Miałam gdzieś z tyłu głowy, że "Nocne czuwanie" to może być historia, która mnie poruszy. Takie przynajmniej zagnieździło się we mnie przeczucie, gdy kiedyś natknęłam się na nią w kilku miejscach. Znacie to? Czytacie gdzieś o jakiejś książce i w środku pojawia się taki impuls, który mówi wam, że koniecznie musicie zapisać ten tytuł, że to wszystko brzmi jak coś dla was. I czasami rzeczywiście okazuje się później, że poznana opowieść cudownie z wami rezonuje, wpisuje się w wasze doświadczenia lub po prostu trafia wam do serca. Bywa też jednak tak, że taka książka nie porusza was tak mocno, jak się tego spodziewaliście, chociaż czujecie, że kogoś innego może nie raz i nie dwa poważnie szarpnąć od środka. Cóż, ten drugi przypadek dobrze opisuje moje spotkanie z "Nocnym czuwaniem".
- 11.03.2024
- 10 Komentarze