Amor Towles – Lincoln Highway

7.08.2022



Amor Towles, Lincoln Highway [The Lincoln Highway], tłum. Anna Gralak, Znak Literanova, 2022, 556 stron.

Emmett doskonale rozumie, że wystarczy moment, jedna decyzja, by życie zupełnie zmieniło kierunek. Poddał się karze za to, co zrobił i teraz wraca do domu, by w wieku osiemnastu lat mierzyć się z codziennością pełną wyzwań. Czeka na niego ośmioletni brat, którym musi się zająć i to w sytuacji, gdy rodzinną farmę po śmierci ojca właśnie przejmuje bank. Chłopak ma jednak w głowie całkiem solidny plan i niebieskiego studebakera, do którego mogą wsiąść i wyruszyć w drogę. Problem w tym, że niemal od początku nic nie będzie szło tak, jak to sobie założył.

„Lincoln Highway” to zdecydowanie powieść drogi, w której bohaterowie pod różnymi względami dojrzewają, zmieniają się i uczą. Lekcje, których dostarczają im kolejne wydarzenia czasami są bolesne, ale bywają też zabawne i dające nadzieję. Nie zawsze pierwotne założenia okazują się możliwe do spełnienia, a że los lubi być przewrotny, to przeszkód na trasie nie będzie brakowało. Jest więc ciekawie i zajmująco, ale jednocześnie jest jakaś niespieszność w tej książce i być może to sprawia, że miałam poczucie, że trzeba mieć na nią odpowiedni nastrój, że nie da się przez nią ot tak przepłynąć, w mgnieniu oka.

Dobrze odnalazłam się w towarzystwie Emmetta i Billy’ego i przyznaję, że to z nimi miałam ochotę spędzać najwięcej czasu. Oboje wzbudzili moją sympatię i od początku chciałam, żeby udało im się zrealizować cel. Inni bohaterowie, w tym szczególnie Duchess, przez dłuższy czas jawili mi się jako przeszkoda w podróży i kiedy narracja skupiała się na nich, to miałam ochotę przejść jak najszybciej dalej. Zrozumiałam z czasem jednak, że gdyby kogoś w całej tej plejadzie postaci stworzonych przez autora zabrakło, to cała historia by na tym straciła. Każdy jest tu po coś – czasami jako kreacja konkretnych wad i przywar, innym razem jako czynnik, dzięki któremu nigdy nie wiadomo jak dalej potoczy się ta podróż.



Nie będę udawała, że wiem wiele o Stanach Zjednoczonych lat 50. XX wieku, ale zakładając, że Amor Towles oddał ten okres historii w „Lincoln Highway” w sposób autentyczny, to naprawdę miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie. Jest barwnie i przekonująco, ale jednocześnie nie jest nachalnie i przesadnie.

„Lincoln Highway” to powieść, w której na pewno nie każdy się odnajdzie. Sama łapałam się na tym, że były takie drobne momenty, kiedy czułam się tą podróżą nieco znużona. Przez większość czasu jednak czerpałam z niej przyjemność, odkrywając, że Amor Towles operuje niezwykle plastycznym językiem (ukłon także w stronę tłumaczki - Anny Gralak) i zdołał mnie przenieść do czasów i miejsc, którym wcześniej nie poświęcałam zbyt wielu myśli, a które okazały się warte uwagi i zajmujące. To jedna z tych książek, w których naprawdę można poczuć się częścią zwykłej-niezwykłej przygody, z wyrazistymi bohaterami u boku i dawką niecodziennych wydarzeń.


  Garść cytatów:

Ojciec powiedział tamtego wieczoru z bolesną dobitnością, że niszczenie książek jest dla niego równoznaczne z przyjęciem barbarzyńskich zwyczajów. Oznaczało wymierzenie ciosu w najświętsze i najszlachetniejsze z osiągnięć człowieka – w zdolność zapisywania swoich najwspanialszych myśli i opinii, tak by można było się nimi dzielić przez wieki”. (s. 38)

(…) dobro zaczyna się tam, gdzie kończy się konieczność”. (s. 108)

Pogarda dla drugiego człowieka, mawiał jego ojciec, zakłada, że wiesz tak dużo o jego losie, o jego zamiarach, o jego poczynaniach – zarówno tych publicznych, jak i prywatnych – że możesz ustawić jego charakter naprzeciwko swojego bez obaw o to, że wyciągniesz błędne wnioski”. (s. 202)

„- Tylko czytałem.
Aha, pomyślałem, zauważając róg książki wystający spod fałdów pościeli. Powinienem był się domyślić. Stary nieszczęśnik cierpiał na najbardziej niebezpieczne uzależnienie ze wszystkich”.  (s. 248)

Bo dopiero gdy zobaczysz, że jesteś naprawdę opuszczony, pogodzisz się z tym, że przyszłość leży w twoich i tylko twoich rękach”. (s. 328)

~~*~~

Zobacz również

10 komentarze

  1. Interesująca. Dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że na tę ksiązkę muszę znaleźć odpowiedni czas i mieć także odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze zastanowię się nad lekturą tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, Agnieszko :) Trzeba czuć impuls, by po dany tytuł sięgnąć.

      Usuń
  4. Bardzo lubię historie osadzone w innych latach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardziej ciągnie na przykład do XIX-wiecznego Londynu, ale i tutaj się całkiem nieźle odnalazłam :)

      Usuń
  5. Przekonałaś mnie, chętnie sięgnę po ten tytuł!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy