Arthur Conan Doyle – Pożegnalny ukłon

6.01.2021

 Arthur Conan Doyle, Pożegnalny ukłon [His last bow], tłum. Ewa Łozińska-Małkiewicz, Algo, 2017, 268 stron.

Wyobrażam sobie, że siedzę w pokoju z Holmesem i Watsonem i patrzę, jak ten pierwszy przegląda gazety w poszukiwaniu ciekawych spraw. To właśnie od jakiejś niepozornej informacji czy ogłoszenia już nie raz rozpoczynała się kolejna przygoda, więc kto wie, czy tak nie będzie tym razem. A może nagle pojawi się jakiś tajemniczy telegram lub do mieszkania na Baker Street 221B wpadnie roztrzęsiony jegomość lub rozemocjonowana dama? Lubię te pierwsze momenty kolejnych zagadek, kiedy nie wiadomo jeszcze zbyt wiele, ale genialny detektyw już potrafi wyciągnąć przydatne dla siebie informacje. Okazji do przyglądaniu się jego działaniom przy „Pożegnalnym ukłonie” miałam sporo, a spotkania z nim zawsze sprawiają mi przyjemność.

Osiem spraw, których szczegóły zdradza niezawodny Watson, to historie zarówno nieco kameralne, jak i takie, których konsekwencje sięgają naprawdę wysoko. Tajemnicza śmierć, makabryczna przesyłka, niepokojący lokator, kradzież planów ważnego wynalazku, choroba Holmesa, nagłe zniknięcie pewnej lady, rodzinna tragedia, szpiegowska intryga. Tak, zdecydowanie sporo się dzieje i nie można narzekać na nudę.



Co ciekawe, mimo że każda historia ma pewne charakterystyczne elementy, to już krótki czas po lekturze musiałam zajrzeć do książki, żeby przypomnieć sobie o czym było to czy inne opowiadanie. Nie wiem z czego to wynika, ale nie pierwszy raz krótsza forma w wykonaniu szkockiego pisarza nie zapada mi w pamięć. Owszem, bawi mnie w trakcie czytania i jest wówczas zajmująca, ale nie w sobie takiej siły, by zostać mi w głowie na trochę dłużej.

Dobrze czytało mi się „Pożegnalny ukłon”, bo przyznaję, że stęskniłam się za bohaterami. Od jakiegoś czasu widzę wyraźnie, że moje przywiązanie do książek Doyle’a nie wynika z wyczekiwania na kolejne kryminalne zagadki, ale na spotkanie z Sherlockiem i Watsonem. Tak polubiłam tę dwójkę, że frajdę sprawia mi przebywanie w ich towarzystwie. Nie oznacza to, że nudzą mnie podejmowane przez detektywa i jego przyjaciela sprawy, bo przyglądam się im z ciekawością, ale jakoś mniej uruchamiają one mojego wewnętrznego detektywa niż robią to na przykład książki Agathy Christie. Cenię sobie wizyty na Baker Street i wracam stamtąd zadowolona, ale jednocześnie świadoma, że nie mam ani takich zdolności rozwiązywania zagadek jak Sherlock Holmes, ani pamięci do szczegółów w opisywaniu spraw jak Watson. 


 Garść cytatów:

Uwielbiał znajdować się w samym centrum pięciomilionowego miasta, śledząc nitki utkane na wszystkie strony i reagując na każdą plotkę sugerującą nierozwiązaną zagadkę kryminalną”. (s. 52) 

Życie jest serią lekcji, z których największa dopiero przyjdzie”. (s. 93/94)    

Arthur Conan Doyle - książki na K-czyta

        

        
        


Zobacz również

14 komentarze

  1. Mam Sherlocka w innym wydaniu i myślę do niego w końcu wrócić i nadrobić również te powieści, których jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przyjaciółka kolekcjonuje to wydanie Sherlocka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) Ja to swoje dostałam kiedyś w prezencie :)

      Usuń
  3. Trafnie opisałaś "relację" z książkami o Holmesie i Watsonie, bo czuję to samo! Lubię te historie, ale jakoś nie czuję palącej potrzeby, żeby czytać ich więcej i więcej, czy właśnie rozmyślać o śledztwie jak w przypadku książek Christie. Bohaterowie są super, dlatego świetnie ogląda mi się filmy o Sherlocku, ale z książkami jestem trochę na bakier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się szykuję do obejrzenia wreszcie serialu :))

      Usuń
    2. Mnie wyjątkowo do tego serialu nie ciągnie, chociaż kto wie. W ostatnim roku zrobiłam się takim serialowym "zwierzęciem", że szok :P

      Usuń
    3. Szaleństwo! :) Coś godnego polecenia? :)

      Usuń
    4. Jasne! Obejrzałam 6 sezonów kryminalnego serialu "Bosch" i bardzo, bardzo polecam. To jest moim zdaniem jeden z lepszych kryminałów pod każdym względem. Co ciekawe, serial powstał na podstawie książek, więc można zagłębić się jeszcze w literacką wersję (co mam zamiar niedługo zrobić) :) Obejrzałam też drugi sezon "The Boys" i również polecam, taka mocna satyra na superbohaterów i wątki jakie zazwyczaj w takich historiach się pojawiają. A teraz oglądam "Gambit królowej", ale jestem dopiero w połowie, więc wstrzymam się z rekomendacją, chociaż na razie jest dobrze :)

      Usuń
    5. O, szczególnie mnie zaintrygował Bosch - lubię kryminalne seriale! Muszę dokończyć "Sposób na morderstwo" (lubię, chociaż oglądam z doskoku); zaczęłam też "W głębi lasu", ale coś mnie pierwszy odcinek na razie nie przekonał.

      Usuń
  4. Mam słabość do Sherlocka Holmesa - jedne z pierwszych dorosłych książek, po które sięgałam były właśnie o nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takich książkach pamięta się szczególnie :))

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze Sherlocka, ale mam w planach ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy