Donato Carrisi - Edukacja motyli
23.10.2025Nie będzie żadnym zaskoczeniem jeśli napiszę, że Donato Carrisi to jeden z moich ulubionych pisarzy i gdy pojawia się jakaś jego nowa książka, to nie zastanawiam się czy ją przeczytam, ale kiedy. Kolejne spotkania obarczone są jednak dosyć wysokimi oczekiwaniami, bo mimowolnie liczę na tak silne emocje, jakich dostarczyły mi jego powieści, które znajdują się w mojej osobistej topce - „Zaklinacz”, „Dom głosów”, i „Trybunał dusz”. I czasami zdarza się, że chociaż nowa historia jest naprawdę dobra, to u mnie mimo wszystko pojawia się po lekturze pewien niedosyt i przekonanie, że autor potrafi jeszcze lepiej. Tak właśnie mam z „Edukacją motyli”.
Mogłaby sobie wmawiać, że jej sześcioletnia córka zaginęła, bo nie znaleziono ciała, ale tak naprawdę to byłyby tylko złudzenia, prawda? Pożar, który wybuchł w trakcie obozu narciarskiego w pensjonacie w szwajcarskim miasteczku Vion nie miał litości dla małej dziewczynki i nie miał dla jej matki, która musiała poradzić sobie ze stratą. Problem w tym, że rok po tragicznych wydarzeniach Serena otrzymuje od kogoś sms z linkiem, który wywraca wszystko do góry nogami, a ją zmusza do wyjścia ze znieczulającej bańki, zafundowanej przez alkoholowo-lekowy koktajl.
Donato Carrisi postawił tym razem na bohaterkę, do której trudno jest się zbliżyć, w tym sensie, że zdaje się być takim samowystarczalnym, samotnym atomem - doskonała w pracy i kontrolująca codzienność w każdym możliwym aspekcie. Nieplanowana ciąża wymyka się temu obrazowi, ale to tylko rysa na ideale, bo Serena za punkt honoru bierze sobie zapewnienie córce wszystkiego, co najlepsze. I tylko fakt, że tak naprawdę nie chciała tego dziecka i nie potrafi okazywać Aurorze uczuć jest pewnym utrudnieniem. Ciekawa to perspektywa, gdy macierzyństwo odarte zostaje z lukru i łączy się z faktem, że nie każda kobieta pragnie być matką i może się w tej roli nie do końca odnajdywać. Jednocześnie w Serenie zobaczyć można osobę, która po zderzeniu z tragedią zamyka się w wyobrażeniu tego, jak świetnie sobie ze stratą córki poradziła, nie dostrzegając, że tak naprawdę ledwo unosi się na powierzchni.
„Edukacja motyli” wrzuciła mnie w wir domysłów na temat tego, co tak naprawdę wydarzyło się w czasie pożaru pensjonatu i zmusiła do przyglądania się podejrzliwie każdej z postaci. To uczucie, że nie można ufać nikomu zdecydowanie się w tej historii sprawdziło, tym bardziej, że ciągle odnosi się wrażenie, że świadkowie nie mówią wszystkiego, a Serena nie jest w Vion mile widziana ze swoimi pytaniami i prywatnym śledztwem. Ta aura niepokoju gęstnieje ze strony na stronę i wzmaga ciekawość wobec rozwiązania zagadki. Kolejne wydarzenia wydzierają resztki poczucia bezpieczeństwa i kontroli bohaterki nad sytuacją i wcale nie wiadomo czy prawda okaże się wybawieniem.
Dla mnie spotkanie z tą powieścią nie jest pytaniem o to, czy to kolejny dobry thriller psychologiczny autora (bez wątpienia tak!), ale raczej o to, czy „Edukacja motyli” zostawiła mnie z poczuciem, że Carrisi znowu totalnie namieszał mi w głowie, po drodze wywołując napięcie nie do wytrzymania, by na końcu zrzucić bombę w postaci odjechanego (ale gruntownie przemyślanego) zakończenia. I tu pojawia się ten niesławny niedosyt, który nie pozwala mi stwierdzić, że rzeczywiście tak było. A jeśli miałabym wskazać, co go wywołało, to były momenty, kiedy emocje jakoś opadały, szczególnie wtedy, gdy okazało się, że rozwiązanie zagadki nie było wystarczająco zaskakujące i nie wywróciło do góry nogami nic, co sobie wcześniej poukładałam.
„Edukacja motyli” to naprawdę dobra powieść, którą warto przeczytać, ale muszę to powtórzyć - Donato Carrisi potrafi lepiej, potrafi bardziej.
Garść cytatów:
„- Książki są jak ludzie - dodał. - Czasem nie są tym, na co wyglądają. Czasem kryją tajemnice”. (s. 187)
„Najlepszy sposobem ukarania człowieka za egoistyczne pragnienie jest spełnienie go, gdy jest już za późno”. (s. 189)
„Tajemnicą dobrych książek jest to, że nigdy nie kończą się wraz z ostatnią stroną. Wciąż brzmią ci w głowie niczym urzekająca muzyka”. (s. 326)





4 komentarze
Nie poznałam jeszcze twórczości tego autora, ale skoro jest to Twój ulubiony pisarz, to ta rekomendacja kusi mnie do tego, aby sięgnąć po jego książki.
OdpowiedzUsuńWstyd mi, że jeszcze nie czytałam żadnej jego książki.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie poznałam książek tego autora. Musze zmienić ten stan rzeczy.
OdpowiedzUsuńZ tym ostatnim cytatem bardzo się zgadzam. :) A tego autora jeszcze nie znam. Ponieważ ciekawi mnie obraz macierzyństwa przedstawionego w tej książce i nie wymagam, by zakończenie było bardzo zaskakujące, chętnie sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)