Samantha Shannon - Zakon Mimów

4.05.2016


Samantha Shannon, Zakon Mimów [The Mime Order], tłum. Regina Kołek, Sine Qua Non, 539 stron.
Cykl: Czas Żniw, tom 2.

Gdyby od lektury powieści „Czas Żniw” – pierwszego tomu serii autorstwa Samanthy Shannon - minęło więcej czasu, pewnie zdążyłabym zacząć się martwić czy kontynuacja wywoła we mnie równie pozytywne emocje. Po „Zakon Mimów” sięgnęłam jednak na fali zachwytu światem stworzonym przez brytyjską autorkę i być może dzięki temu tak łatwo i płynnie ponownie zatopiłam się w kolejne wydarzenia.

Ucieczka z kolonii karnej, w której jasnowidze byli całkowicie podporządkowani Refaitom, nie sprawia, że nagle wszystkie problemy tych pierwszych się rozwiązują. W Londynie nikt nie czeka na nich z otwartymi ramionami, a liczyć mogą co najwyżej na broń wycelowaną w swoim kierunku. Paige musi się mierzyć z poczuciem winy, ukrywać przez Sajonem, zdecydować czy nadal być częścią Siedmiu Pięczęci i wymyślić jak ostrzec innych jasnowidzów przed Refaitami (pamiętają jednocześnie, że nie wszyscy są źli). Naprawdę dużo tego jak na jedną osobę, a to i tak mała część problemów przed którymi stanie.

Samantha Shannon mogła w przypadku głównej bohaterki zrobić dwie rzeczy, które pewnie nie zyskałyby mojego uznania. Pierwszą z nich byłoby postawienie jej w roli superbohaterki, mającej na wszystko odpowiedź, zawsze postępującej słusznie i bez chwili wahania; druga to zrobienie z niej zaślepionej uczuciem dziewczyny, która o niczym innym nie myśli, tylko o Naczelniku, który był jej opiekunem w Szeolu I. Autorka na szczęście poszła w obu przypadkach w innym kierunku. Niektóre decyzje Paige nie wydawały mi się najlepszymi z możliwych, ale to, jak biła się z własnymi myślami, szukając rozwiązania i czasami godząc się na takie, które nie do końca jej odpowiadało, dodawało jej postaci autentyzmu. Nadal jest w niej mnóstwo siły, ale trudno się dziwić, że obrywanie raz po raz (i fizycznie, i psychicznie) zostawia po sobie ślad. Wątek romansowy również w drugim tomie ma stosunkowo nieduże znaczenie – jest sygnalizowany, ale praktycznie nie wychodzi na pierwszy plan. W „Zakonie Mimów” liczy się przede wszystkim niepewna sytuacja w Londynie i perspektywa zbliżającego się koszmaru. 

Społeczność jasnowidzów być może mogłaby wspólnie przeciwstawić się władzy i rosnącemu zagrożeniu, które na pewno przybędzie z kolonii karnej za uciekinierami. Problem w tym, że w historię o Refaitach i Emmitach nikt nie będzie chciał wierzyć, a przywódcy grup podobnych do Siedmiu Pieczęci dbają przede wszystkim o własny interes. Korupcja, kłamstwa, dążenie do celów po trupach – to wszystko trawi syndykat od środka i nie lada wyzwaniem będzie zjednoczenie jasnowidzów w walce z niebezpieczeństwem. Autorka pokazała, że Londyn 2059 roku jest miejscem brudnym, niebezpiecznym i pełnym ludzi, którzy z przyjemnością wbiją Ci nóż w plecy (albo na przykład odetną głowę). Trudno zorientować się komu naprawdę można ufać, a do kogo lepiej nie odwracać się plecami. Autorka tworzy przy tym wielu niejednoznacznych bohaterów, czego świetnym przykładem jest Jaxon rządzący w Siedmiu Pieczęciach – raz zaangażowany i oddany, innym razem bezwzględny i brutalny.

Samantha Shannon cały czas rozwija stworzony przez siebie świat – w drugim tomie wtajemnicza na przykład czytelnika w działanie Eterycznego Stowarzyszenia, pozwala lepiej poznać poszczególne Kohorty i rządzące w nich grupy. Nie spoczywa na laurach, a jednocześnie tworzy sobie szerokie pole do wprowadzania nowych wątków w kolejnych tomach. Liczę na to, że ma w zanadrzu jeszcze wiele do pokazania, a przy tym seria nie straci aury tajemnicy i niepewności, jaką wyczuwałam do tej pory.

W „Zakonie Mimów” dużo się dzieje, chociaż na początku tempo akcji jest nieco wolniejsze. Im jednak dalej, tym bardziej nie mogłam się od książki oderwać, a pod koniec w ogóle nie było mowy o odłożeniu jej na bok. Przyznaję, że kontakt ze mną był w tym czasie ograniczony, bo wyrwanie się ze świata stworzonego przez Samanthę Shannon, chociażby po to, żeby zarejestrować, że ktoś coś do mnie mówi, było zdecydowanie trudne.

Poddałam się lekturze całkowicie i chociaż zdaje sobie sprawę, że nie każdemu wydarzenia zaserwowane przez autorkę tak samo przypadną do gustu, to ja ani przez chwilę się nie nudziłam i czuję się usatysfakcjonowana drugim tomem serii.


 Garść cytatów:

Pisanie nie niosło ze sobą takich zagrożeń jak mówienie. Nikt nie mógł na ciebie nakrzyczeć ani na ciebie patrzeć. Kartka była zarówno pełnomocnikiem, jak i tarczą. (s. 210)


Czas Żniw

                                             

Zobacz również

19 komentarze

  1. Oj kusisz kusisz...
    Pamiętam, jak było największe bum na pierwszy tom - non stop gdzieś mi migał w Empiku czy gdziekolwiek!
    Jednakże jakoś nie sięgnęłam i w sumie jakoś chętna nie jestem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jeśli chęci nie czujesz, to nic na siłę :) Może kiedyś się skusisz :)

      Usuń
  2. Ta seria wciąż przede mną, ale obiecałam sobie, że ją poznam i mam nadzieję, że mi się to uda, bo jestem jej bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekam na Twoje wrażenia z lektury :)

      Usuń
  3. Książka jeszcze przede mną :) W pierwszym tomie trochę drażnił mnie wątek romansowy, więc cieszę się, że w "Zakonie mimów" nie wychodzi on na pierwszy plan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka fragmentów się znajdzie, ale ogólnie na pierwszym planie na pewno nie jest :)

      Usuń
  4. Świat wykreowany przez autorkę wydaje się bardzo złożony i dopracowany w najdrobniejszym szczególe. Fantastyki nie czytam zbyt często, ale mam akurat pierwszy tom w domu i tak się przymierzam do tej książki. Ciekawe, czy mnie ta seria pochłonie w równym stopniu, co Ciebie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również jestem ciekawa :) Nawet się nie spodziewałam, że tak się zaczytam :)

      Usuń
  5. Niecierpliwie czekam na dalsze losy Paige ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, obie części czekają na mnie na półce, ale obiecałam sobie, że najpierw przeczytam inne książki :D Podoba mi się już to, jak autorka poprowadziła bohaterkę - też zawsze boję się takich SUPERbohaterek, które wszystko rozwiążą i tych zakochanych bez pamięci. Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już czekają na półce, to musisz koniecznie :)

      Usuń
  7. Tak, drugi tom był zdecydowanie lepszy od pierwszego :) Mimo że same wydarzenia obchodziły mnie średnio, to wciągnęłam się w rytm opowieści i zakończenie mnie załamało (a przeżywam bardzo rzadko). A świat przedstawiony okazał się jeszcze lepszy niż w tomie pierwszym <3

    Pozdrawiam,
    Między sklejonymi kartkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w głowie uplasowały się mniej więcej na tym samym poziomie, przynajmniej jeżeli chodzi o to, na ile czułam się zaangażowana w całą historię i zachwycona stworzonym światem :)

      Usuń
  8. Byłam ciekawa Twojej opinii. Mi oba tomy niesamowicie się podobały i z utęsknieniem czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapowiada się jeszcze sporo czekania niestety :)

      Usuń
  9. Bardzo chciałabym przeczytać. Po lekturze pierwszego tomu mam miłe wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie Małgosiu zalecam sięgnięcie po drugi :)

      Usuń
  10. Widziałam wiele pozytywnych recenzji Zakonu Mimów i Czasu Żniw. Chyba wreszcie się skuszę i przeczytam te książki.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy