przeszkadza mi, kiedy akcja rozwija się powoli i dopiero po dłuższym czasie różne wątki nabierają tempa. Poznałam już zresztą Håkana Nessera od tej strony i nie byłam zdziwiona, kiedy zrozumiałam, że w „Człowieku bez psa” przyjdzie mi poczekać na rozwój wydarzeń. Nie spodziewałam się jednak, że potrwa to na tyle długo, że zacznę się zastanawiać czy aby na pewno mam do czynienia z powieścią kryminalną. Rozumiem zamysł skupienia się najpierw na relacjach rodzinnych, bo to one w gruncie rzeczy stanowią trzon tej powieści, ale to nie zmienia faktu, że w pewnym momencie poczułam się znużona i zniecierpliwiona oczekiwaniem na pojawienie się inspektora Barbarottiego i tego, co z jego postacią się wiąże.

Możliwe, że miałabym więcej zrozumienia, gdyby okazało się, że kiedy wreszcie pojawia się wątek kryminalny, to ma on taką siłę rażenia, że ma się poczucie, że warto było czekać. Problem jednak w tym, że śledztwo toczy się ospale, bez większego polotu, a zagadka jest nią chyba tylko dla policji i bohaterów, bo zdecydowanie nie dla czytelnika. Przez dłuższy czas nie ma wprawdzie pewności co się tak naprawdę wydarzyło, ale tak łatwo jest się tego domyślić, że wydaje się, że autor wcale nie miał zamiaru postawić na zaskakujące zakończenie.



Nie porwała mnie pierwsza część serii o inspektorze Barbarottim i obawiam się, że gdyby to było moje pierwsze spotkanie z Håkanem Nesserem, to kolejne stałoby pod dużym znakiem zapytania. Dostrzegłam wprawdzie w „Człowieku bez psa” umiejętność autora do wgryzania się w umysły postaci i pokazywania targających nimi sprzeczności, co zdecydowanie doceniam, ale ani nie zdołałam się na razie przywiązać do głównego bohatera, ani nie byłam usatysfakcjonowana wątkiem kryminalnym. Lubię styl szwedzkiego pisarza i pewnie dlatego nie było też tak, że przewracałam kolejne strony pełna zniechęcenia, ale o wielkim entuzjazmie też nie mogę mówić. Miałam przez jakiś czas nadzieję, że autor nie postawi na najbardziej oczywiste rozwiązania i czymś mnie zaskoczy, ale i pod tym względem się zawiodłam. Były takie momenty, kiedy powieść wskakiwała na chwilę na intrygujące tory i są elementy, które mi się podobały, ale to zdecydowanie za mało, żeby uznać to spotkanie za szczególnie udane.


  Garść cytatów:

(…) pewne rzeczy po prostu wydają się lepsze, kiedy widzimy je z oddali i w wyobraźni”. (s. 195)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.  
Inspektor Barbarotti

Zobacz również

10 komentarze

  1. Hmm nie czytałam. W najbliższym czasie raczej nie zajrzę, gdyż nie starczy mi na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam w planach tej serii, ale po inne książki autora może kiedy sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, może okaże się, że jego pióro do Ciebie przemawia? :)

      Usuń
  3. Na ten moment, chyba nie starczy mi czasu na nową serię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, Agnieszko. Też staram się ograniczać rozpoczynanie nowych serii i próbuję skupić się na tych zaczętych, ale wychodzi różnie :)

      Usuń
  4. Nie znam autora, ale na ten moment nie planuję poznawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przy jakiejś innej książce autora będzie okazja, by Cię do niego zachęcić. Kto wie :)

      Usuń
  5. To może spróbuj sięgnąć po cykl o Van Veeterenie? Tam zagadki kryminalne pojawiają się o wiele szybciej, a i śledztwa toczą się żwawiej, choć też nie całkiem żwawo, bo zagadki nie należą do najłatwiejszych, a policjanci często nie wiedzą, co mają robić. Nesser nie tworzy genialnych policjantów, tylko takich, którzy potrafią się pomylić, często mają różne wątpliwości, no i dużo rozmyślają na tematy moralne. Mnie to akurat się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie po ten drugi cykl też sięgnę, ale Barbarottiego na pewno nie skreślam :) Tym razem się z Nesserem nie zgraliśmy, ale czuję wobec jego książek sporo sympatii.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy