Perihan Magden - Przed kim uciekamy, Mamo?

1.09.2013


Autorka: Perihan Magden
Tytuł: Przed kim uciekamy, Mamo?
Tytuł oryginału: Biz Kimden Kaçıyorduk, Anne?
Tłumaczenie: Marcin Błaszak
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 224

Dosyć długo zbierałam się do napisania tej recenzji, mimo że mam w zwyczaju ubierać w słowa swoje odczucia niemal od razu po skończonej lekturze. Zastanawiałam się czy te kilka dni pozwoli mi nieco inaczej spojrzeć na książkę o której będzie dziś mowa i być może bardziej docenić to, co stworzyła autorka. Muszę jednak z przykrością stwierdzić, że mimo dobrze zapowiadającej się historii, nadal czuję pewien niedosyt i rozczarowanie – mam bowiem poczucie, że „Przed kim uciekamy, Mamo?” to kawałek świetnej lektury, ale w pewien sposób niedokończonej i pozostawiającej czytelnika jakby w połowie drogi, do odkrycia pełni psychologicznych zawiłości umysłów głównych bohaterek.

Świat pewnej nastoletniej dziewczyny wygląda nieco inaczej niż bywa zazwyczaj. Tak naprawdę ogranicza się on jedynie do nieprzerwanej ucieczki przed bliżej nieokreślonym złem, ciągłą zmianą hoteli i zostawianiem za sobą wszystkiego, do czego mogłaby się w tym krótkim czasie przywiązać, a co nie zmieściłoby się w jednym plecaku. W tej trudnej rzeczywistości jedyny punkt odniesienia stanowi dla niej matka, której psychiczne problemy całkowicie zdominowały życie dziewczyny.

W tym momencie można by się pokusić o łatwą ocenę całej relacji między matką a córką, ale nie spodziewajcie się, że będzie tak prosto i jednoznacznie. Znajdziemy tu bowiem ogromną miłość i oddanie jakim dziewczyna darzy swoją matkę, a z drugiej strony macierzyńską troskę o dziecko, która chociaż naznaczona niezrównoważeniem psychicznym – nadal jest wyrazem głębokich uczuć. Owszem, całej tej rzeczywistości nie sposób nazwać normalną, ale też nie tak łatwo sklasyfikować ją jako bezwzględnie złą. 

Autorka narratorem całej historii uczyniła córkę (nazywaną również Bambi) i na przebieg zdarzeń patrzymy jej oczami. Nie wystarcza to jednak by stworzyć dogłębny obraz psychologiczny obu kobiet. Nie zmienia tego nawet chwilowe uczynienie narratorami recepcjonistki czy chłopaka z basenu – ich spostrzeżenia powielają się, nie wnosząc w obraz całości niczego nowego. Zwyczajnie zabrakło mi bardziej szczegółowego podejścia do psychiki matki - jej motywów i wyborów. Wiemy w jaki sposób widziała ją córka i powoli poznajemy skutki decyzji matki, ale mimo to miałam wrażenie, że ten akurat portret jest jedynie niedokończonym szkicem.

Miałam nadzieję, że koniec nieco rozjaśni całość, ale tu spotkało mnie chyba największe rozczarowanie. Raz, że trudno mi po lekturze nazwać tę książkę thrillerem psychologicznym w pełnym tego określenia znaczeniu, a dwa, że zwyczajnie nie spodziewałam się tak pobieżnego potraktowania zakończenia przez autorkę. Czytelnik czeka na coś, co nie następuje albo raczej jest tylko nikłym przebłyskiem pozostawiającym po sobie poczucie pustki i braku jakiegoś ważnego elementu. „Przed kim uciekamy, Mamo?” to historia, która miała naprawdę spory potencjał, ale w moim odczuciu autorka nie wykorzystała go w pełni. Perihan Megden pozostawia nas w stanie zawieszenia, w którym nie dość, że nie dostajemy odpowiedzi na wiele pytań, to na dodatek czujemy się rozczarowani, że tak dobry pomysł został po części zmarnowany. Odrobinę rekompensuje to sam pomysł i postać córki, ale niestety dla mnie to wciąż za mało.


  Garść cytatów:

Ponieważ Mama tak czuje i tak mówi, ja też ta czuję. Jak ona.
Ja i moja Mama to jedno. Nie ma nikogo prócz nas.
Nie było i nie będzie”. (s. 17)

Żaden inny niepokój nie jest podobny do niepokoju mojej Mamy. Ani żadna inna niepewność”. (s. 117)

We wszystkim można dostrzec coś zupełnie innego niż to, co dostrzegają wszyscy. To znaczy zobaczyć to, czego nie widzą inni”. (s. 163)

Zobacz również

7 komentarze

  1. Raczej odpuszczę sobie tę książkę. Fabuła mnie nie zainteresowała, a jeśli dodatkowo autorka sobie z nią nie poradziła to pasuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła wydaje się dosyć zachęcająca, ale po przeczytaniu Twojej recenzji nie będę szukała tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię książek z tego typu zakończeniem...czasem niedopowiedzenia są dobre, ale i tak wolę, kiedy autor wszystko dokładnie wyjaśni;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, nie wiem, zakończenie rozczarowuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. W takich książkach najbardziej cenię dobry rys psychologiczny, czego tu zabrakło. Na pewno nie przeczytam także ze względu na kiepskie zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - dobry rys psychologiczny to podstawa, a tu wydał mi się niekompletny.

      Usuń
  6. Powiem Ci, że jak czytałam początek recenzji, to stwierdziłam, że książka musi być rewelacyjna, nastawiłam się na spektakularne zakończenie. Właściwie już miałam zapisać tytuł:) a tu takie rozczarowanie! Rzeczywiście, niektórzy autorzy nie potrafią udźwignąć świetnego tematu, nie wykorzystują potencjału.
    P.S. Każda Twoja kolejna recenzja jest coraz lepsza. Bardzo dobrze się czyta Twoje przemyślenia:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy